45-letni Marcin jest warszawskim taksówkarzem. Mężczyzna kończy właśnie pracę i dzwoni do żony Edyty – dramatycznym głosem próbuje ją przekonać, że miał wypadek. Kobieta daje się nabrać. Kiedy wychodzi z mieszkania, mąż proponuje jej, żeby poszli na pizzę, skoro już wyciągnął ją z domu. Edyta ma dosyć głupich żartów męża, które bawią tylko jego. Kilka dni później Marcin odkurzając samochód zdaje sobie sprawę, że jego ostatni klient zostawił na tylnym siedzeniu małą torbę. Marcin znajduje w niej kilogramową sztabkę złota. Mężczyzna zgłasza sprawę do dyspozytora, ale okazuje się, że pasażer zamówił taksówkę za pomocą telefonu, który pożyczył od obcej kobiety. Nie ma możliwości, żeby się z nim skontaktować. Z Internetu dowiaduje się, że sztabka jest warta blisko 300 tysięcy złotych. Marcin nie wie, co robić. Za namową rodziny decyduje się poczekać. Jeśli właściciel złota zgłosi się po swoją zgubę, to dostanie ją z powrotem, a jeśli nie – jego strata… Mija kilka dni. Marcin już zaczyna się cieszyć na myśl o szybkim i łatwym zarobku, kiedy nagle orientuje się, że znalazł się w samym środku mafijnych porachunków.