Uwaga!

odcinek 6206

Uwaga!

Najpierw ból i rozpacz, potem szok, że zrobiła to bliska osoba. Gwałty małżeńskie to wciąż temat tabu. Zgwałcone przez mężów kobiety mówią o upokorzeniach, braku pomocy i wyjątkowo trudnej walce o sprawiedliwość.

Pani Magda zaszła w ciążę ze swoim 11 lat starszym partnerem, gdy miała 18 lat. Pochodzi z małej miejscowości, gdzie ślub w takim przypadku wydaje się oczywistością. Choć w małżeństwie się nie układało, para miała kolejne dzieci.

- Kochałam go. Myślałam, że to człowiek, z którym spędzę resztę życia. Niestety, wyszło inaczej. Postanowiłam odejść od niego. Po dwóch tygodniach odezwał się do mnie, przyjechał, zaczął mnie przepraszać. Mówił, że jak będę miała ochotę na seks, to mogę do niego przyjść. Zaproponował, że może zostać na noc, ale się nie zgodziłam. Powiedziałam, żeby został z dziećmi, a ja się prześpię dwie godziny – opowiada pani Magda.

Kobieta położyła się ze swoją córką do łóżka.

- Zaczął się do mnie zbliżać. Tulić i dotykać. Powiedziałam mu, że nie chcę jego czułości, odwróciłam się i poszłam spać. Jak się obudziłam, to byłam bez majtek i czułam go we mnie. Powiedziałam mu, że to jest gwałt i ma wy… z mojego domu. Wyszedł, a ja zamknęłam drzwi na klucz – dodaje 24-latka.

Historie innych naszych rozmówczyń są bardzo podobne.

- Po raz pierwszy sprawę zgłosiłam w 2013 roku. Określiłam to „zmuszaniem”, bo nie wiedziałam, jak to nazwać. Mąż przekonywał mnie, że to mój obowiązek małżeński – opowiada pani Anna.

- Mój mąż straszył, że mnie zostawi, jeśli nie będę robiła tego tak, jak on chce. Powiedział, że tak robią dobre żony – dodaje pani Bogusława.

Nasze bohaterki według statystyk są jednymi z nielicznych, które zgłosiły gwałt na policję. Pani Magda podkreśla, że nie czuła się źle traktowana przez policjantów. Zeznania składała w sądzie w obecności prokuratora.

- Jak zeznawałam, nawet nie wiedzieli, że jestem z nim w separacji. Wyczułam ośmieszenie ze strony sądu. Jakby nie dowierzał, że mąż mógł zrobić mi taką krzywdę. Nie czułam się dobrze, rozmawiając z nimi, nie czułam się poważnie potraktowana – wspomina.

Procedury

Policyjne procedury mówią jasno, że funkcjonariusze powinni udostępnić pokrzywdzonej wykaz placówek, które mogą jej udzielić wsparcia i psychologicznego, i prawnego. Podobnie mówią wytyczne prokuratora generalnego. Są instytucje, które dostają właśnie na ten cel dotacje z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym.

- W sądzie nie dostałam żadnej porady czy wskazówek. Nie wiem nawet, jak nazywa się prokurator prowadzący sprawę. O to czy potrzebuję psychologa, zapytał mnie dopiero adwokat ze sprawy rozwodowej – wspomina pani Magda.

- Z moich ustaleń wynika, że wszelkie informacje ta pani otrzymała ustnie. Policjantka poinformowała ją, że w toku postępowania może się zgłosić do osoby prowadzącej sprawę – odpowiada Alicja Jędo z Komendy Powiatowej Policji w Oławie.

Pani Magda skorzystała z pomocy psychologicznej, którą polecił jej adwokat.

- Często nie ufa się osobom pokrzywdzonym. Bardzo podejrzliwie patrzy się na ich zeznania, na to, co mówią. To powoduje u kobiet duży stres. Kobiety, ofiary przemocy fizycznej czy seksualnej, często nie wiedzą w ogóle, co się dzieje w ich sprawie, kto tę sprawę prowadzi – mówi Urszula Nowakowska, prezeska Centrum Praw Kobiet.

Być może pokrzywdzone kobiety częściej odważałyby się zgłaszać takie przestępstwa, tak, jak to zrobiła pani Magda, gdyby wiedziały, że mają prawo liczyć na wsparcie, nie tylko psychologiczne. Gdyby były informowane, że mogą także uzyskać pomoc prawną od dotowanych przez państwo instytucji, niewykluczone, że odsetek spraw, które skończyły się skazaniem seksualnego agresora, byłby większy.

Prokuratura umorzyła sprawę z doniesienia pani Magdy, uznając, że nie ma wystarczających dowodów na to, że mąż, z którym jest w trakcie rozwodu, dopuścił się  na niej gwałtu. Kobieta nie zdecydowała się na złożenie zażalenia.