Kasia musiała przejść długą drogę, zanim odkryła swoje powołanie. Opuściła wieś i gospodarstwo dziadków po szkole, żeby kilka lat później - za sprawą pewnej krowy - wrócić i przeobrazić to miejsce w prężnie działającą agroturystykę. Dla Ani Nowak-Ibisz praca u boku Kasi to powrót do czasów dzieciństwa, kiedy to spędzała wakacje u dziadków na wsi. Praca w gospodarstwie to jednak nie wakacje, o czym Ania mogła przekonać się już z samego rana. Spóźnień do pracy tutaj się nie toleruje, bo cały dzień wypełniony jest po brzegi zadaniami: od przygotowania śniadania, przez oporządzenie zwierząt, ubijanie masła i wykopki ziemniaków, aż po popołudniowe dojenie krów. Ale, jak mówi Ania, ta ciężka praca daje piękne efekty.