Uwaga!

odcinek 7286

Uwaga!

Prokuratura ws. fundacji „Szlachetny bohater”: Kilkaset osób poszkodowanych, wstępna szkoda to 3 mln zł

Wracamy do sprawy fundacji „Szlachetny bohater”, której prezes został aresztowany, a prokuratura zarzuciła mu oszustwa. - Nasze wstępne wyliczenia wskazują, że szkoda to prawie 3 mln zł – podaje prokuratura. Po ujawnieniu tej sprawy, do Uwagi! dotarły inne niepokojące sygnały ws. zbiórek chore dzieci.

Prezes fundacji „Szlachetny bohater” został aresztowany, a prokuratura zarzuciła mu między innymi oszustwa.

- Prezes tej fundacji jest podejrzany o dwa przestępstwa. Jedno to jest oszustwo, drugie to pokrzywdzenie wierzycieli, czyli przetransferowanie środków należących do konkretnych osób do nowej fundacji, którą stworzył. Były wypłaty pieniędzy, transferowanie ich dalej – mówi Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

- Ustalamy cały czas liczbę osób pokrzywdzonych i wysokość wyrządzonej szkody. Nasze wstępne wyliczenia wskazują, że szkoda to prawie 3 mln zł, a osoby pokrzywdzone to kilkaset osób – dodaje prokurator Wawrzyniak.

To w jaki sposób fundacja „Szlachetny bohater” potraktowała swoich podopiecznych pokazaliśmy w Uwadze! kilka tygodni temu.

Choć rodzice chorych dzieci liczyli na wsparcie finansowe fundacji, to wielu nie dostało obiecanej pomocy.

- Z początku wyglądało to pięknie, bo przyszły święta Bożego Narodzenia i mała dostała paczkę na święta, i to dosyć bogatą – wspominali Agnieszka i Tomasz Kazimierczak, rodzice chorej Karolinki.

Zmieniło się to, gdy ruszyły zbiórki na chore dzieci. Wówczas okazało się, że rodzice nie mogą śledzić rzeczywistych wpłat od darczyńców. Na stronie internetowej fundacji mogli zobaczyć jedynie procent uzbieranej kwoty.

- Na stronie cały czas widać, że uzbierane jest 4 procent. I tak jest chyba od dwóch lat. Były jarmarki i inne rzeczy, myślałam, że ta kwota wzrośnie, a nic nie wzrosło – mówiła Agnieszka Kazimierczak.

- Tak naprawdę nigdy nie dowiedzieliśmy się, ile mamy środków i czy możemy je wykorzystać – mówił Dawid Adamczyk, tata Marysi.

- Dostaliśmy 0 zł – podkreślali Kazimierczakowie.

Pan Damian: 16 tys. zł gdzieś zniknęło

Po emisji reportażu skontaktował się z nami pan Damian, który od kilku lat toczy ciężką i nierówną walkę z chorobą. Także jemu pomoc w tej walce obiecywała fundacja.

- Pomagali, nie powiem, że nie, bo mogłem gdzieś tam dysponować pieniędzmi. Dopiero w późniejszym terminie okazało się, że jestem, ja i pewnie wiele innych osób, oszukiwany – mówi Damian Julkowski.

Kiedy mężczyzna zorientował się, że coś jest nie w porządku?

- Podczas różnych wydarzeń charytatywnych, które były na mnie organizowane – wskazuje Julkowski. I wyjaśnia: - Była taka sytuacja, że dostałem wiadomość z fundacji, że w puszkach było 10 tys. zł. A z obliczeń organizatorów wynikało, że tam powinno być co najmniej 26 tys. zł. 16 tys. zł gdzieś zniknęło. Długo zastanawiałem się, czy to jakaś pomyłka. Nigdy nie było na to dowodów, tylko zawsze słowo przeciwko słowu.

Sąd o przeszłości Anny A.: Ta pani została skazana

Jedną z osób, które wówczas organizowały zbiórki pieniędzy dla pana Damiana, była Anna A. koordynatorka gnieźnieńskiego oddziału fundacji „Szlachetny bohater”.

- Początkowo wydawała się miła kobietą, chętną do pomocy. Kiedy był jeden event charytatywny, ktoś z osób obecnych na tym evencie rozpoznał ją jako osobę karaną za malwersacje finansowe – przytacza Damian Julkowski.

To, co usłyszeliśmy od pana Damiana na temat przeszłości Anny A., potwierdził w rozmowie z nami rzecznik prasowy poznańskiego sądu okręgowego.

- Ta pani została skazana za przestępstwa oszustwa i przestępstwa polegające też na podrabianiu podpisów w dokumentach, czyli tak zwane przestępstwa przeciwko dokumentom – mówi Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu. I dodaje: - Oskarżona nie kwestionowała swojej winy, swojego sprawstwa. Dobrowolnie poddała się każe czterech miesięcy ograniczenia wolności. Kara została wykonana.

- Drugie skazanie to już jest skazanie przez Sąd Okręgowy w Poznaniu, jest to skazanie z 2021 roku. W tym wypadku mamy już 180 czynów. Przestępstwa polegały na tym, że pani posługując się danymi osób bliskich, zaciągała zobowiązania pożyczkowe w kwotach od 300 zł do 5 tys. zł. Łączna kwota szkód to około 288 tys. zł – dodaje Aleksander Brzozowski.

Kobieta na początku lipca założyła w Gnieźnie nową fundację, która ma pomagać chorym dzieciom.

Gdy skontaktowaliśmy się z Anną A., by porozmawiać o jej działalności - kobieta nie miała nic przeciwko nagrywaniu rozmowy. Potem zmieniła jednak zdanie i nie zgodziła się abyśmy wyemitowali na antenie jej wypowiedź.

Kobieta w rozmowie z dziennikarzem stwierdziła, że jej przeszłość nie ma nic wspólnego z teraźniejszością. Dodała, że to, co się wydarzyło w jej dalekiej przeszłości w żaden sposób nie wpływa na to co robi, jak pracuje.

Podkreśliła, że niepełnosprawne dzieci potrzebują pomocy. A działalność fundacji nie skupia się tylko i wyłącznie na pozyskiwaniu pieniędzy.

Kobieta mówiła też, że fundacja, którą zarządza to nowy podmiot, który nie miał szans na większą akcję, na funkcjonowanie. Ponadto zapewniła, że działalność fundacji jest przejrzysta.

Gdy realizowaliśmy nasz reportaż, gnieźnieńska fundacja prowadziła zbiórki na pomoc dla dwojga dzieci. Uznaliśmy, że powinniśmy poinformować ich rodziców o tym, czego dowiedzieliśmy się w Sądzie Okręgowym w Poznaniu na temat prezeski fundacji.

- Zbieramy na syna około 20-25 tys. zł. Na tę chwilę syn ma założony profil i jeszcze nie jest przypisane mu konto – mówi pani Lucyna.

Reporter zwrócił jednak uwagę, że fundacja już zbiera pieniądze na chłopca.

Pani Lucyna postanowiła zapytać, ile udało się jej dotychczas uzbierać pieniędzy. Pracownik fundacji potwierdził, że darowizny na syna pani Lucyny można już wpłacać. Dodał jednak, że do tej pory nikt nic nie wpłacił.

Spotkaliśmy się też z mama chorej Lenki.

- Córka w fundacji jest od kilku tygodni. Nie wiedziałam o wyroku. Nie mam pojęcia, co zrobimy – mówi kobieta.

- Na pewno trzeba weryfikować organizacje, którym wpłaca się pieniądze, bo jest ich bardzo dużo – mówi prawniczka Angelika Pasek-Gilarska. I dodaje: - Oczywiście są duże i znane organizacje, które działają w sferze pomocy dzieciom. W takich wypadkach weryfikacja została przeprowadzona przez lata działalności. Jeżeli fundacja działa 20 lat na rynku i pomaga dzieciom, to znaczy, że jest wiarygodnym podmiotem.