Od kilkunastu miesięcy mieszkanie państwa Ciekalskich z Kielc zajmuje małżeństwo, które nie płaci czynszu, rachunków i nie chce się wyprowadzić. Właściciele mieszkania nie są wstanie odzyskać swojego lokalu. Dzicy lokatorzy już wcześniej doprowadzili inną rodzinę na skraj bankructwa w ten sam sposób - zadłużając wynajmowane mieszkanie. Dlaczego tak trudno pozbyć się nieuczciwych lokatorów?
Waldemar Ciekalski z żoną kilka lat temu kupili mieszkanie pod wynajem, które miało zasilić ich emeryturę, a gdy dorośnie wnuczka - stać się jej własnością. Od ponad roku nie mogą wejść do swojego mieszkania. - Oni sobie z nas zrobili instytucję charytatywną albo pomocy społecznej - mówi wprost pan Waldemar. - Płacąc czynsz, dajemy im ciepłą i zimną wodę, centralne ogrzewanie, zapewniamy im prąd. Moje mieszkanie jest dla nich jak jakiś darmowy dom opieki - denerwuje się.
W 2013 roku właściciele wynajęli mieszkanie dwóm starszym osobom Pani Elżbiecie i Leszkowi N. Nie wiedzieli, że to początek ich olbrzymich problemów.
- Tak nas omamili, tak nas zagadali, że we wszystko uwierzyliśmy - wspomina teraz czas, gdy razem z żoną zdecydowali się wynająć Leszkowi N. swój lokal. Jak dodaje, najemcy zamierzali mieszkać tam od roku do dwóch lat. Leszek N. miał tłumaczyć, że chce budować dom i ma już do tego celu zakupioną działkę. - To było takie wiarygodne - mówi Jolanta Ciekalska. Leszek N. miał zapewniać, że zarówno on, jak i żona, pracuje w sektorze ubezpieczeń.