Przez osiem miesięcy w Będzinie dochodziło do pobić, zastraszania nożem, i hejtowania w sieci. Ofiarami byli 15-, 16-latkowie, czynów dopuszczały się dzieci w podobnym wieku. Dlaczego agresywne dzieci mogą czuć się bezkarne?
- Usiadłam sobie na murku i za chwilę wszyscy się zlecieli i zaczęli mnie bić. Jedna to nagrywała, a druga kopała mnie po brzuchu – opowiada jedna z nastolatek.
- Bolało to mnie, krew mi leciała z nosa i buzi, po prostu nie wiedziałam, co się dzieje. Błagałam, żeby przestali. Kazali mi przepraszać, ale naprawdę nie wiem za co – dodaje dziewczyna.
16-latka została pobita przez grupę w wieku od 12-18 lat. Ciosy ofierze zadawała między innymi 14-latka. Według relacji poszkodowanej dziewczyny, to właśnie ona miała sprowokować bójkę. Następnego dnia pobita dziewczyna dostała filmik z całego zajścia. Pokazała go matce, a ta od razu zgłosiła sprawę na policję.
- Córka została przesłuchana ze mną, bo jest niepełnoletnia. Zgłosiliśmy to i czekamy, co dalej – mówi kobieta. I dodaje: - Minęło już 8 miesięcy. Dzieci są zastraszane i bite, pewien chłopak wylądował w szpitalu. Ile jeszcze trzeba ofiar, żeby zacząć działać?
Do ostatniego pobicia doszło trzy tygodnie temu. Ofiarą był 16-letni Adam. Wcześniej miał obrażać jednego chłopaka z grupy. Zanim doszło do pobicia, jedna z dziewczyn zwabiła go w ustronne miejsce i kazała mu przepraszać tego chłopaka. Cała sytuacja była filmowana.
Na nagraniu słychać jak nastolatek przeprasza, ale dostaje cios.
- Już mi ciśnienie podnosisz – słychać ze strony nastolatki.
- Jak się ktoś o tym dowie, to masz bardziej przeje… Tylko że już nie u mnie, a u chłopaków – pada po chwili.
Adam był przekonany, że przeprosiny zakończyły sprawę. Jednak grupa i tak go później zaatakowała. Do pobicia doszło późnym popołudniem na terenie jednej z podstawówek, do której chodzi jedna z agresywnych dziewczyn. Chłopak twierdzi, że rozmawiał z nią, kiedy nastąpił atak.
- Zobaczyłem, że wychodzą przez bramę. Zaczęli mnie w piątkę albo szóstkę bić. Kopali, bili z pięści i nawet skakali – opowiada nastolatek i zaznacza, że najwięcej ciosów dostał w głowę.
- Jak mnie przestali bić, to kazali mi klękać na kolana i przepraszać – kontynuuje.
- Na koniec jak powiedzieli, że nie oddam telefonu to mnie zap… kosą. Oddałem telefon, bo bałem się o własne życie – mówi Adam.
Po pobiciu Adam z trudem dotarł za ogrodzenie szkoły. Widzący go przechodnie zadzwonili na policję, wezwali karetkę i powiadomili jego matkę. Kobieta od razu przyjechała na miejsce zdarzenia.
- Był już w karetce, obrażenia miał okropne. Jego twarz była bordowa, uszy granatowe. Na uszach porobiły się krwiaki. Konsekwencje tego mogą wyjść dopiero później, bo to, że teraz nie wyszły krwiaki w głowie, to nie znaczy, że nie pojawią się za miesiąc. Mamy później kontrolę, wszystko jest przed nami – mówi ocierając łzy matka nastolatka.
Adam spędził w szpitalu pięć dni. Trzy miesiące wcześniej pobity przez tę samą grupę został jego kolega. Twierdzi, że wmawiali mu, że ich obgaduje i obraża. Kiedy zaprzeczał to usłyszał, że oberwie dla sportu. Też klękał, przepraszał i był nagrywany, a potem hejtowany w interencie.
- Syn przyszedł do domu w bardzo złym stanie. Płakał i nie mógł wydusić z siebie słowa. Miał podbite oko i guzy na głowie. Rozwaloną miał też wargę – opowiada matka.
- Chciałam zabrać go do szpitala na obdukcję, ale był taki przestraszony, że powiedział, że nigdzie nie pójdzie, bo się na nim zemszczą – dodaje kobieta.
- Do teraz boję się wychodzić z domu. Oni są wszędzie. Gdzie nie wyjdę, to zawsze mogę ich spotkać. Są nieobliczalni, w każdej chwili mogą mi coś zrobić – mówi nastolatek.
Po pobiciu Adama na terenie szkoły, policja zabezpieczyła monitoring z przebiegu bójki. Agresorzy zostali zidentyfikowani i przesłuchiwani. 18-letni chłopak z tej grupy został wtedy zatrzymany i tymczasowo aresztowany. Wobec pozostałych nieletnich policja przeprowadziła czynności. Chcieliśmy dowiedzieć się, co się dzieje ze sprawami dotyczącymi wcześniejszych pobić.
- Powiem pani tak: jeżeli chodzi o jakiekolwiek sytuacje, które były zgłaszane, zawsze była nasza reakcja. Cały czas niektóre postępowania są w toku i tak naprawdę osoby, które brały udział w jakichkolwiek takich zdarzeniach, na pewno będą za nie odpowiedzialne i poniosą konsekwencje prawne – mówi Marcin Szopa, rzecznik komendanta policji w Będzinie.
- Przekazujemy te sprawy do sądów, natomiast my też nie mamy wpływu na niektóre rzeczy – dodaje rzecznik.
Jeden z nastolatków przekonuje, że grupa nastolatków cały czas próbuje atakować.
- Wczoraj napisał do mnie kolega, że ich gonili z nożami w centrum miasta. Nawet mam nagrania, jak mają przy sobie noże – mówi jeden z pokrzywdzonych nastolatków.
- Dla mnie ta sytuacja jest chora, bo 14-letnie dzieci chodzą bezkarne. Chodzą z nożami, biją wszystkich. Nikt nic z tym nie robi ani szkoła, ani policja ani ich rodzice. Przecież jak są wzywani rodzice na komisariat, to powinni coś zadziałać – mówi jedna z matek.
Próbowaliśmy odnaleźć rodziców dzieci, które biorą udział w bójkach. Jak się okazuje dzieci pochodzą z rozbitych rodzin. Mieszkają z matkami, u ojców bądź dziadków. Niektórzy rodzice albo dzieci mają już dozór kuratorski. Udało nam się dodzwonić do matki dziewczyny, która na filmiku biła 16-latkę. Kobieta szybko się rozłączyła. Po chwili przesłała nam wiadomość. Poinformowała nas, że nie będzie się wypowiadać na temat całej sprawy.
Do rozmowy udało nam się przekonać matkę jednego z chłopców, 13-latka.
- Nie wiem, dlaczego tak jest. Najstarszy mój syn napadł na trzy sklepy. Z bronią. Miał ukończone 15 lat – opowiada.
Kiedy pokazaliśmy kobiecie jeden z filmików z pobicia, ta oświadczyła, że jest w szoku.
- Jeżeli on tam był, to sama osobiście będę robiła wszystko, żeby odpowiedział za to, co robił tym dzieciom. Tak nie może być – mówi kobieta.
Szkoły, do których chodzą nieletni z grupy odmówiły rozmowy z nami. Twierdzą, że o skali problemu dowiedziały się dopiero po ostatnim pobiciu, do którego doszło na terenie jednej z podstawówek i z udziałem uczennicy tej szkoły. Podczas zajęć jednak dziewczyna nie sprawiała nigdy żadnych problemów, uczyła się dobrze. Nie miała też wcześniej spraw w sądzie w przeciwieństwie do jej kolegów z grupy. Niektórzy od kilku lat mają kuratorów i toczące się sprawy o demoralizację.
- Myślę, że sąd powinien działać błyskawicznie – mówi Grzegorz Gałczyński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Sosnowcu.
- Sądy rodzinne są mocno obciążone różnymi sprawami. Muszą stosować jakąś kolejność wpływu spraw – dodaje Gałczyński.
- Nie wiem na co czekają. Aż dojdzie do tragedii i zabiją kogoś? Albo ucierpi jakieś dziecko i zrobią z niego kalekę? – pyta jedna z matek.