Gdy Szymon był w gimnazjum, zainteresował się nim ksiądz. Ich „związek” trwał 15 lat. Teraz mężczyzna szuka pomocy, sprawiedliwości i zadośćuczynienia. Tylko nam opowiedział swoją wstrząsającą historię.
Szymon Bączkowski ma 31 lat, urodził się i mieszka w Chodzieży. Jest żonaty, ma 11-letnią córkę. Przez wiele lat prowadził podwójne życie.
- W kościele w Chodzieży zaczęła się moja droga ministrancka. Tu poznałem księdza Krzysztofa. W takiej małej zakrystii dotykał w krocze, poklepywał po pośladkach. Była to dla mnie dziwna rzecz, ale nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji, która mnie czeka w przyszłości – opowiada Szymon Bączkowski
Ksiądz wikary zaopiekował się Szymonem, kiedy był uczniem gimnazjum. W tamtym czasie nie był grzecznym, ułożonym nastolatkiem. Sprawiał kłopoty. Jego rodzice, ojciec alkoholik a matka rencistka, potrzebowali wsparcia. Młody, sympatyczny ksiądz wydawał się odpowiedni dla takiego chłopaka.