Uwaga!

odcinek 5523

Uwaga!

Jeden z bloków w podwarszawskim Karczewie wyludnia się. Lokatorzy wyprowadzają się, bo nie chcą żyć z uciążliwą sąsiadką. Dlaczego od lat nikt nie potrafi rozwiązać problemu.

W Karczewie, na osiedlu Ługi od dwudziestu lat trwa sąsiedzki konflikt. W jednym z bloków przy ulicy Andersa mieszka pani Bogumiła, która zdaniem mieszkańców uprzykrza im życie.

- Kiedyś wydawało mi się, że to wymarzone miejsce do mieszkania. Cieszyłam się, że dostajemy mieszkanie, ale szczęście szybko minęło, kiedy wprowadziła się jedna z lokatorek. Od tamtej pory zaczęła się gehenna. Wszelkie próby zwrócenia jej uwagi kończą się wyzwiskami. Wachlarz niecenzuralnych słów każdego, by zaskoczył – mówi Dorota Bochenek, mieszkanka bloku.

Śmieci leżą latami

Pani Bogumiła jest emerytowanym chemikiem. Wcześniej pracowała w Instytucie Energii Atomowej. Mieszka sama. Ma syna, który wyprowadził się przed laty. Zdaniem sąsiadów nie odwiedza matki.

Jednym z powodów sąsiedzkiego konfliktu jest przestrzeń wspólna w piwnicach. Pani Bogumiła od lat znosi tam rzeczy znalezione na osiedlowych śmietnikach.

- Śmieci leżą latami. Jest tu m.in. sterta książek, to są materiały łatwopalne – wskazuje Bochenek.

Często interweniuje policja.

- W tym roku skierowaliśmy wniosek o ukaranie pani Bogumiły. Usłyszała kilka zarzutów związanych m.in. z zaśmiecaniem, niewłaściwym trzymaniem zwierząt, przechowywaniem w pomieszczeniach piwnicznych materiałów łatwopalnych - wylicza nadkom. Daniel Niezdropa z policji w Otwocku.

- Jak się przechodzi obok jej mieszkania, to jest taki smród, że muszę na klatce otwierać okno, bo zbiera się na wymioty. A jest do tego stopnia nieznośna, że potrafi wysmarować odchodami klamki od okien, żeby ich nie otwierać – mówi Joanna Gwilkowska, mieszkanka bloku.

Pani Bogumiła twierdzi, że problemy są przez to, że nie ma odpowiedniej przestrzeni w piwnicach.

- 12 lat walczę o piwnicę. Miałam ją może cztery lata, ponieważ nie wpuszczali mnie do rowerowni. Nie dali mi klucza przez wiele lat. Nie miałam, gdzie trzymać ani roweru, ani nic innego. Owszem, chodzę po śmietnikach i zbieram puszki po piwie. Potem je sprzedaje. Czy to jest grzech? – denerwuje się kobieta.

W ciągu kilku ostatnich lat z niedużego bloku z powodu uciążliwej kobiety wyprowadziły się już cztery rodziny.