Uwaga!

odcinek 7328

Uwaga!

Miała zaprzyjaźniać się ze swoimi potencjalnymi ofiarami, potem pożyczać od nich pieniądze i nie zwracać pożyczek. Mama Anny Przybylskiej straciła w ten sposób niemal 900 tysięcy złotych, ale poszkodowanych jest znacznie więcej.

- Byłam wówczas w ciężkim momencie życia, straciłam córkę. Zmierzyć się ze śmiercią własnego dziecka, to nie jest do pogodzenia. To ból na całe życie – opowiada Krystyna Przybylska.
W 2021 roku zachorował mąż pani Krystyny.

- Dostał covida, zabrali go do szpitala i umarł.

Zbliżenie relacji i pożyczka

Niedługo potem w życiu pani Krystyny pojawiała się matka jej asystenta z pracy. Pani Krystyna miała bardzo dobrą opinię o młodym mężczyźnie, który pomagał jej w biurze i studiował prawo. Dlatego z zaufaniem nawiązała znajomość z jego matką.

- Ciepła, wymowna, mówiła jakie to ona robi biznesy – wspomina pani Krystyna. I dodaje: - Pamiętam, że w marcu dostałam telefon z życzeniami na imieniny. Usłyszałam, że będą u syna, to może mnie odwiedzą. Myślę, że wtedy nabrała odwagi, żeby pożyczyć pieniądze. I powiedziała, że ma spadek z zagranicy, że musi pilnie zapłacić podatki i chodzi o ogromną kwotę spadku.

- Jak powiedziała, że chodzi jej o 400 tys. zł [kwota, którą chciała pożyczyć – red.], to się trochę zawahałam. Ale pomyślałam, że pewnie coś podpiszemy i jest jeszcze syn tej kobiety, którego znałam – opowiada Przybylska.

Pani Krystyna pokazała dziennikarce Uwagi! oświadczenie, które wówczas dostała.

- Napisane jest, że pożycza ode mnie 350 tys. zł w gotówce – przytacza pani Krystyna.
Kilka dni później kobieta zadzwoniła, że w związku z oczekiwanym spadkiem znowu pilnie potrzebuje pieniędzy. W ten sposób namówiła panią Krystynę do udzielenia jej kolejnych pożyczek i przekazania praktycznie wszystkich oszczędności.

W dniu przekazania ostatniej pożyczki pani Krystyna miała urodziny. Kobieta pożyczająca od niej pieniądze zrobiła niespodziankę, przygotowując dekoracje na przyjęcie urodzinowe m.in. rozłożyła na podłodze róże.

- Moja córka mówi: „Mamo, miałaś najpiękniejsze urodziny na świecie” – przytacza pani Krystyna i dodaje z żalem: - Ale było to za moje pieniądze.

Pani Krystyna od półtora roku nie otrzymała zwrotu pożyczonych pieniędzy i dlatego zgłosiła sprawę do prokuratury. Odkryła też, że nie jest jedyną osobą, od której ta sama kobieta pożyczyła pieniądze.

Poszkodowanych jest więcej

- Niejednokrotnie klęczała u mnie i prosiła, twierdząc, że pożycza pieniądze tylko na tydzień – mówi Tomasz Lebiedziński.

Pan Tomasz także pokazał dziennikarce Uwagi! oświadczenia sporządzone podczas pożyczek. Potwierdzone notarialnie.

- To straszna manipulantka, która spowodowała, że udzieliłem jej szeregu pożyczek. Na kwotę 848,5 tys. zł – mówi Lebiedziński. I dodaje: - Byłem kilkukrotnie na policji i tam dowiedziałem się, że takich osób jest dużo więcej.

Pan Tomasz miał duże pieniądze, ponieważ 20 lat grał profesjonalnie za granicą w piłkę ręczną. Mężczyzna grał też w reprezentacji Polski.

- Ona tworzyła rodzinną atmosferę, atmosferę przyjaźni. Spotykaliśmy się codziennie, zapraszała mnie na grilla. Któregoś razu podarowała mi markową kurtkę. Powiedziała, że też się tym zajmuje, że sprowadza takie rzeczy z Francji. Tak budowała zaufanie – uważa dzisiaj Tomasz Lebiedziński.
Kim jest kobieta, która miała wyłudzić ogromne kwoty?

Kobieta ma mieszkać we Włocławku z mężem i młodszym synem. Reporterka Uwagi! zadzwoniła do niej z prośbą o spotkanie przed kamerą.

Ta podczas rozmowy oświadczyła, że może się odezwać, ale po uzgodnieniu z mecenasem. Dodała, że sprawa toczy się na komendzie, w prokuraturze i w sądzie. Że złożyła odwołania.

Po tej rozmowie kobieta nie odzywała się już i przestała odbierać nasze telefony, aż do ostatniego momentu tuż przed emisją, kiedy w sposób bardzo ogólny zaproponowała dziennikarce spotkanie. Z uwagi na skalę problemu oraz konieczność ostrzeżenia innych potencjalnych poszkodowanych postanowiliśmy nie wstrzymywać emisji.

Poszkodowani oczekują od prokuratury zdecydowanej reakcji

- Ona bez przerwy mnie szantażuje, że popełni samobójstwo, że zrobi sobie krzywdę. Jej mąż SMS-em też wysyła wiadomości, że popełni samobójstwo, ale zanim to zrobi, to pisze, że wyśle to do prokuratury, że to ja go pchnęłam do tego czynu. W nic go nie wepchnęłam, sami wepchnęli się w to bagno – podkreśla Krystyna Przybylska.

Na łamach lokalnego włocławskiego portalu często pojawiają się artykuły o kobiecie, której wiele osób zarzuca brak zwrotu ogromnych pieniędzy.

- W 2015 roku zgłosił się do nas pan Marek. Opowiedział o całym procederze i chciał ostrzec innych – mówi Bogna Obałkowska z Portalu Włocławek.

- Nie byłoby tych oszustów, gdyby od razu była zdecydowana reakcja. Jeżeli już wtedy doszłoby do zatrzymania, to tego wszystkiego dzisiaj byśmy nie mieli. Nie byłoby pani Krysi Przybylskiej, która została oszukana na prawie milion i nie byłoby pana Tomasza – zwraca uwagę Bogna Obałkowska.

- To jest serial, my rozmawiamy, a ona już dzwoni do kogoś i następną osobę oszukuje – dodaje Obałkowska.

Do prokuratury zgłosiło się wiele pokrzywdzonych osób. Ale jak twierdzą, poza tym, że postępowania się toczą, w ich sprawach nic więcej się nie zmieniło.

- Ta pani nie może zostać bezkarna. Ale sądy i prokuratura we Włocławku to jest zabawa w ciuciubabkę. Co najgorsze, osoby, które są pokrzywdzone walczą latami – mówi Krystyna Przybylska.

Co na to prokuratura?

- Toczą się postępowania i one prowadzone są w sprawie, a zatem jeżeli nie ma ogłoszonych zarzutów, nie można stosować ani środków zapobiegawczych, ani dokonać zabezpieczenia mienia – mówi prok. Arkadiusz Arkuszewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Włocławku

- To nie są proste sprawy, one trwają. Do czasu, kiedy prokurator podejmie decyzję o zastosowaniu środka zapobiegawczego, który musi być poprzedzony ogłoszeniem zarzutów, musi upłynąć czas, w którym wszelkie okoliczności spraw zostaną wyjaśnione. Niestety, o szczegółach spraw, ze względu na dobro postępowań, nie mogę mówić – dodaje prok. Arkadiusz Arkuszewski.