Fundacja Gajusz od kilkunastu lat pomaga śmiertelnie chorym dzieciom i ich rodzinom godnie i jak najmniej boleśnie przeżyć zbyt krótkie życia.
Od 10 lat prowadzi hospicja domowe, w których podopiecznymi zajmują się lekarze i wolontariusze, a półtora roku temu otworzyła hospicjum stacjonarne. To wyjątkowe miejsce, nazywane Pałacem, znajduje się obok ruchliwego skrzyżowania. Stara siatka otaczająca teren sprawia, że podwórko hospicjum nie daje Podopiecznym Fundacji Gajusz i ich rodzinom poczucia intymności i spokoju. Potrzebne było nie tylko odgrodzenie od miejskiego zgiełku, ale też stworzenie miejsca przyjaznego dla tych cierpiących maluchów. To zadanie, którego podjęli się wolontariusze, przy finansowym wsparciu Kulczyk Foundation.
„Mój syn zachorował w wieku 9 dni. Jedyną szansą był przeszczep szpiku kostnego, ale nie było dawcy.” – mówi – Tisą Żawrocka-Kwiatkowska, założycielka organizacji. „Spędzając z nim czas w szpitalnej izolatce, widziałam za szybą osieroconą, odchodzącą w samotności dziewczynkę. Złożyłam wtedy Bogu obietnicę, że jeżeli mój syn wyzdrowieje, to założę fundację skupiającą wolontariuszy, którzy będą się opiekowali wszystkimi samotnymi dziećmi w szpitalach w Łodzi. Kilka dni później przyszły pierwsze prawidłowe wyniki Gajusza. Gajusz wyzdrowiał, dziś jest pełnoletni i właśnie kończy liceum.” – dodaje.
Bohaterowie drugiego odcinka to podopieczni Fundacji Gajusz, członkowie ich rodzin, wolontariusze i niezwykle oddany personel. Poruszające są historie: braci Wiewiurów cierpiących na nieuleczalną chorobę genetyczną, 9-letniej Wiktorii opiekującej się bratem, lekarzy Aleksandry i Łukasza, którzy współtworzyli Fundację, czy Dariusza, wolontariusza, który z Fundacją związany jest od wielu lat. Są nimi też zwykli ludzie – dentystka, uczniowie, emerytki, którzy postanowili wstać z kanapy i poświęcić swój czas tym, którzy mają go naprawdę niewiele.