Uwaga!

odcinek 5471

Uwaga!

Do pożaru doszło w maju 2013 roku. Dariusz P. został zatrzymany i aresztowany pod koniec marca 2014 r. Gliwicka prokuratura zarzuciła mu zabójstwo pięciu osób, a także usiłowanie zabójstwa szóstej, czyli najstarszego syna - Wojciecha, który dzięki akcji ratowniczej ocalał z pożaru.

Od początku nie przyznawał się do winy

Proces w tej sprawie ruszył w maju 2015 roku. Dariusz P. od początku nie przyznawał się do winy. Prokuratura żądała dla niego dożywocia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie najwcześniej po 35 latach. Podobnej kary chcieli też oskarżyciele posiłkowi. Dariusz P. i jego obrońca przekonywali, że pożar był przypadkowy i wnosili o uniewinnienie.

Zdaniem prokuratury oskarżony miał podłożyć ogień równocześnie w kilku miejscach, a następnie wyjść z domu. Motywem miało być spłacenie ogromnych długów z pieniędzy od ubezpieczyciela. Pan Wojciech nie wierzy w tę wersję wydarzeń.

- Motyw, który został przedstawiony przed sądem, nie ma sensu. Zadłużenie ojca wynosiło wówczas ponad dwa miliony złotych. Pieniądze z polis ubezpieczeniowych nie pokryłyby nawet 30% jego zobowiązań – mówi i dodaje:

- Każdy, kto myśli logicznie i przyjrzy się tej sprawie, poczyta akta uzna, że nic się nie trzyma kupy. Że jest to mocno naciągana teoria.

Zdaniem sądu Dariusz P. nie był, jak zeznał, kilkanaście kilometrów od domu, a w jego pobliskim sąsiedztwie. Biegli sądowi określili jego osobowość jako psychopatyczną. Mężczyzna ma być skupiony głownie na sobie, w życiu nie kieruje się wyższymi uczuciami.

- Mieliśmy dobry kontakt z ojcem. Obserwując moich znajomych na przestrzeni lat, to niewielu jest takich, którzy mają podobne relacje z ojcem, jak ja miałem ze swoim. Byliśmy kochającą się rodziną. Szacunek i autorytet ojca u mnie ma i zawsze go będzie miał – mówi pan Wojciech.