Dorota (43) od pewnego czasu ma pecha. Uważa, że ktoś rzucił na nią klątwę. Podejrzewa swoją siostrę Ilonę (45). Kobiety po śmierci rodziców strasznie się pokłóciły, bo rodzice przepisali swój dom na starszą córkę. Ilona ma córkę, nie zarabiają z mężem dużo. Z kolei Dorota jest bardzo zamożna, nie ma dzieci, za to już dawno kupiła i spłaciła swoje mieszkanie. Dorota niby to rozumie, ale poczuła się zraniona, konflikt narastał, zaczęło się wypominanie wszystkich historii z dzieciństwa i teraz siostry się nienawidzą. Dorota idzie do wróżki. Ta przeprowadza rytuał z jajem i rzeczywiście wykrywa klątwę. Ale to nie Ilona ją rzuciła. To klątwa z odbicia (Dorota chciała rzucić klątwę na Ilonę, ale rzucający coś sknocił i klątwa „wróciła do nadawcy”). Dorota początkowo wszystkiego się wypiera, ale w końcu przyznaje, że kiedyś wypiła za dużo wina i zamówiła klątwę przez Internet. Wróżka nie ma dla Doroty dobrych wieści: żeby zdjąć klątwę musi się pogodzić z siostrą. Tylko usunięcie złej energii, która jest między nimi, usunie przekleństwo. Problem w tym, że Ilona wcale nie chce się godzić z Dorotą. A słysząc o klątwach, wpada w szał, bo nie wierzy w takie rzeczy, ledwo spinają z mężem domowy budżet, a Dorota jej głowę klątwami zawraca! Któregoś dnia Dorota widzi, że jakieś nastolatki wyśmiewają się z jej siostrzenicy (że biedna, że ma ubrania z lumpeksów). Dorota upomina je. Ilona to docenia i siostry zawierają rozejm. Dorota się cieszy, bo po pierwsze, pogodziła się z siostrą, a po drugie, zdjęła z siebie klątwę. Ilona nadal uważa, że nie było żadnej klątwy. Gdyby ona robiła aferę z klątwą za każdym razem, jak ma kilka złych dni, to by non stop się musiała odczyniać. A pogodziły się, bo Dorota zaczęła ją traktować jak człowieka.