Uwaga!

odcinek 5481

Uwaga!

Żona pana Marcina Pandera rodziła w szpitalu w Pyskowicach. Poród nastąpił po wyznaczony terminie, w 41 tygodniu ciąży. Pani Katarzyna za zgodą lekarzy miała rodzić siłami natury. W dniu porodu cały czas był z nią mąż. Rano kobieta dostała oksytocynę, by wywołać skurcze. Wieczorem rozpoczęła się akcja porodowa.

Żona pana Marcina Pandera rodziła w szpitalu w Pyskowicach. Poród nastąpił po wyznaczony terminie, w 41 tygodniu ciąży. Pani Katarzyna za zgodą lekarzy miała rodzić siłami natury. W dniu porodu cały czas był z nią mąż. Rano kobieta dostała oksytocynę, by wywołać skurcze. Wieczorem rozpoczęła się akcja porodowa.

- Podczas badania okazało się, że jest już pełne rozwarcie szyjki i główka jest już bardzo nisko. Pamiętam jak żona uśmiechnęła się do mnie mówiąc, że jak tak dalej pójdzie to za chwilę nasza córka będzie na świecie – wspomina pan Marcin.

Z ostatniego zapisu badania KTG wynika, że tętno dziecka nie było prawidłowe. Pani Katarzyna nie miała siły przeć, dlatego zastosowano próżnociąg, przy użyciu którego wyciągnięto dziecko.

- Wyciągnęli dziecko, chcieli położyć je żonie na piersi, a razem z nim wypadło łożysko. To przeraziło położną, odcięła szybko pępowinę, zabrano dziecko do pokoju i wezwali zespół reanimacyjny. Czułem, że jest coś nie tak. Słyszałem płacz personelu i wtedy wiedziałem, że jest bardzo źle. Położna przyszła z informacją, że mimo reanimacji dziecko nie żyje – relacjonuje pan Marcin i dodaje: - Położna zapytała, czy pozwolimy żonie pożegnać się z dzieckiem. Oczywiście się zgodziłem. Żona pocałowała dziecko w czoło, pożegnała się. Chwilę później straciła przytomność. Od tego momentu nie miałem z nią już kontaktu.

Kobieta dostała krwotoku. W nocy dwa razy  doszło do zatrzymania u niej akcji serca. Miała coraz niższe ciśnienie. Dostawała leki, przetaczano jej też krew. Nad ranem lekarze wykonali operację usunięcia jej narządów rodnych. Po dziewięciu godzinach pani Katarzyna zmarła.

adsbygoogle prebid adocean ado