Uwaga!

odcinek 7132

Uwaga!

Od wielu lat walczą z warszawskimi działaczami sportowymi o ponad milion złotych zadośćuczynienia. Do dziś nie otrzymali należnych im pieniędzy, ponieważ ukryto je przed komornikiem.


Od ponad dziesięciu lat Michał Kłys i jego ojciec walczą o milion złotych zadośćuczynienia, po tym jak Michał, zdolny młociarz, uległ wypadkowi na obozie sportowym w Zamościu. Młot, który rzuciła inna zawodniczka, trafił go w głowę.


- Michał na początku w ogóle nie chciał żyć. Pokazywał palcem po gardle i potem wznosił go do góry, że chce iść do nieba – opowiada Krzysztof Kłys, ojciec Michała.
Michał nie doczekał się sprawiedliwości do dziś, bo warszawscy działacze sportowi ukryli przed nim pieniądze.


- Cały czas robili wszystko, żeby nie wypłacić tych pieniędzy Michałowi – mówił wielokrotnie reporterowi Uwagi! ojciec Michała.


Ale najbardziej bulwersujące jest to, że mieli to zrobić przy cichym przyzwoleniu sportowych władz Warszawy.


Kolejny wyrok


Niedawno zapadł kolejny wyrok, który nakazuje konkretnym działaczom sportowym wypłacić prawie 1,5 mln złotych zadośćuczynienia chłopakowi, ale Michał znów nie otrzymał należnych mupieniędzy.


- Przez wiele lat nikt nie widział specjalnie w ich zachowaniu niczego kryminalnego, niczego przestępczego – zwraca uwagę Marcin Zalewski, adwokat Michała Kłysa.


Dlatego dalej, jako redakcja Uwagi!, walczymy o sprawiedliwość dla Michała Kłysa i jego ojca.


Michał zaczął mówić


Kiedy nasz reporter po raz pierwszy rozmawiał z Michałem w 2015 roku, chłopak praktycznie nie mówił i porozumiewał się wyłącznie za pomocą kartki papieru lub tableta.


Dzisiaj, po kilku latach pracy z logopedą i fizjoterapeutą, z Michałem można porozmawiać. Pieniądze na usługi tych ekspertów dało – po naszej interwencji w 2019 roku - Ministerstwo Sprawiedliwości.


Patrząc na Michała dziś, nie da się nie myśleć o tym, że gdyby wcześniej dostał pieniądze, to teraz byłby w jeszcze lepszej formie i możliwe, że mógłby chodzić o kulach.


- Jak wygląda nasz dzień? Rano trzeba podać mu śniadanie, przewinąć go, potem obiad, po obiedzie kolacja, potem znów trzeba go przewinąć, umyć zęby. Jeśli chodzi o kąpiel, to pomaga mi rehabilitant, z którym wkładamy Michała do wanny – opowiada pan Krzysztof.


- Martwię się zdrowiem taty. Bolą go kolana i kręgosłup – mówi Michał.


Pan Krzysztof przyznaje, że miewa chwile słabości.


- Jak rozmawiam z kimś o Michale, to zawsze chce mi się płakać. O sobie nie myślę, że mam zmarnowane życie, ale on mógł dalej normalnie się rozwijać. Dobrze się uczył – wspomina mężczyzna. I dodaje: - Zostaliśmy z tym sami. Bez odszkodowania. Wszystko robili, żeby tych pieniędzy Michałowi nie wypłacić.


Batalia przed sądem


Marcin Zalewski jest radcą prawnym oraz pełnomocnikiem Michała Kłysa. Od 2007 roku walczy w sądach o zadośćuczynienie dla chłopaka. Pierwszy wyrok, zobowiązujący Warszawsko-Mazowiecką Federację Sportu do zapłaty miliona złotych zadośćuczynienia, zapadł już w 2012 roku, ale pracownicy tej organizacji ukryli majątek przed komornikiem i Michał nie otrzymał nic.


Dopiero w 2020 roku sąd skazał konkretnych pracowników Federacji: dyrektora Piotra Ś. oraz księgową Barbarę P. Mieli zapłacić łącznie 1,5 mln złotych zadośćuczynienia Michałowi. Do tamtego momentu prokuratura – z niezrozumiałych dla Kłysów przyczyn – dwukrotnie umarzała postępowanie przeciwko odpowiedzialnym za ukrycie pieniędzy przed niepełnosprawnym mężczyzną.


- Nie pojawiły się żadne nowe dowody. Prokurator dochodził do wniosku, że brak jest cech przestępstwa. Wynikało to z ustaleń poczynionych przez sąd w wyroku, zarówno pierwszej, jak i drugiej instancji. Było to błędne podejście – mówi Marcin Zalewski.


Niestety, pomimo kolejnego wyroku nakazującego wypłatę zadośćuczynienia Michałowi, wciąż czeka on na należne mu pieniądze.


- Wcześniej oskarżeni poprzez swojego pełnomocnika zapewniali, że zawrą ugodę, w której rozłożymy te kwoty na raty. Potem zaniechali takiego kontaktu – przywołuje pełnomocnik Michała Kłysa.


Listy


Miesiąc temu nasz reporter napisał listy do skazanych, które doręczył im do domów. Prosił w nich o kontakt z naszą redakcją, żeby porozmawiać o dwóch najważniejszych kwestiach: dlaczego postanowili ukryć te pieniądze przed komornikiem i czy ktoś z ówczesnych władz miasta kazał im to zrobić?


Do dziś nikt nie odpowiedział na naszą prośbę.


- Muszę zaznaczyć, że te pieniądze cały czas są potrzebne na egzystencję mojego syna. Po mojej śmierci zostanie sam, samiusieńki – mówi pan Krzysztof.


- To nie jest kwestia taka, że brakuje 20 tys. zł na turnus rehabilitacyjny. Po takim wypadku jego ojciec powinien móc kupić dla syna mieszkanie z windą i podjazdem. Chociażby z szerszymi otworami drzwiowymi – przekonuje Marcin Zalewski. I dodaje: - Trzeba też myśleć, kto będzie się zajmował Michałem. Paradoksalnie potrzeba na to dużo większych pieniędzy niż na zwykłe leczenie czy rehabilitację.


- Pozytywne jest to, że on jest cały czas uśmiechnięty. Mimo nieszczęścia, potrafi się uśmiechać. To też mnie nastraja pozytywnie – kończy Krzysztof Kłys.