Uwaga!

odcinek 7325

Uwaga!

- Gdyby syn zginął gdzieś na misji, na wojnie, inaczej byśmy do tego podchodzili. Rafał został zastrzelony. Zastrzelony jak dzik – ubolewa ojciec 21-latka, który zginął z broni myśliwego podczas ćwiczeń wojskowych.


Spełnione marzenia o wojsku


Rafał Gawryś od dziecka myślał o pracy w wojsku. Już jako uczeń szkoły podstawowej i gimnazjum brał udział w biegach przełajowych i międzyszkolnych zawodach strzeleckich.


- Mieszkaliśmy w Szczecinie ledwie trzy miesiące. Chodziłam do szkoły, miałam pracę. Rafał też realizował marzenia – opowiada Natalia Rychter, partnerka 21-latka.


Młody mężczyzna kilka miesięcy temu został przyjęty do 12. Brygady Zmechanizowanej w Szczecinie. Kilka dni przed śmiercią trafił do wymarzonego pododdziału rozpoznania.


- Rafał, idąc na te ćwiczenia, dostał się tam, gdzie nie każdy się dostaje. Trzeba było się wykazać. Był z tego powodu bardzo dumny. Pamiętam jego uśmiech, gdy wychodził z domu. Cieszył się, że ma taką okazję, by ćwiczyć, trenować, tak jak o tym marzył. Miał to być czas spędzony dobrze i bezpiecznie – zaznacza pani Natalia.


Żołnierz pomylony ze zwierzyną


Do tragicznych wydarzeń doszło w godzinach wieczornych na pasie ćwiczeń taktycznych, w okolicach wojskowej strzelnicy Chrzekowo. Młodzi żołnierze, ćwiczący techniki przetrwania, zostali zaskoczeni przez dwóch myśliwych, którzy dostali się na teren poligonu z ostrą bronią.


- Z tego, co się dowiedziałam, żołnierze myśleli, że to jest forma ćwiczeń. Że podjeżdża auto, a oni muszą się schować. Nikt się nie spodziewał, że to się tak źle skończy – mówi partnerka 21-latka.


Rafał został pomylony ze zwierzyną i trafiony pociskiem myśliwskim w szyję. Mimo reanimacji zginął na miejscu.


- Syn dostał pociskiem z bliska, to było jakieś 15 metrów – mówi Piotr Gawryś, ojciec Rafała. I dodaje: - Kreta by się dało zobaczyć, jak wychodzi z ziemi.


- Strzelili i uciekali od razu. Nawet nie udzielili pomocy, nic – zaznacza Marta Gawryś, matka 21-latka.


Obaj zatrzymani mężczyźni są członkami kół łowieckich. Prokuratura postawiła im zarzuty kłusownictwa i nieudzielenia pomocy. Dodatkowo mężczyzna, który oddał strzał, usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci Rafała i stworzenia niebezpieczeństwa dla reszty żołnierzy. Wbrew wszelkim zasadom łowieckim strzelał on z wnętrza samochodu i to do nierozpoznanego celu, mimo że posiadał urządzenie termowizyjne.


- Nie śpię po nocach. Rano wstaję, idę na górę, wącham zapach jego rzeczy i mówię: „synu wróć” – wyznaje matka 21-latka.


- Gdyby syn zginął gdzieś na misji, wojnie, inaczej byśmy do tego podchodzili. Rafał został zastrzelony. Zastrzelony jak dzik – ubolewa ojciec młodego żołnierza.


Nie udzielili pomocy?


Stanisław H., który strzelił w kierunku Rafała, to przedsiębiorca budowlany z firmą zarejestrowaną w Małopolsce. Równolegle dzięki rekomendacjom Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Szczecinie od kilku lat wygrywa miejskie kontrakty na odłów dzikiej zwierzyny.


- Będą wykonane niezbędne badania z zakresu balistyki oraz badania związane z ustaleniem sprawności urządzenia termowizyjnego, którym posługiwał się sprawca – mówi Piotr Wieczorkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. I dodaje: - Zebrany dotychczas materiał dowodowy nie wskazuje, aby myśliwi podjęli jakąkolwiek próbę sprawdzenia skutków strzału.


Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, Stanisław H. swoją linię obrony opiera na tym, że miał umowę na odławianie zwierzyny z tego terenu, a na poligon miała wpuścić go cywilna ochrona, pilnująca strzelnicy i bramy wjazdowej na pas taktyczny.


- Posiadamy szczegółowe procedury, jak na teren wojskowy mogą wchodzić inne osoby niż żołnierze, natomiast przy tej tragicznej sytuacji jest jeszcze mnóstwo niewyjaśnionych szczegółów, ponieważ ani dowódca ćwiczącego pododdziału, ani oficer dyżurny, ani dowódca jednostki nie mieli tej wiedzy, ani tym bardziej nie wyrazili zgody, żeby ktokolwiek wszedł na teren, gdzie odbywały się zajęcia. Cierpliwie czekamy na szczegółowe ustalenia prokuratury, jak do tego doszło – podkreśla mjr Błażej Łukaszewski z 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej.


- Jedna strona powinna być ukarana i druga strona. Z jednej strony strzelają, z drugiej niedopilnowane, że kłusownicy weszli. Bo to nie myśliwy, tylko kłusownik, że wszedł i strzela do ludzi – mówi ojciec zabitego 21-latka.


Prokuratura nie zdradza, czy i komu zamierza postawić jeszcze zarzuty w tej sprawie.
- W naszej ocenie mężczyźni wykonując tam polowanie znajdowali się tam nielegalnie. Nie mieli prawa do oddawania strzałów w tym rejonie. Mężczyźni nie odnieśli się formalnie do kwestii przyznania się bądź nie. Przedstawili w wyjaśnieniach swoje wersje wydarzeń – mówi prokurator Piotr Wieczorkiewicz.


- Nie chodzi o nic więcej, tylko o sprawiedliwą karę – przekonuje ojciec 21-latka


- Zabijając Rafała, zabrali mu życie, ale także mi. Mieliśmy wiele pięknych planów. Nagle Rafała zabrakło. Nie wiem, co mam dalej robić. Straciłam wszystko – kończy partnerka zabitego żołnierza.