Uwaga!

odcinek 7305

Uwaga!

Dwaj patostreamerzy najpierw częstowali nastolatki alkoholem, a następnie prowokowali je do kompromitujących zachowań. Jedna z dziewczyn została pobita. Patostreamerzy wszystko transmitowali w internecie, a ich widzowie wpłacali im pieniądze.

Transmisje na żywo

Na opublikowanym kilkanaście dni temu nagraniu widać dwóch braci oraz ich kolegę. Do wynajmowanego mieszkania ściągnęli podstępem koleżankę, nie mówiąc jej, że ma być główną bohaterką transmisji wideo. Dziewczynę upoili alkoholem, kazali jej wciągać nosem proszek do prania. Gdy nastolatka traciła przytomność, kazali jej się wynosić. Transmisję przerwała dopiero wizyta właściciela mieszkania.

- W nocy zaczęły mi przychodzić wiadomości, że zdemolują mi mieszkanie. Dopiero później dowiedziałem się, co tam wyprawiali. Jak tylko wszedłem do mieszkania kazałem im się wynosić – opowiada mężczyzna.

Już następnego dnia patostreamerzy znaleźli kolejne lokum i kolejną ofiarę. Dziewczyna podczas relacji wideo została pobita. Nastolatka, z rozciętym łukiem brwiowym, trafiła do szpitala, a patostreamerami zaczęła interesować się policja. Ci jednak szybko uciekli za granicę, skąd nadal nadawali relacje.

- Policjanci kryminalni z komendy w Katowicach bardzo wnikliwie zaczęli analizować zgormadzony w tej sprawie materiał dowodowy. Przeprowadzili oględziny zebranego materiału, ale działali także operacyjnie i zdobywali informacje, które mogły ich naprowadzić na tych dwóch 18-latków – opowiada komisarz Sabina Chyra-Giereś, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach.

Kim są patostreamerzy?

Patostreamerzy to Bartłomiej K. oraz Marcin F., który od kilku miesięcy prowadzi transmisje i relacje na żywo, przekraczając w nich kolejne granice. Obaj mężczyźni skończyli 18. lat. Pochodzą z Żor w województwie śląskim.

- Marcin nie raz mówił, że jak czegoś nie zrobimy to podjedzie po nas i wsadzi nas do samochodu. Nieraz były groźby gwałtu, psiknięcia gazem. Udostępniał nasze profile, numery telefonu w sieci – opowiada znajoma Marcina F.

Aby stać się rozpoznawalną postacią w internecie Marcin F. poniżał i prowokował innych. Udostępniał ich dane osobowe oraz wrażliwe informacje. W pewnym momencie, dla oglądalności, zaczął nawet atakować przypadkowe osoby gazem łzawiącym. Robił to podczas relacji wideo.
- Strach było wyjść z domu. Uspokoiło się dopiero jak się wyprowadził. Śledził mnie i moich znajomych – dodaje nastolatka.

Dla zasięgów zrobią wszystko

Portale społecznościowe usunęły konta Marcina F. dopiero po nagłośnieniu sprawy.

- W patostreamach chodzi o pieniądze, zasięgi, sławę i władzę. To sposób na zdobycie popularności, a potem przekucie jej na uznanie. Internet stwarza możliwość bycia widocznym, rozpoznawalnym przez krzywdzenie innych ludzi. Te przypadki znamy od lat – mówi Maja Staśko, dziennikarka, aktywistka. I dodaje: - Już w 2017 roku Rzecznik Praw Obywatelskich zrobił spotkanie dotyczące patotreści w internecie. Wnioski były jednoznaczne – trzeba zacząć działać. Politycy stworzyli nawet projekt ustawy, ale nic z nią nie zrobiono.

Kilka dni temu udało się zatrzymać patostreamerów. Usłyszeli już zarzuty m.in znęcania się psychicznego oraz fizycznego, nieudzielenia pomocy czy usiłowania doprowadzenia do obcowania płciowego. Najbliższe trzy miesiące nastolatkowie spędzą w więzieniu.