Uwaga!

odcinek 6915

Uwaga!

Pozbywanie się terenów zielonych, masowa wycinka drzew i betonowanie przestrzeni publicznych to poważny problem wielu polskich miast. Lokalni włodarze zdają się bagatelizować problem, który przybiera na sile wraz ze zmianami klimatu. Czy jesteśmy skazani na życie w zabetonowanych miastach?


„Myślę, że mieszkańcy są zadowoleni”


Betonoza ma się dobrze w wielu polskich miastach. Na kostkę brukową, granit i betonowe płyty wydaje się miliony złotych.


W Bochni za remont rynku, w tym położenie nawierzchni z granitu, miasto wydało ponad 26 mln zł.
- Jestem zadowolony z tego rynku. Myślę, że matki doceniają to, że mogą tam jechać wózkiem i dziecku nie podskakuje głowa, mogą iść w butach na obcasie – mówi Stefan Kolawiński, burmistrz miasta.


Jak rynek oceniają mieszkańcy?


- Beznadziejnie tu jest. Płyta, beton, a wcześniej było dużo pięknych drzew – słyszymy.


- Jak pada deszcz, to ten rynek jest jak rynna. To było strasznie nieprzemyślane – dodaje kolejna osoba.


Dlaczego rządzący upodobali sobie duże, płaskie, pozbawione zieleni place?


- Beton, bruk jest synonimem luksusu i aspirowania do wyższej klasy. Trawa, łąki zdecydowanie nie są czymś, co chcemy widzieć, bo nie jest wtedy ani ładnie, ani czysto, ani wielkomiejsko – tłumaczy Leszek Stabrawa ze Stowarzyszenia „Reaktor B7” w Bochni.


- Czasem są takie wytyczne od prezydenta czy burmistrza – chcemy plac paradny. Są miasta, w których rynek jest jedynym miejscem, gdzie może odbyć się apel czy spotkanie dygnitarzy, obchody, rocznice i fajnie to wygląda - dodaje Marta Bejnar-Bejnarowicz, architektka ze Stowarzyszenia „Ludzie dla miasta”, radna Gorzowa Wielkopolskiego.


Latem upał, jesienią powódź


W ostatnim czasie w Gorzowie Wielkopolskim obfite opady deszczu spowodowały sytuację, w której potoki wody płynęły ulicami i wdzierały się do kamienic.


- Wcześniej nie było tego, mimo że padały ulewne deszcze. Ale miasto postanowiło zrewitalizować teren. Dla nas – mieszkańców – to działanie równało się zabetonowaniu. Powstał zbiornik retencyjny – opowiada Anna Łaniewska, mieszkanka Gorzowa.


Na etapie przygotowania projektu przebudowy rynku mieszkańcy byli zapewniani przez urzędników, że w zamian za wycięte stare lipy będzie posadzonych 100 drzew i 3,5 tysiące krzewów i bylin. Wielu z nich czuje się teraz oszukanych, bo nie takiej zmiany oczekiwali.


- O betonozie głośno mówi się latem, kiedy robi się gorąco, ale jest to problem także jesienny. Wtedy pada deszcz, często są ulewy, które powodują powodzie. Wszystko się betonuje, nie zostawia terenów zielonych, krzaków, traw więc ta woda musi gdzieś znaleźć ujście – dodaje Łaniewska.


Drzewa w donicach


Zmianami klimatu nie przejmują się prawdopodobnie też urzędnicy w Zakliczynie. Rynek tego miasta to wybetonowany parking i plac targowy. Ponad hektar jego powierzchni za ponad 20 mln złotych został pokryty granitową kostką.


- Jeśli chodzi o zieleń rynku w Zakliczynie przed rewitalizacją, były tzw. planty, pochodzące z lat 60. W wytycznych konserwatorskich było wprost napisane, że te planty mają zostać usunięte. W pewnym koncepcie rynku średniowiecznego nie stanowiły wartości. Nie wpisywały się w charakter rynku – tłumaczy Janusz Krzyżak, sekretarz gminy Zakliczyn.


- Tu rosły wiekowe drzewa, które zostały na potrzeby tego remontu wycięte. Drzewa idą pod topór, bo ludziom przeszkadzają liście – komentuje Łukasz Maślona, miejski aktywista.
Wycięto 40 starych drzew. Urzędnicy chwalą się jednak, że posadzono aż 70 nowych.


- Te drzewa w donicach to listek figowy, który ma pokazać mieszkańcom, że drzew jest odpowiednia ilość. Natomiast drzewa powinny być posadzone w gruncie, powinno ich być więcej. Jak stać kogoś było, żeby wydać miliony na kostkę, to można było wydać kilka tysięcy na duże drzewo, które spełni swoje funkcje w pełni – dodaje Maślona.


Choć w wielu miastach mieszkańcy walczą o zieleń, to konsultacje społeczne w przypadku rewitalizacji są często fikcją. Ich głos ostatecznie nie zostaje uwzględniony, bo nadal w przypadku przestrzeni rynku przed wszystkim liczy się tylko jego funkcja historyczna i reprezentacyjna.
Podobny los spotkał drzewa na rynku w Leżajsku. Na rynku, przez który przebiega rondo, w jednej części ocalono stare drzewa, ale 2500 m kw. wyłożono płytami. Koszt przebudowy wyniósł 14 mln zł.


- Urzędnicy nas nie posłuchali, wszystko wyrżnęli po to, żeby zacząć sadzić małe drzewa. To wszystko jest zrobione z naszych pieniędzy. Rozumiem to tak, że królik i krewni królika muszą przy takich remontach zarobić i tylko to się liczy – sugeruje mieszkanka Leżajska.


Samoobsługowe rośliny zamiast betonu?


Ogród Bellingham na Kaszubach, gdzie można zobaczyć rabaty naturalistyczne pokazuje nasadzenia, które można byłoby wykorzystać w naszych miastach. Byliny, które można wykorzystać w miastach, trzeba ścinać raz w roku. Jest duży wybór odmian odpornych na suszę.


- Sadzonki nie są drogie. To kilka, kilkanaście złotych. Założenie całej rabaty jest tanie – uważa Alina Zając, ogrodniczka.


Dobrze dobranej zieleni jest coraz więcej w angielskich miastach, które w przeszłości też miały problem z betonozą.


- W Sheffield był ogromny problem z powodziami. Poradzono sobie z tym w taki sposób, że z trzech ogromnych pasów jezdni, zabrano jeden i założono wielki ogród deszczowy. Taki ogród to nic specjalnego. To po prostu rabaty w miejscach strategicznych, tam gdzie się zbiera woda. Dzięki roślinom woda nie będzie spływała ogromnym strumieniem, tylko wszystko się ładnie rozłoży – komentuje Katarzyna Bellingham, ogrodniczka.


Odbetonowanie


W Polsce jedynym miast, które niedługo zacznie się rozprawiać z betonozą, są Skierniewice. Wyłożenie granitem blisko 8 tysięcy metrów kwadratowych rynku kosztowało władze miasta 7 mln zł. Teraz włodarze muszą wydać kolejne 3,5 mln na odbetonowanie jego części.


- Obecnie rynek spełnia swoją rolę kulturalno-rekreacyjną. Ale to dzieje się dwa, trzy razy w roku. Natomiast na co dzień, szczególnie latem, jest tu bardzo gorąco. Przebywanie na rynku nie jest przyjemnie. Mieszkańcy chcą więcej zieleni i my wychodzimy naprzeciw tym oczekiwaniom – mówi Krzysztof Jażdżyk, prezydent Skierniewic.


- Projekt przewiduje zasadzenie około 48 dużych drzew. Korony drzew stworzą parasol. To dla mnie szczególnie ważny projekt, dlatego, że jestem stąd i biorę udział w czymś, co może odmienić los wielu miast. Mam nadzieję, że damy dobry przykład - mówi Łukasz Kędziora, projektant przebudowy rynku.


Kolejnym miastem, które też będzie zrywać betonowe płyty i sadzić zieleń na rynku, są Kielce. Miasto wyda na to 5,5 mln złotych.