48-letnia Jolanta jest żoną Andrzeja, który od wielu lat sprawuje stanowisko wójta, mieszka z nimi 18-letnia córka Marta. Rodzina wychodzi z domu odświętnie ubrana do kościoła, przed domem pojawiają się przeciwnicy polityczni wójta i obrzucają Andrzeja zgniłymi jajkami i oblewają żółtą farbą. Przy okazji Jola i Marta też zostają oblane farbą i obrzucone jajkami. Andrzej chce wezwać policję, ale Jola go uspokaja. To protest przeciwko poparciu wójta dla inwestycji w gminie - budowie kurzej fermy przez prywatnego inwestora, prywatnie przyjaciela Andrzeja. Na czele ataku na wójta stoi Eliza, najbardziej zagorzała przeciwniczka fermy, mieszkająca po sąsiedzku z planowaną inwestycją. Od kilku tygodni atmosfera między małżonkami jest napięta, ponieważ Andrzej popiera budowę przemysłowej fermy drobiu. Jolanta i Marta, tak jak część ludzi w gminie uważa, że to zły pomysł. Obawia się, że produkcja bojlerów negatywnie wpłynie na środowisko, a także na zdrowie mieszkańców (mogą się z niej wydzielać opary amoniaku, tlenku siarki, metanu). Andrzej nie chce się jednak poddać. Jola odkrywa w szufladzie u Andrzeja w biurku dużą kwotę. Podejrzewa, że to pieniądze z łapówki od inwestora. Andrzej wykręca się od odpowiedzi. Mężczyzna twierdzi, że wygrał tę kwotę na zakładach bukmacherskich. Niespodziewanie przed samym zebraniem z mieszkańcami Andrzej zmienia front o 180 stopni. Rezygnuje z popierania inwestycji. Jola jest zszokowana…