Sytuacja, w której znaleźliśmy się przez pandemię, kojarzy mi się z przebywaniem na pustyni. To dla mnie czas spotkania z samym sobą — filtrowania pamięci, przewijania kaset home video, rejestru autosejsmicznych drgań, gapienia się na samoloty i wróżenia ze smug kondensacyjnych. Stan zawieszenia w oczekiwaniu na mróz pustynnej burzy albo ciepły letni deszcz. Pustynia tworzy miraże i dekonstruuje iluzje. Ilekroć odbywam podróż do jej surowych krajobrazów, jest to przeżycie transgresywne i wzbogacające. Dziś pustynia wsypuje się do naszych domów, a rzeczywistość dostaje polidypsji.