Patologiczna miłość do psów, która prowadzi do dramatu i cierpienia... samych zwierząt. Gdy sprawą zainteresowali się nasi widzowie i zgłosili nam ją na #tematdlauwagi, problem udało się rozwiązać w ciągu 24 godzin. Dlaczego przez tyle lat nikt nie potrafił pomóc ludziom i zwierzętom?
- Na Facebooku pojawiło się zdjęcie z dramatycznym opisem o suni z rozerwaną szczęką od petardy. Była tam informacja, że ktoś podobno wsadził temu psu petardę w pysk. Podjęliśmy decyzję o natychmiastowej interwencji - mówi Mirosław Gadomski z fundacji Zielony Pies. Jak wspomina, na miejscu zastał starszą kobietę, która szamotała się z dwoma psami - jedna sunia miała "rozpruty" brzuch, a obok szła sunia z rozerwanym pyskiem. - Ropiejące, śmierdzące, pies chwiał się na łapach - opowiada Mirosław Gadomski i dodaje: - Zabezpieczyliśmy te zwierzęta i poprosiliśmy policję o wsparcie tych działań. Jeżeli te psy tak wyglądają, to co się dzieje na tej posesji?
Jak twierdzi, policja na miejsce przyjechała, ale niedługo potem radiowóz odjechał bez podjęcia jakichkolwiek działań. - W żaden sposób nie chcieli wesprzeć naszych działań - mówi Mirosław Gadomski.