Program „Selekcja” zna cała Polska, od dwunastu lat przewinęły się przez niego tysiące osób. Zmęczenie, ból i nadludzki wysiłek śmiałków. „Selekcja” to ogromne obciążenie fizyczne, stres, brak snu i nieustająca presja sytuacji. W historii imprezy ukończyło ją osiem kobiet. Najstarszy uczestnik miał 52 lata. Co nas czeka w odsłonie 2011?
Pomysł zorganizowania imprezy wzorowanej na metodach selekcyjnych przyjętych w najbardziej elitarnych formacjach wojskowych świata narodził się w roku 1998 roku. Od początku ideą majora Arkadiusza Kupsa było stworzenie nowoczesnego sposobu werbunku do jednostek specjalnych, a jednocześnie stworzenie imprezy o wybitnie ekstremalnym charakterze. Doświadczenia miał. To on w latach dziewięćdziesiątych stworzył bojowy system walki Combat 56. To nowatorska technika, której celem jest obezwładnienie przeciwnika w ciągu 2-3 sekund. Kups był też szefem wyszkolenia oddziałów kawalerii powietrznej. Po przejściu do rezerwy został instruktorem GROM-u, BOR-u oraz policyjnych kompanii antyterrorystycznych. Swoje pasje zrealizował właśnie w „Selekcji”.
Impreza składa się z dwóch etapów. Na wstępie trzeba sprawdzić ogólną sprawność zawodników. Sprawdzian jest oparty na prostych ćwiczeniach fizycznych angażujących podstawowe grupy mięśniowe.
Etap właściwy w Drawsku Pomorskim rozpoczyna się już tylko dla wybranej, najsprawniejszej grupy stu osób. Nazywa się wyrównaniem szans i polega na pozbyciu się własnego prowiantu oraz sprawdzeniu czy uczestnicy nie mają zabronionych rzeczy. Każdy uczestnik otrzymuje opaskę z numerem i od tej chwili traktowany jest zupełnie bezosobowo. Długotrwałe marsze przerywane są zadaniami o charakterze pamięciowym, wymagającym spostrzegawczości i kojarzenia. Codziennie inne zadania, inne hasła do zapamiętania.
Selekcja trwa pięć dni, codziennie zmieniają się konkurencje, miejsca i ludzie. Testy wodne, tory przeszkód (w tym ogniowe!), zadania psychologiczne, marsze w bagnie, forsowanie rzek i jezior, a do tego ciągłe oceny i niespodzianki. Idziesz, biegniesz, maszerujesz, płyniesz, wiosłujesz, powtarzasz hasła, nazwy miejscowości, a może się okazać, że w nocy ktoś nagle zapyta Cię ilu rano na zbiórce stało instruktorów…
Impreza co roku objęta jest patronem Ministra Obrony Narodowej, a wojsko wspomaga ją sprzętowo.