Jan Pociej (59) wraz z żoną Walerią (55) prowadzi nieduże gospodarstwo rolne. Chce w przyszłości przepisać je swojemu synowi Kubie (23), ale chłopak studiuje w mieście i nie zamierza wracać na wieś. Pewnego dnia na podwórko Pociejów zagląda sąsiadka: Janina Filipiuk (68), by pożyczyć pięć jajek. Kiedy Jan opowiada tę historię żonie, ta jest przerażona: matka Filipiukowej była uznawana we wsi za czarownicę, która potrafiła rzucać na ludzi uroki. Janina odziedziczyła po niej tzw. „złe oko”. Pewnie rzuciła na nich urok. Jan puka się w głowę, ale niedługo w gospodarstwie zaczynają się dziać dziwne rzeczy: kury przestają znosić jaja, a krowy dawać mleko. Waleria jest pewna, że urok Filipiukowej zaczął działać. Gdy zdycha krowa, Jan tak się przejmuje, że trafia do szpitala z zawałem. Załamana Waleria postanawia sprowadzić profesjonalną szeptuchę Eugenię (70), która odczynia uroki. Szeptucha przeprowadza rytuał oczyszczenia, który ma przerwać jego działanie. Ma też dla Walerii jedną radę – niech wyhoduje sadzonkę pięknego kwiatu i zaniesie kobiecie, którą podejrzewa o rzucenie uroku. Po kilku dniach Waleria z rośliną odwiedza Janinę. Kuba, który przyjechał pomóc matce na gospodarstwie, krzywo patrzy na zabiegi matki i szeptuchy i sprowadza z miasta weterynarza. Ten robi krowom sekcję zwłok i odkrywa, że zatruły się, jedząc trawę obok pola, na którym sąsiad stosował opryski. Po kilku dniach krowy znów dają mleko, kury znoszą jajka, a Jan wraca ze szpitala. Waleria twierdzi, że to dlatego, że posłuchała szeptuchy i zaprzyjaźniła się z Janiną, a ta dzięki temu zabrała urok z ich gospodarstwa. Kuba i Jan mówią, że to bzdury – winne wszystkiemu były opryski.