26-letnia Irena Gładysiak jest oskarżona o podwójne zabójstwo. Prokurator twierdzi, że Irena poderżnęła gardła swoim dzieciom, 3-letniej Adzie i 4-letniemu Olafowi, a ich ciała zapakowane w plastykowe worki na śmieci wywiozła i wyrzuciła aby pozbyć się śladów zbrodni. Czy to w ogóle możliwe, aby matka mordowała w ten sposób swoje dzieci? Ojciec Ady i Olafa, były mąż Ireny, jest przekonany, że zrobiła to aby ukarać go za odejście od niej. Sama Irena nie przyznaje się do winy i twierdzi, że feralnego dnia na jej oczach dzieci zostały porwane przez zamaskowanych profesjonalistów. Według niej zleceniodawcą porwania mógł być jedynie jej były mąż.