Uwaga!

odcinek 5531

Uwaga!

- Lekarz powinien tu przyjść i zobaczyć jak syn udaje nieprzytomnego – mówi Lucyna Rek, matka 14-letniego Pawła, który jest w śpiączce. Chłopcu nie udzielono na czas pomocy. Lekarz pogotowia twierdził, że nastolatek symuluje.

14-letni Paweł urodził się z wodogłowiem. Wszczepiono mu do głowy zastawkę, dzięki której normalnie dorastał. Był świetnym uczniem, miał wzorowe zachowanie, uprawiał sport. Wracamy do historii, którą pokazaliśmy Państwu kilka miesięcy temu.

Zerwana zastawka

Wszczepiona w niemowlęctwie zastawka zerwała się latem, podczas klasowej wycieczki. Płyn mózgowo-rdzeniowy, odprowadzany przez dren zaczął zalewać mózg chłopca. Taka sytuacja wymaga natychmiastowej operacji.

- Najgorsze wspomnienie to ten 12 czerwca. Wtedy syn poszedł na wycieczkę. Jeszcze pomachał mi z dołu. Odmachałam mu. Potem pamiętam jeszcze jego słowa, jak siedział na ławce i mówił, że go boli głowa i że bardzo boi się operacji. To były jego ostatnie słowa. Od tego czasu nie odezwał się. Bardzo mi tego brakuje – wspomina Lucyna Rek, matka Pawła.

Wezwane do Pawła pogotowie przyjechało dwukrotnie. Za pierwszym razem lekarz miał kompletnie zlekceważyć słowa matki o możliwym zerwaniu zastawki. Za drugim razem wpisał w kartę pacjenta, że dziecko symuluje, udaje nieprzytomnego. Paweł trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie.

- Uważam, że lekarz nie wiedział, co robi. To jest niemożliwe, żeby otrzymać od rodziców takie informacje o historii choroby, opis objawów i nie zareagować. To powinna być bardzo szybka reakcja - dodaje Marcin Rek, ojciec.