24-letni Daniel urodził się najprawdopodobniej w Rumunii. Jako malutkie dziecko trafił do Polski. Cierpiący na porażenie mózgowe chłopiec, został sprzedany przez swoich rodziców gangowi i był zmuszany do żebrania na ulicy. Chociaż od tego czasu minęło 16 lat, przez zaniedbania polskich urzędników Daniel musi walczyć o godne życie. Dlaczego człowiek, po tak potwornych przejściach, wciąż nie może normalnie funkcjonować? Po ponad roku, wracamy do sprawy Daniela z Makowa Mazowieckiego.
Dzieciństwo Daniela było prawdziwym koszmarem. Niepełnosprawny chłopiec, sprzedany przez rodziców, był zmuszany do żebrania. Gdy 16 lat temu straż miejska zabrała go z ulicy, trafił do ośrodka szkolno-wychowawczego w Makowie Mazowieckim. Jego opiekunem prawnym została dyrektorka placówki. Schody zaczęły się, gdy po latach pobytu w ośrodku chłopak postanowił się usamodzielnić.
W ubiegłym roku, gdy Daniel kończył edukację, okazało się, że samodzielne życie, o którym tak marzy, jest praktycznie niemożliwe. Wtedy Daniel poprosił o pomoc redakcję UWAGI!. Dyrektorka przekonywała nas wówczas, że jej podopieczny nie poradzi sobie sam.
- Wszystkie dzieci z domów dziecka chcą mieć rodzinę, dom. To jest zupełnie naturalne - mówiła Anita Kurowska, dyrektorka Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Makowie Mazowieckim. - Niestety, ten los układa się różnie i nie wszystkie osoby mogą samodzielnie funkcjonować. Daniel do takich osób należy - dodała.