Uwaga!

odcinek 7277

Uwaga!

Izolowanie w ciemnym pomieszczeniu, przemoc, brak higieny – o takich rzeczach opowiadał matce przebywający w domu opieki społecznej Łukasz. Jak do zarzutów odnosi się dyrekcja placówki?

Pani Beata jest matką niepełnosprawnego Łukasza. Dramatyczna sytuacja życiowa kobiety oraz stan zdrowotny jej syna, zmusiły kobietę do oddania Łukasza do domu pomocy społecznej.

- Rozwiodłam się. Miałam męża z problemami alkoholowymi i przemocą – opowiada kobieta.

- Przyszedł taki okres, że Łukasz wymagał specjalistycznej opieki. Nie miałam wyjścia, trzeba było umieścić go w ośrodku – tłumaczy pani Beata.

Mimo że kobieta mieszka i pracuje w Belgii, stara się wraz z obecnym mężem odwiedzać syna.

„Wyzywany, kopany i bity”

Podczas pobytu w ośrodku, Łukasz zaczął żalić się na przemoc ze strony pensjonariuszy. Chłopak, przez pewien czas, miał przebywać na oddziale z agresywnymi osobami.

- Robili mi krzywdę i mnie bili też. Jeden z nich chciał mi butelką głowę rozbić. Bałem się – mówi Łukasz.

- Niepokoiłam się, bo Łukasz dawał mi sygnały, że jest wyzywany, kopany i bity po twarzy. Że jest głodny. Że boi się tam być, bo są tam pijani. Mieszkańcy ośrodka wnoszą alkohol i piją – mówi pani Beata.

Łukasz żalił się także na izolowanie go w ciemnym pomieszczeniu.

- Pani dyrektor, na moje pytanie, dlaczego Łukasz był zamykany, stwierdziła, że nie ma takiej izolatki. Że to jest nieprawda. Że Łukasz zmyśla – przytacza pani Beata. Kobieta zaznacza jednak, że wierzy synowi.

- On płakał jak to opowiadał. Mówi, że straszyli go, że są tam szczury i go zagryzą – przywołuje pani Beata.

- Byłem na „czwórce” zamknięty. W piwnicy. Taki niemiły opiekun lał mnie po twarzy. Zamknęli mnie na klucz, związali mnie w pasy. Było tam ciemno i bałem się – opowiada Łukasz.

Łukasz miał rany na ciele

W grudniu zeszłego roku matka Łukasza zauważyła, że jej syn ma poranione ciało. W wyniku zaniedbań higienicznych, Łukasz przez wiele miesięcy cierpiał na dotkliwą chorobę skórną.

- Pojechałam, by wziąć Łukasza na jakiś czas do Belgii i zobaczyłam jakie ma rany na ciele. Był też brudny, niedomyty, zaniedbany. Rozpłakałam się – przyznaje kobieta.

- Byliśmy totalnie zszokowani. Cała skóra była podrapana, a w niektórych miejscach krwawiła – mówi Johan Straetemans, mąż pani Beaty.

Chorobę Łukasza wyleczyli belgijscy lekarze. Doktor Katrien Martens postawiła jednoznaczną diagnozę - zakażenie świerzbowcem.

Wcześniej, przewlekłe dolegliwości związane z chorobą skóry, powodowały nie tylko cierpienie fizyczne Łukasza, ale także pogarszały jego stan psychiczny.

- To jest choroba, która musiała trwać przynajmniej kilka miesięcy. Niektórzy uważają, że świąt jest gorszy od bólu, dlatego, że jest on non stop i nie pozwala funkcjonować – mówi prof. Irena Walecka z kliniki dermatologii Szpitala MSWiA w Warszawie.

Co na to dom pomocy społecznej?

Dyrekcja domu pomocy społecznej nie przyznaje się do nieprawidłowości.

- Łukasz wielokrotnie był konsultowany z przeróżnymi lekarzami. Z chirurgiem czy dermatologiem i nikt nie stwierdził jakiś specjalnych chorób. Stwierdzono, że to jest na tle nerwowym, że rozdrapuje sobie rany – mówi Katarzyna Kita, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Jarominie.

- Zapewniam, że nie dzieje się tutaj krzywda Łukaszowi – dodaje dyrektorka.

Sytuacją ośrodka oraz jego podopiecznych zainteresowaliśmy Rzecznika Praw Obywatelskich.

- Sygnały, o których słyszymy są niepokojące i zostaną przez nas zweryfikowane – zapewnia Wojciech Brzozowski, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich. I dodaje: - Nie może dochodzić do sytuacji, kiedy dorosły człowiek jest w takim przypadku traktowany, jak mebel. Umieszczany za karę w jakiejś izolatce czy cichym pokoju, bez zupełnie żadnych zasad czy reguł.

- To jest niedopuszczalne, żeby tak zaniedbać chorego człowieka – uważa matka Łukasza. I dodaje: - Staram się zabrać syna do Belgii, chociaż jest problem językowy. Ale myślę, że wszystko pomalutku rozwiążemy.