"Ja jestem Maczo", "Reklama", "Wszyscy kochają Kasę" - te hity przysporzyły mu pod koniec lat 90. szybkiej kariery i dużej popularności. Krzysztof K.A.S.A. Kasowski, nie śpiewał o złamanych sercach, ale opisywał obecną rzeczywistość i show biznes, łącząc różne style muzyczne. Od innych artystów poróżniło, go to, że po boomie nie wszedł do show biznesu, postanowił na niezależność i to zepchnęło go na daleki plan i zatrzymało dalszą karierę. Dziś K.A.S.A. próbuje o sobie przypomnieć.
- Moja złota zasada była taka: nagram każdy, nawet najgorszy utwór, pod warunkiem, że będę jego autorem i kompozytorem - mówi Krzysztof K.A.S.A. Kasowski i przyznaje, że niektóre piosenki najlepsze nie były. - Drugie moje credo jest takie: może nie śpiewam najlepiej, ale wszystko inne robię jeszcze gorzej - dodaje.
Kasa urodził się w Kielcach, wychowywał na osiedlu KSM, tutaj właśnie umówił się z nami na pierwsze spotkanie. - Latem było normalne, że przed blokami jedna, dwie gitarki i się grało - wspomina i opowiada, kto uczył go grać na instrumentach: - Kuzyn poduczył trochę na gitarze, trochę kolega z klasy, który mieszkał w tym bloku, poduczył zasad harmonii.
Jak twierdzi, czas, który go ukształtował, to etap podstawówki. - Jest to jedyna szkoła, jaką skończyłem w życiu. Później już nic nie wychodziło. Próbowałem, ale nie wychodziło - mówi budynek swojej podstawówki K.A.S.A. - Oni nie chcieli, żebym ja się uczył, widocznie byłem za mądry - dodaje.
Z muzyką na serio związał się w siódmej klasie podstawówki. - Zostałem gitarzystą zespołu Teatr Cieni. Od razu zmieniło się dużo, ponieważ stałem się atrakcyjny dla dziewczyn. Trochę - wspomina.
- Krzyś miał niesamowite powodzenie! - mówi przyjaciółka muzyka Sylwia Jurasik i dodaje, że późniejsza kariera Krzysztofa Kasowskiego nie była dla niej zaskoczeniem. - On zawsze się wyróżniał, zawsze był inny, kolorowy, wolny. On zawsze miał duszę artysty - mówi.