Wlewy z witaminy B17 i suplementacja to zdaniem Ryszarda K. najskuteczniejsza walka z nowotworami. Za swoją niebezpieczną dla zdrowia i życia pacjentów działalność, dostał prokuratorskie zarzuty i zakaz prowadzenia swojej praktyki. Czy zastosował się do zakazu prokuratury?
W zeszłym roku przedstawiliśmy serię reportaży na temat mechanika, który prowadził ośrodek, reklamujący się jako miejsce leczenia chorób nowotworowych. Wśród jego pacjentów były także dzieci.
Ryszard K. to inżynier mechanik, który twierdzi, że potrafi skutecznie leczyć nowotwory. W zeszłym roku prokuratura postawiła mu zarzuty narażenia kilkudziecięciu osób na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia oraz oszustwa. Zakazała mu także dalszego prowadzenia działalności.
Ryszard K. prowadził kilka ośrodków, gdzie podawał ciężko chorym i zrozpaczonym ludziom amigdalinę, która jego zdaniem jest cudownym środkiem na raka.
- Amigdalina nie ma żadnych właściwości terapeutycznych. Jest spuścizną po teorii spiskowej z lat 20. XX wieku, kiedy to chemicy uznali, że używając trucizny, można zatruwać także komórki nowotworowe. Żadne badanie nie potwierdziło aktywności tej cząsteczki przeciwko nowotworowi. Jest to świadome wykorzystywanie pseudo wiedzy do zarabiania pieniędzy – mówi Prof. dr hab. n. med. Cezary Szczylik, onkolog.
Pomijając fakt braku właściwości leczniczych, należy dodać, że amigdalina to toksyczna substancja pozyskiwana z pestek moreli.
- Znamy pacjentów, którzy otrzymywali nawet trzy ampułki amigdaliny dziennie. To dawka, która stwarza realne zagrożenie dla pacjentów – mówi dr n. med. mgr chemii Marcin Zawadzki, Kierownik Pracowni Toksykologii Sądowej UM we Wrocławiu.
Samozwańczy lekarz namawiał chorych na nowotwór do odstąpienia od chemioterapii, tym samym zmniejszając ich szansę na przeżycie.