Uwaga!

odcinek 7565

Uwaga!

Zamiast wymarzonych wakacji karaluchy, brud, zniszczone baseny. Dlaczego podróżni trafili do innego hotelu niż wybrali? Jak zachowało się biuro podróży?

O problemach z biurem podróży poinformowała nas Małgorzata Kuźmińska, z którą spotykamy się zaraz po powrocie z wakacji na lotnisku we Wrocławiu. Jeszcze będąc w Tunezji, nagrywała filmiki, dokumentujące warunki, w jakich czteroosobowa rodzina miała spędzić tydzień urlopu.

- Biuro podróży przywiozło do hotelu grupę 23 osób. Cała grupa koczowała w hotelu. Dzieci spały na kanapach, a wodę podano nam dopiero po czterech godzinach pobytu – relacjonowała na jednym z nagrań pani Małgorzata.

„Odechciało mi się wakacji”

Zaraz po wylądowaniu w Tunezji turyści dowiedzieli się, że w wybranym przez nich hotelu nie ma wolnych pokoi i muszą być przeniesieni do innego obiektu. Na pytania podróżnych, czy standard nowego hotelu będzie taki sam, przedstawicielka biura podróży zapewniała, że wszystko będzie w porządku.

To, co nasi rozmówcy zobaczyli na miejscu, przeraziło ich. Z ich relacji wynika, że wszędzie walały się śmieci, było brudno, a zniszczone baseny zagrażały bezpieczeństwu ich dzieci.

- Wspólnie zdecydowaliśmy, że nie zaakceptujemy wybranego hotelu. Siedzieliśmy w lobby i próbowaliśmy na różne sposoby kontaktować się z biurem podróży – opowiada pani Małgorzata.

– Od rezydentki dowiedzieliśmy się jedynie, że pojawi się najwcześniej o 10, a z biura podróży usłyszeliśmy, że mamy kontaktować się z nią na miejscu. Przez cztery godziny byliśmy w zawieszeniu, wszyscy źli, głodni, zmęczeni i spragnieni – dodaje.

- Pani przewodniczka doskonale wiedziała, że tam gdzie nas kieruje, jest tragedia – mówi Marek Łoboda, jeden z turystów.

- Czuliśmy się zlekceważeni, odechciało mi się wakacji – przyznaje Krystyna Krzyżanowska-Łoboda.

Biuro działało niezgodnie z prawem?

O ocenę sytuacji poprosiliśmy mecenas Aleksandrę Paluch-Gęgałę.

- W przypadku zmiany istotnej, jaką jest na przykład zmiana miejsca hotelu, turysta powinien być o tym poinformowany przed wyjazdem i mieć wystarczająco czasu na podjęcie decyzji– wyjaśnia pani mecenas. I dodaje: - W takim przypadku klient może domagać się odszkodowania, zadośćuczynienia, a czasem również zwrotu poniesionych kosztów za zmarnowany urlop.

„Brud, pleśń i karaluchy”

Warunki, jakie mieli zaakceptować klienci biura podróży, były dla nich nie do przyjęcia.

- Toalety były zniszczone i brakowało w nich papieru. W łazienkach nie można było umyć rąk, bo przez dwie godziny nie było wody. Stołówka była w opłakanym stanie i turyści brzydzili się tam jeść - opowiada Liliana Garbas, klientka biura podróży.

- Warunki były straszne. Za żadne pieniądze bym tam nie pojechała. Gdybym wiedziała wcześniej, to zostałabym w Polsce – mówi pani Krystyna.

- Najważniejsze były dla nas: ciepłe morze, dobra pogoda i maksymalnie 100 metrów do wody. Na miejscu aplikacja pokazywała, że do morza jest 1300 metrów – wspomina pan Marek.

Po 11 godzinach oczekiwania w hotelowym lobby, nerwach i awanturach z rezydentką biura podróży, wyczerpani podróżni w końcu usłyszeli, że zostaną rozwiezieni do innych hoteli. Wszyscy obawiali się, co ich tam czeka.

- W pokojach zastaliśmy: pleśń, brud, karaluchy, gwoździe w łóżkach dla dzieci i pourywane klamki – wylicza pani Małgorzata.

- Miałem wykupiony pokój dla czterech osób o powierzchni około 30 metrów. Na miejscu okazało się, że zakwaterowano nas w pokoju dwuosobowym, z łóżkiem podwójnym i wstawionym łóżkiem piętrowym dla dzieci. Tam w ogóle nie było miejsca. Nie wiem czy byłbym skłonny zapłacić nawet połowę kwoty za takie warunki - opowiada pan Konrad Ogorzelski, kolejny z klientów.

Oświadczenie organizatora

Próbowaliśmy porozmawiać przed kamerą z przedstawicielem biura podróży, które zorganizowało wyjazd, ale w odpowiedzi otrzymaliśmy jedynie krótkie oświadczenie. Biuro podróży wyjaśniło, że przyczyną problemów był overbooking w wybranym hotelu, za co serdecznie przepraszają.

- Niewątpliwie overbooking jest sytuacją zawinioną przez organizatora. Biura podróży są w stanie zagwarantować odpowiednią liczbę miejsc z wyprzedzeniem, a już na pewno mogli to sprawdzić przed wyjazdem grupy turystów – zauważa mecenas Paluch-Gęgała.

Próby poprawy sytuacji

Niezadowoleni podróżni dalej walczyli o warunki, które pozwoliłyby im w pełni cieszyć się urlopem. Małgorzata Kuźmińska wraz z mężem i dwójką dzieci po raz czwarty w ciągu 20 godzin musiała zmieniać hotel.

- Pani rezydentka powiedziała nam, że mamy 20 minut, żeby się spakować i być w recepcji. W przeciwnym razie ktoś inny zajmie hotel, który miał zastąpić ten z karaluchami. I znowu, po raz czwarty w ciągu ostatnich 20 godzin, zmieniamy hotel – opowiada mąż pani Małgorzaty na jednym z nagrań.

Nieudany, długo wyczekiwany urlop

Dla Joanny Witka, jej męża i dwóch synów tydzień w Tunezji miał być pierwszym od trzech lat wspólnym, rodzinnym wyjazdem. Niestety, wymarzony urlop nie spełnił ich oczekiwań.

- U chłopców w pokojach hotelowych przez cały pobyt unosił się smród ścieków, nie dało się otwierać okien. Okazało się, że niedaleko hotelu jest przepompownia. W drodze na plażę również towarzyszył nam nieprzyjemny zapach. Sama plaża była zaniedbana, a bez butów ciężko było się po niej poruszać – relacjonuje pani Joanna.

- Cztery tysiące byśmy zaoszczędzili, gdybyśmy zdecydowali się na hotel, do którego nas przeniesiono. Uważam, że straciliśmy całą kwotę – dodaje.

Co powinni teraz zrobić podróżni?

- Przede wszystkim powinni złożyć reklamację do biura turystycznego. Wszystkie uwagi o niedogodnościach należy zgłaszać niezwłocznie, w trakcie pobytu. Klienci mogą żądać odszkodowania, na przykład gdy zapłacili za wyższy standard hotelu, a zostali ulokowani w niższym. Może im także przysługiwać zadośćuczynienie za zmarnowane wakacje – radzi mecenas Paluch-Gęgała.

- Nie odpuszczę. Pieniądze to jedno, ale zmarnowany został nasz czas, gdzie przez trzy lata nigdzie nie byliśmy wspólnie na wakacjach. Miały to być super wakacje, a okazały się koszmarem – podsumowuje pani Joanna.

Odcinki
Szczegóły i oznaczenia
Zamiast wymarzonych wakacji karaluchy i brud. "Gdybym wiedziała wcześniej, to zostałabym w Polsce"!
Zamiast wymarzonych wakacji karaluchy, brud, zniszczone baseny. Dlaczego podróżni trafili do innego hotelu niż wybrali? Jak zachowało się biuro podróży?
Informacje
Data premiery
2024
Oznaczenia
Kategoria wiekowa
Dodatkowe informacje
Zamiast wymarzonych wakacji karaluchy, brud, zniszczone baseny. Dlaczego podróżni trafili do innego hotelu niż wybrali? Jak zachowało się biuro podróży? O problemach z biurem podróży poinformowała nas Małgorzata Kuźmińska, z którą spotykamy się zaraz po powrocie z wakacji na lotnisku we Wrocławiu. Jeszcze będąc w Tunezji, nagrywała filmiki, dokumentujące warunki, w jakich czteroosobowa rodzina miała spędzić tydzień urlopu. - Biuro podróży przywiozło do hotelu grupę 23 osób. Cała grupa koczowała w hotelu. Dzieci spały na kanapach, a wodę podano nam dopiero po czterech godzinach pobytu – relacjonowała na jednym z nagrań pani Małgorzata. „Odechciało mi się wakacji” Zaraz po wylądowaniu w Tunezji turyści dowiedzieli się, że w wybranym przez nich hotelu nie ma wolnych pokoi i muszą być przeniesieni do innego obiektu. Na pytania podróżnych, czy standard nowego hotelu będzie taki sam, przedstawicielka biura podróży zapewniała, że wszystko będzie w porządku. To, co nasi rozmówcy zobaczyli na miejscu, przeraziło ich. Z ich relacji wynika, że wszędzie walały się śmieci, było brudno, a zniszczone baseny zagrażały bezpieczeństwu ich dzieci. - Wspólnie zdecydowaliśmy, że nie zaakceptujemy wybranego hotelu. Siedzieliśmy w lobby i próbowaliśmy na różne sposoby kontaktować się z biurem podróży – opowiada pani Małgorzata. – Od rezydentki dowiedzieliśmy się jedynie, że pojawi się najwcześniej o 10, a z biura podróży usłyszeliśmy, że mamy kontaktować się z nią na miejscu. Przez cztery godziny byliśmy w zawieszeniu, wszyscy źli, głodni, zmęczeni i spragnieni – dodaje. - Pani przewodniczka doskonale wiedziała, że tam gdzie nas kieruje, jest tragedia – mówi Marek Łoboda, jeden z turystów. - Czuliśmy się zlekceważeni, odechciało mi się wakacji – przyznaje Krystyna Krzyżanowska-Łoboda. Biuro działało niezgodnie z prawem? O ocenę sytuacji poprosiliśmy mecenas Aleksandrę Paluch-Gęgałę. - W przypadku zmiany istotnej, jaką jest na przykład zmiana miejsca hotelu, turysta powinien być o tym poinformowany przed wyjazdem i mieć wystarczająco czasu na podjęcie decyzji– wyjaśnia pani mecenas. I dodaje: - W takim przypadku klient może domagać się odszkodowania, zadośćuczynienia, a czasem również zwrotu poniesionych kosztów za zmarnowany urlop. „Brud, pleśń i karaluchy” Warunki, jakie mieli zaakceptować klienci biura podróży, były dla nich nie do przyjęcia. - Toalety były zniszczone i brakowało w nich papieru. W łazienkach nie można było umyć rąk, bo przez dwie godziny nie było wody. Stołówka była w opłakanym stanie i turyści brzydzili się tam jeść - opowiada Liliana Garbas, klientka biura podróży. - Warunki były straszne. Za żadne pieniądze bym tam nie pojechała. Gdybym wiedziała wcześniej, to zostałabym w Polsce – mówi pani Krystyna. - Najważniejsze były dla nas: ciepłe morze, dobra pogoda i maksymalnie 100 metrów do wody. Na miejscu aplikacja pokazywała, że do morza jest 1300 metrów – wspomina pan Marek. Po 11 godzinach oczekiwania w hotelowym lobby, nerwach i awanturach z rezydentką biura podróży, wyczerpani podróżni w końcu usłyszeli, że zostaną rozwiezieni do innych hoteli. Wszyscy obawiali się, co ich tam czeka. - W pokojach zastaliśmy: pleśń, brud, karaluchy, gwoździe w łóżkach dla dzieci i pourywane klamki – wylicza pani Małgorzata. - Miałem wykupiony pokój dla czterech osób o powierzchni około 30 metrów. Na miejscu okazało się, że zakwaterowano nas w pokoju dwuosobowym, z łóżkiem podwójnym i wstawionym łóżkiem piętrowym dla dzieci. Tam w ogóle nie było miejsca. Nie wiem czy byłbym skłonny zapłacić nawet połowę kwoty za takie warunki - opowiada pan Konrad Ogorzelski, kolejny z klientów. Oświadczenie organizatora Próbowaliśmy porozmawiać przed kamerą z przedstawicielem biura podróży, które zorganizowało wyjazd, ale w odpowiedzi otrzymaliśmy jedynie krótkie oświadczenie. Biuro podróży wyjaśniło, że przyczyną problemów był overbooking w wybranym hotelu, za co serdecznie przepraszają. - Niewątpliwie overbooking jest sytuacją zawinioną przez organizatora. Biura podróży są w stanie zagwarantować odpowiednią liczbę miejsc z wyprzedzeniem, a już na pewno mogli to sprawdzić przed wyjazdem grupy turystów – zauważa mecenas Paluch-Gęgała. Próby poprawy sytuacji Niezadowoleni podróżni dalej walczyli o warunki, które pozwoliłyby im w pełni cieszyć się urlopem. Małgorzata Kuźmińska wraz z mężem i dwójką dzieci po raz czwarty w ciągu 20 godzin musiała zmieniać hotel. - Pani rezydentka powiedziała nam, że mamy 20 minut, żeby się spakować i być w recepcji. W przeciwnym razie ktoś inny zajmie hotel, który miał zastąpić ten z karaluchami. I znowu, po raz czwarty w ciągu ostatnich 20 godzin, zmieniamy hotel – opowiada mąż pani Małgorzaty na jednym z nagrań. Nieudany, długo wyczekiwany urlop Dla Joanny Witka, jej męża i dwóch synów tydzień w Tunezji miał być pierwszym od trzech lat wspólnym, rodzinnym wyjazdem. Niestety, wymarzony urlop nie spełnił ich oczekiwań. - U chłopców w pokojach hotelowych przez cały pobyt unosił się smród ścieków, nie dało się otwierać okien. Okazało się, że niedaleko hotelu jest przepompownia. W drodze na plażę również towarzyszył nam nieprzyjemny zapach. Sama plaża była zaniedbana, a bez butów ciężko było się po niej poruszać – relacjonuje pani Joanna. - Cztery tysiące byśmy zaoszczędzili, gdybyśmy zdecydowali się na hotel, do którego nas przeniesiono. Uważam, że straciliśmy całą kwotę – dodaje. Co powinni teraz zrobić podróżni? - Przede wszystkim powinni złożyć reklamację do biura turystycznego. Wszystkie uwagi o niedogodnościach należy zgłaszać niezwłocznie, w trakcie pobytu. Klienci mogą żądać odszkodowania, na przykład gdy zapłacili za wyższy standard hotelu, a zostali ulokowani w niższym. Może im także przysługiwać zadośćuczynienie za zmarnowane wakacje – radzi mecenas Paluch-Gęgała. - Nie odpuszczę. Pieniądze to jedno, ale zmarnowany został nasz czas, gdzie przez trzy lata nigdzie nie byliśmy wspólnie na wakacjach. Miały to być super wakacje, a okazały się koszmarem – podsumowuje pani Joanna.
adsbygoogle prebid adocean ado