Uwaga!

odcinek 5497

Uwaga!

Betonowe zapory, torowisko niemal na wysokości parapetów, tuż przy ścianach i wyjściach z posesji. Tak żyją mieszkańcy ulicy Kostrzyńskiej w Gorzowie Wielkopolskim. Czy ktoś czuje się odpowiedzialny za ten architektoniczny bubel wart prawie 70 milionów złotych?

Jedną z ofiar urzędniczej arogancji jest 87-letnia Antonina Szymańska. Wysoki nasyp, na którym położono tory tramwajowe stał się dla niej barierą nie do pokonania. Kobieta od kilku miesięcy nie może wejść do własnego mieszkania. W podobnej sytuacji są jej sąsiedzi, którzy mają zablokowany jedyny wyjazd z podwórek.

- Mama jest osobą starszą. Mieszka w tym budynku od 1950 roku, kiedy wyszła za mojego tatę. Tu rodziły się jej dzieci. Całe życie spędziła na tej posesji. I nagle musi się wyprowadzić? Ona sobie tego nie wyobraża – mówi Barbara Samujłowicz, córka.

Pani Antonina wymaga stałej opieki lekarskiej, niemal, co tydzień jeździ do lekarza.

- Mama jest po dwóch zawałach i została uwięziona we własnym domu – dodaje pani Barbara.

Na prośbę pani Antoniny i jej córki, nasz reporter sprawdził, jak wyglądałaby pomoc ratowników medycznych, w przypadku nagłego pogorszenia jej stanu zdrowia.

- Dostanie się do miejsca zamieszkania pani Antoniny zajęło nam kilka minut. W razie pilnej interwencji musielibyśmy wzywać drugi zespół ratowników i próbować wnieść cały stelaż z noszami do karetki – mówi Łukasz Cyran, kierownik transportu sanitarnego w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim.