Uwaga!

odcinek 5483

Uwaga!

hoć ma poważne problemy ze wzrokiem, ale nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Pracował w szkole. Teraz jest masażystą i wykładowcą akademickim. Założył rodzinę, ma ośmioletniego syna. Poznajcie Roberta Zarzeckiego.

Robert Zarzecki problemy ze wzrokiem miał od urodzenia, ale do 22 roku życia, normalnie czytał książki, oglądał filmy, nie potrzebował białej laski. Wzrok stracił w wyniku choroby genetycznej. Był wtedy nauczycielem, pracował w szkolnej świetlicy. Teraz dostrzega jedynie światło i cienie.

- Widzę tak jakby ktoś patrzył przez słomkę. Urodziłem się z barwnikowym zwyrodnieniem siatkówki. Jak wracałem ze szkoły, żeby trafić na odpowiednie podwórko szedłem cały czas po chodniku trzymając cały czas rękę na siatce i obliczałem w którą bramę wejść.

Zarzecki pokonuje swoje słabości oraz lęki dla siebie i ośmioletniego syna. Gdy widział nawet nie próbował grać w tenisa ziemnego, teraz gra daje mu dużo satysfakcji. Jeździ też na łyżwach.

- Próbujemy z synem zwiedzać świat, ale jestem daleki, żeby zrzucać na niego obowiązek opieki nad ojcem, czy bycia przewodnikiem. To ja jestem jego opiekunem, a że on mi pomoże to fajnie – mówi.

Niezależność

Dla Roberta poczucie niezależności to bardzo istotna kwestia.

- Chce czuć się człowiekiem wolnym, tak jak każdy z nas. On nie chce litości, to dla niego duży problem, że często musi prosić o pomoc. To jest przykre, bo jest dorosły chciałby robić wiele rzeczy – mówi przyjaciółka Marta Jędruszak-Bartoszewska.

- Sięgnięcie po białą laskę to był moment depresyjny. Wielu znajomych, którzy widzą nieznacznie lepiej ode mnie, wciąż nie chodzi z białą laską. Dla nich jest to pewna blokada – mówi Robert.