Fakt, że Robert nie może mieć dzieci komplikuje jego małżeństwo z Martą. Po raz pierwszy pada słowo "adopcja". Robert jest całkowicie temu przeciwny. Marta zarzuca mu egoizm, i mimo, że jeszcze starają się wrócić do ciepłych stosunków, rysa na ich małżeństwie jest już za głęboka. Wszystko się rozpada, co jest dowodem tego, jak kruche były podstawy ich powrotu do siebie.