Uwaga!

odcinek 7298

Uwaga!

Ze szczytów prokuratorskiej kariery za kraty zakładu karnego. „Praca była dla mnie wszystkim”

Anna Habało, była już szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie, tuż przed wezwaniem do odbycia kary więzienia, zgodziła się na rozmowę przed kamerą. Co powiedziała i dlaczego trafiła do więziennej celi?

Habało skazana na sześć lat bezwzględnego więzienia

- Pracowałam ponad 20 lat. Zawód prokuratora to była nie tylko moja praca, ale także pasja. Życie rodzinne poukładało mi się tak, że jestem rozwiedziona, nie mam dzieci i w pewnym momencie praca to było dla mnie wszystko – mówiła Anna Habało w rozmowie z Maciejem Kucielem.

Habało to była szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie. Skazano ją na sześć lat bezwzględnego więzienia za powoływanie się na wpływy i przyjęcie łapówki.

Przed wezwaniem do odbycia kary zgodziła się na obecność kamery podczas ostatnich miesięcy na wolności. To wtedy przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Teraz po upływie dwóch lat, kiedy współosadzone wiedzą, kim jest ich koleżanka z więziennej celi, Anna Habało zgodziła się na pokazanie swojej historii.

Operacja CBA

Początkiem końca spektakularnej kariery Anny Habało była operacja Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Inwigilacją objęto polityków, urzędników i prokuratorów. W ramach akcji podsłuchiwano Habało, nadając jej kryptonim „Lupa 5”.

Nagrane wcześniej rozmowy dwóch biznesmenów o kryptonimach „Lupa 2” i „Lupa 3” wskazywały, zdaniem CBA, na działalność korupcyjną szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.

Szefowa prokuratury

- Ona była świetnym prokuratorem, dlatego się poznaliśmy – mówi Paweł Wojtunik, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. I dodaje: - Od 2001 roku kierowałem wydziałem operacji specjalnych, czyli wydziałem, który realizował w kraju i za granicą wszystkie działania pod przykryciem.

- Kilku prokuratorów, w tym prokurator Habało, byli jednymi z pierwszych prokuratorów, którzy prowadzili śledztwa będące wynikiem naszych operacji - przywołuje Wojtunik.

- Dla wielu prokuratorów zaskoczeniem było, że nagle w sprawie afery podkarpackiej pojawia się prokurator Habało – przyznaje były szef CBA.

„Żałuję, że się kontaktowałam”

- Odebrano mi wszystko i tego już się nie da odbudować – mówiła Habało podczas jednej z naszych rozmów.

- Żałuję, że w ogóle kontaktowałam się z… – mówiła Habało.

Chodzi o Mariana D., kryptonim „Lupa 2”. To biznesmen z Podkarpacia i kluczowa postać afery korupcyjnej.

Na jednym ze zrobionych z ukrycia przez agentów CBA zdjęć widać go w towarzystwie byłego partnera Anny Habało - prokuratora Zbigniewa N., któremu agenci nadali kryptonim „Lupa 1”. To właśnie Zbigniew N. poznał Habało z podkarpackim przedsiębiorcą.

- [Marian D. – red.] był u mnie raz. Stwierdził, że jest taka tradycja, że jak się idzie do kogoś pierwszy raz, to się przynosi jakiś prezent. Skoro nie chciałam nic, to przyniósł mi wino. Kartonik. Cztery albo sześć win, nie pamiętam dokładnie – mówiła Habało.

Remont dachu

A. Habało: Buziaczki Marianku, to ja ci dziękuję za wszystko, za Pawła i za tę pomoc, bo przecież sama bym tego nie zrobiła.

Marian D.: - Jutro będzie, będzie jutro Pawełek, dziękuję ślicznie, wszystkiego najlepszego, powodzenia, trzymaj się.

To fragment rozmowy nagranej przez CBA, pokazujący bliski charakter znajomości Anny Habało z Marianem D. W innej rozmowie przedsiębiorca pyta, czy prokurator smakowały dostarczone chilijskie wina, czy też może woli inne marki.

- Był to człowiek, który szybko skracał dystans. Byłam z nim po imieniu – przyznała Habało.

Agenci CBA sfotografowali również jak ekipa budowlana, za którą zapłacił Marian D., remontuje dach garażu szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.

- [Jedna z korzyści – red.], za którą zostałam prawomocnie skazana, to robota na dachu. I w związku z tym niezapłacenie przeze mnie 4 800 zł – mówiła Habało, pokazując reporterowi, że prace nie były dobrze wykonane.

Jaki Marian D. mógł mieć interes, fundując remont dachu prokurator?

- To był taki człowiek, że chciał zbierać haki na ludzi, od których jednocześnie oczekiwał pomocy – uważa Habało.

W zapisie nagranej przez CBA telefonicznej rozmowy Mariana D., podkarpacki przedsiębiorca przechwalał się nie tylko remontem dachu, ale również przekazaniem Habało 170 tysięcy złotych łapówki. Koleżance Anny Habało mówił, że jak sprawa wyjdzie na jaw, to prokurator pójdzie siedzieć. Spotkanie Mariana D., któremu nadano kryptonim „Lupa 2” i Habało oznaczonej jako „Lupa 5” zarejestrowała obserwacja CBA.

- Nie było od niego żadnych pieniędzy. Nigdy. Ani wtedy, ani później – zapewniała Habało w rozmowie z reporterem.

„Penitencjarny VIP”

- Tego się nie da zapomnieć. 17 czerwca 2016 roku wydalono mnie prawomocnie ze służby, po kilku dniach zostałam zatrzymana. W piątek w nocy usłyszałam, że jestem aresztowana. Ilekroć do tego wracam, to tak, jakbym to przeżywała jeszcze raz – przyznaje Habało.

- Byłam izolowana w osobnej celi. Był monitoring, jednocześnie funkcjonariusze musieli sporządzać raporty. Słyszałam w areszcie, że jestem ich penitencjarnym VIP-em. Myślę, że chodziło tylko o to, jaką funkcję wcześniej pełniłam – mówiła Habało.

W areszcie tymczasowym Anna Habało spędziła półtora roku. Na wolności przebywała przez cztery lata sądowego procesu. W tym czasie była skazywana i uniewinniana z zarzutów przyjęcia 60 tysięcy złotych łapówki w gotówce.

Ostatecznie w wyniku decyzji Sądu Najwyższego skazano ją prawomocnie za przyjęcie od biznesmena z Leżajska gotówki oraz korzyści w postaci alkoholu oraz remontu dachu.

Ze względu na stan zdrowia i opiekę nad chorą matką Anna Habało ubiegała się o odroczenie wykonania zasądzonej kary.

- Sąd nie uwzględnił wniosku – mówiła Habało po wyjściu z sali sądowej.

- Powrotu tam się nie boję. Już wiem, co tam jest. Tam jest równoległy świat – mówiła w jednej z rozmów.

Anna Habało wróciła do więzienia. W sumie, z sześciu lat zasądzonej kary, do odbycia zostało jej jeszcze dwa lata.

Jej były partner, usunięty z zawodu prokurator Zbigniew N., został skazany na pięć lat więzienia i również trafił za kratki.

Skazany na cztery lata więzienia biznesmen wyszedł już na wolność.

- Zasadniczy błąd to, to, że w ogóle wdałam się z nim w relację, nawet polegającą na jakiś rozmowach. Trzeba było od samego początku, za przeproszeniem: „Pogonić dziada” – kwituje Habało.