W Szwecji odebrano im najstarszą córkę. By nie stracić pozostałych dziewczynek, wrócili do Polski. Niespodziewanie, polski sąd przychylił się do decyzji sądu szwedzkiego i oddał dzieci stronie szwedzkiej. Co było powodem takich decyzji?
Ewa i Robert Klamanowie 10 lat temu wyjechali ze swoją 4-letnią córką Kingą do Szwecji. Mężczyzna pracował w magazynach, a jego żona w firmie sprzątającej. W Szwecji na świat przyszły jeszcze trzy dziewczynki.
- Dzieci chodziły do szkół i przedszkoli. Z trójką nie było takiego problemu, jak z najstarszą córką – mówi pan Robert.
Dziewczynka została odebrana i trafiła do rodziny zastępczej
- Któregoś razu zostaliśmy wezwani przez policję, że mamy zgłosić się na przesłuchanie. Okazało się, że niby zamykamy dziecko w pokoju itp. Że takie niby dowody przedstawił urząd socjalny – przywołuje mężczyzna.
Problemy wychowawcze zaczęły się, gdy najstarsza córka małżeństwa miała 7 lat. Kinga zgłosiła się do szkolnej kurator i poskarżyła na rodziców. Trafiła wówczas na 8 miesięcy do rodziny zastępczej.
- Wygraliśmy sprawę w sądzie. Była konfrontacja z urzędem socjalnym, że ten kłamie. I sąd nakazał zwrócić córkę. Choć nie było jej 8 miesięcy, to bardzo się zmieniła. Można powiedzieć, że na gorsze. Nabrała poczucia, że może wszystko zrobić – mówi pan Robert.
Nastolatka zgłosiła, że ma za dużo obowiązków
Problemy wróciły 6 lat później, kiedy Kinga miała 13 lat. Znów poskarżyła się w szkole.
- Zgłosiła, że ma za dużo obowiązków, że na przykład musi wyciągać naczynia ze zmywarki. Raz dziennie musiała wychodzić z psem. Czasem pranie wyciągnąć z pralki. I oczywiście posprzątać swój pokój dwa razy w tygodniu – opowiada ojciec Kingi.
- Postanowiła się wyżalić kuratorce szkolnej. Zadzwonił do mnie urzędnik z urzędu socjalnego, że moja córka nie wraca dzisiaj do domu. Że oni ją przejmują. Oskarżyli nas o przemoc psychiczną – mówi pan Robert.
- W Szwecji jest inny tryb wychowania dzieci. Tam dzieci nic nie robią, nie mają żadnych obowiązków. Ona wiedziała, że oni od razu zareagują. Ale nie sądziła, że skończy się tak, jak się skończyło – mówi pani Ewa.
Kinga znów trafiła do rodziny zastępczej, a rodzice ponownie zaczęli walkę o odzyskanie córki. Wtedy nastąpiło coś nieoczekiwanego.
Powrót do Polski
- W urzędzie socjalnym rozmawialiśmy o starszej córce i na koniec urzędniczka pyta, czy oddamy pozostałą trójkę dzieci, dobrowolnie. Że, jeżeli Kindze mogło się to zdarzyć, to i młodszym też się mogło zdarzyć – przytacza pan Robert. I dodaje: - Zapytałem, czy mają
jakiekolwiek dowody, czy byli u nas, czy przeprowadzili dochodzenie. I nic. Pani nas poinformowała, że będą występować o to, żeby nam odebrać dzieci.
- Wróciliśmy z żoną do domu, spakowaliśmy się, zostawiliśmy wszystko, co mamy i zwinęliśmy się do Polski. Baliśmy się, żeby nie odebrali nam dzieci – mówi pan Robert.
Po formalnym wymeldowaniu w Szwecji, rodzice z młodszymi córkami przyjechali do Polski. Pozostała tam najstarsza córka Kinga. W kraju dzieci poszły do szkoły, ojciec zaczął nową pracę.
- Dzieci się zaaklimatyzowały. Nie miały żadnych problemów, żeby odnaleźć się w polskiej szkole będąc po doświadczeniach szkoły szwedzkiej. Był też bardzo dobry kontakt z rodzicami. Te dzieci z radością podchodziły do rodziców – mówi Witold Zaryczański, dyrektor Szkoły Podstawowej w Lipowie. I dodaje: - Oczywiście pojawiały się pewne problemy językowe. Dzieci bardzo dobrze mówiły w języku angielskim, natomiast miały trochę problem z językiem polskim. Ale to była kwestia do nadrobienia, postępy było widać.
Rodzina była pod kontrolą
Jednak to nie koniec problemów. Sąd w Szwecji wydał decyzje o zabezpieczeniu trójki najmłodszych córek i przesłał taki wniosek do Polski. W naszym kraju rodziną Klamanów zajął się Sąd Rejonowy w Nysie, objęto ją nadzorem kuratora i asystenta rodziny.
- Pani kurator do nas jeździła, pani asystent rodzinna też do nas przyjeżdżała, dwa razy w tygodniu. Nawet dzielnicowy do nas przyjechał. Wszyscy wyrażali się o naszej rodzinie bardzo dobrze. Pani z pomocy społecznej stwierdziła nawet przy nas, że nie ma po co przychodzić. Że nie ma jak pisać opinii, bo tutaj się wszystko normalnie dzieje. Poczuliśmy z żoną lekki oddech – tłumaczy pan Robert.
Niespodziewany zwrot
- Nagle przyjechało z 10 policjantów, kuratorka sądowa, ta co do nas przyjeżdżała i wynieśli mi dzieci w piżamach bez kapci czy butów. Bez niczego – mówi pani Ewa.
Dzieci trafiły do domu dziecka. Rodzice już ich nie zobaczyli. Niecały tydzień później były już w Szwecji.
- Dostałem maila od urzędniczki socjalnej ze Szwecji, że mamy całkowity zakaz kontaktów. Zero. Na końcu pani napisała, że dzieci są szczęśliwe, że wróciły do Szwecji – przytacza pan Robert.
- Dziewczynki zostały rozdzielone, a moja najmłodsza córka ma autyzm. Zamyka się w sobie. Ona nie lubi obcych. Nie nawiązuje normalnie kontaktów – zaznacza pani Ewa.
- Jeżeli mielibyśmy patrzeć na dobro dzieci, bo tym się oni cały czas kierują, to gdzie teraz jest to dobro dzieci? – pyta pan Robert.
Ojciec dzieci został skazany za kradzież, sprawa jest w postępowaniu apelacyjnym. Jak podkreśla mężczyzna, nie ma to jednak związku z postępowaniem dotyczącym odebrania dzieci.
Dlaczego dzieci zabrano do Szwecji?
Czy strona polska mogła zostawić dzieci Klamanów w kraju?
- Zasadą jest tak, że wszystkie orzeczenia, różnych krajów członkowskich, są wykonywane na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, ale nie ma żadnego automatu – mówi adwokat Krzysztof Pelc. I dodaje: - To nie jest tak, że sąd jest związany takim orzeczeniem i musi je, bez względu na jakiekolwiek okoliczności, wykonać.
- Zabrakło i po stronie szwedzkiej, i polskiej, tego, że nikt nie wysłuchał dzieci. Tego jakie są ich potrzeby, jaki jest ich związek emocjonalny i uczuciowy z rodzicami. Tego, jak bardzo są związane z danym miejscem – zaznacza prawnik.
Walka o odzyskanie dzieci
Rodzice złożyli zażalenie do sądu okręgowego.
- Orzeczenie szwedzkie stało się prawomocne i na mocy tego rozporządzenia sąd polski był organem wykonawczym – mówi Daniel Kliś, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Opolu.
- Przepisy są tak uregulowane, że o jurysdykcji krajowej decyduje miejsce zwykłego pobytu dzieci. To było w Szwecji w czasie trwania tego postępowania do czasu jego zakończenia - dodaje sędzia Daniel Kliś.
Jednak polski sąd nie musiał się dostosowywać do decyzji sądu szwedzkiego.
- Prawne możliwości są, ale musiałoby wydarzyć się coś nadzwyczajnego. Coś, co by poddawało wątpliwość ustalenia sądu szwedzkiego. Tymczasem, tak jak ustalił sąd rejonowy, część tych ustaleń, zaniedbania, które mógł zweryfikować – zaniedbania stanu językowego czy stanu zdrowia… Wynika z tego, że te dzieci żadnego języka nie opanowały na tyle sprawnie, by się mogły komunikować – stwierdza sędzia Daniel Kliś.
Kinga: Tęsknię za rodzicami
Jedyną osobą, która ma kontakt z młodszymi dziećmi w Szwecji jest najstarsza Kinga, która cały czas przebywa tam w rodzinie zastępczej. Tylko z nią mają kontakt rodzice. W ich obecności udało nam się z nią porozmawiać.
- Bardzo tęsknię za rodzicami. Mam nadzieję, że za niedługo do nich wrócę – powiedziała.
Reporter Uwagi! zapytał, czy to, co wcześniej mówiła, było prawdą?
- Dużo rzeczy mówiłam też, żeby denerwować rodziców. Dużo rzeczy nie było prawdą, ale nie myślałam, że będzie tak źle, jak jest teraz – przyznaje nastolatka.
Dodaje też, że jej słowa mogły mieć też wpływ na decyzje dotyczące jej rodzeństwa.
- Powiedziałam, że myślę, że moje siostry powinny być w Szwecji, bo lepiej będzie im tutaj. Ale [potem – red.] powiedziałam też, że zrobiłam błąd, bo dla sióstr najlepiej jest z rodzicami, a nie w Szwecji - mówi.
Jak sprawę tłumaczy strona szwedzka?
Polecieliśmy do Szwecji, by dowiedzieć się więcej o sprawie. Dlaczego z taką determinacją walczą o dzieci władze szwedzkie?
Po wielu prośbach spotykaliśmy się z szefową urzędu socjalnego w Eksjo, lecz nie mogła rozmawiać o tej konkretnej sprawie. Urzędniczkę zapytaliśmy więc, kiedy odbiera się dzieci rodzicom?
- Dziecko ma możliwość zwrócenia się do dorosłych i zgłoszenia swoich problemów niezależnie od tego, czy jest to sąsiad, kucharka w szkole czy ktoś ze służby zdrowia. Dziecko może również samo zgłosić się do pomocy społecznej i powiedzieć: „Nie wracam dziś do domu, bo mam tam problem” – mówi Cecilia Clausson, p.o. dyrektora Urzędu Socjalnego w Eksjo.
Co dzieje się, jak dziecko wycofuje się z tego, co mówiło, mówi, że skłamało?
- Jeśli wycofa swoje powiadomienie o obawach, to mimo wszystko traktujemy to dość poważnie, ponieważ dziecku przydarzyło się coś, co skłoniło je do kontaktu z nami. Następnie dość intensywnie analizujemy możliwość przeprowadzenia dochodzenia sytuacji tego dziecka. To, dlaczego zgłosiło swoje obawy, co było tego przyczyną – tłumaczy Cecilia Clausson.
„Dzieci są w pełni autonomiczne”
Szwecja przeżywa zapaść demograficzną, współczynnik dzietności spadł do 1,45 na kobietę, tak mało dzieci nie rodziło się tam od ponad 250 lat. Rozmawialiśmy z Przemysławem Gołyńskim, dziennikarzem, który mieszkał w Szwecji kilkanaście lat.
- Dla systemu państwa opiekuńczego dzieci są w pełni autonomiczne, nawet wtedy, kiedy są wychowywane przez swoich biologicznych rodziców. Tutaj więzi rodzinne nie są najważniejsze. Dlatego, że państwo wychodzi z takiego założenia, że to państwo wie najlepiej, jak dzieci wychowywać. Z obowiązku wkraczają instytucje państwa w postaci urzędu socjalnego, tak, żeby to dziecko wychowywać w rodzinie zastępczej, tak, żeby mogło skończyć szkoły, czuło się bezpiecznie i zaczęło pracować i płacić podatki – tłumaczy Przemysław Gołyński.
Inne przypadki odbierania dzieci
Przypadek rodziny Klamanów nie jest odosobniony. Wiele polskich rodzin zostało rozbitych i pozbawionych dzieci.
- Córka pokłóciła się ze mną, że nie chciałem kupić jej psa. Powiedziała w szkole, że złapałem ją za szyję. To nie była prawda. Ale wyszło im, że jest przemoc w rodzinie i fizyczna, i psychiczna. Codziennie – mówi Mirosław Mastalerczuk.
- Dzwoniłam do pani z urzędu socjalnego, moja córka też z nią rozmawiała i wyjaśniała, że sobie to wymyśliła – przywołuje Aneta Mastalerczuk.
By nie stracić nastoletniej córki polska rodzina była zamknięta przez trzy miesiące w specjalnym ośrodku. Musieli udowodnić, że nadają się do bycia rodzicem.
- To był jak Big Brother. Obserwowali nas od rana do wieczora. O której wstajemy, kiedy spędza się czas z dzieckiem i jak się zachowujemy wobec dzieci – opowiada pani Aneta.
- Dzieci też były zestresowane i cały czas miały w głowie, że nigdy więcej nie wrócą nigdy do domu z rodzicami - dodaje.
Czy córka Mastalerczuków czuła się winna temu, co się stało?
- Nie. Ma tylko poczucie, że ma większą władzę nad nami. Na dochodzeniu czułem jakby córka mówiła nam jak mamy żyć, a nie odwrotnie – mówi pan Mirosław.
Model szwedzki
Czy model szwedzki jest skuteczny? Dlaczego tak łatwo odbiera się dzieci rodzicom biologicznym? Reporter Uwagi! rozmawiał z psychiatrą i autorem książek o systemie wychowania - Davidem Eberhardem.
- Szwedzi są w dużej mierze indywidualistami, dla których więzy rodzinne nie są zbyt ważne. Dlatego społeczeństwo zastąpiło instytucje rodziny instytucjami państwa – tłumaczy David Eberhard. I dodaje: - Szwedzi często są przekonani, że wszyscy obcy ludzie są mniej cywilizowani od nich. Myślą, że emigranci staną się Szwedami tylko dlatego, że tak chcą i wystarczy, że będą przebywać w Szwecji. To jest taki nasz narodowy narcyzm.
- Jeśli chcemy, by dzieci imigrantów powinny być wychowane w ten sam sposób, jak my je wychowujemy, to należałoby tym ludziom powiedzieć to, zanim się tu osiedlają i postawić im taki warunek – uważa psychiatra.
Co dalej z odebranymi dziećmi?
Jaka droga czeka rodziców, którym odebrano cztery córki? Sąd w Szwecji podtrzymał decyzję o odebraniu. Sąd Okręgowy w Polsce ma rozpatrzyć zażalenie od państwa Klamanów. Kiedy? Jak usłyszeliśmy od sędziego, po sezonie urlopowym.
- Bardzo bym chciała wrócić do Polski, bo są tam rodzice i rodzina – mówi Kinga.
- Największym moim marzeniem jest, żeby moje dzieci wróciły całe i zdrowe, i bezpieczne do domu, reszta na pewno się ułoży. Nie pierwszy raz zaczynamy od początku i wszystko da się zrobić, ale nie bez dzieci. Nie spocznę, dopóki dzieci nie będą ze mną – mówi pani Ewa.
- Oni tak długo będą nas gnębić i karcić, aż dzieci stopniowo będą zapominały o rodzicach – uważa pan Robert.