Uwaga!

odcinek 7560

Uwaga!

Odra nadal jest zatruwana przez zrzucane do niej ścieki. Czy ostatnia katastrofa ekologiczna da urzędnikom do myślenia i w końcu wyciągnięte zostaną wnioski?

Kłodnica to rzeka, która przepływa przez część aglomeracji śląskiej, wpada do jeziora Dzierżno a następnie do Kanału Gliwickiego. Po drodze zbiera ze sobą ścieki i zanieczyszczenia w tym słone wody kopalniane, które, zdaniem naukowców i ekologów, są główną przyczyną katastrofy ekologicznej.

Z panem Dariuszem, który jest wędkarzem, spotkaliśmy się nad Dzierżnem Dużym.

- Według opinii ichtiologa Polskiego Związku Wędkarskiego w Katowicach w zbiorniku pozostanie 5-10 proc. obsady. Może być tak, że 90 proc. ryb z tej wody padło – mówi Dariusz Lesznar.

Jak mówi mężczyzna obraz wyciąganych, śniętych ryb zostanie w nim do końca życia.

- Były tam ryby, które żyły w tym zbiorniku około 20-30 lat. Radziły sobie i z powodziami, i zanieczyszczeniami, ale teraz sobie nie poradziły – ubolewa.

Co się zmieniło po katastrofie ekologicznej na Odrze?

Po katastrofie ekologicznej na Odrze sprzed dwóch lat zarówno naukowcy jak i ekolodzy doszli do wniosku, że to nadmierne zasolenie zabija życie w polskich rzekach.

- Zasolenie przede wszystkim sprawia, że w dopływach Odry i Wisły możliwe jest rozwijanie się złotej algi. Złota alga to gatunek, który jest słonolubny, normalnie by w słodkich wodach nie występował – mówi Mikołaj Gumulski z Greenpeace Polska.

Idąc krok dalej, aktywiści z Greenpeace sprawdzili, kto konkretnie odpowiada za zrzuty słonych ścieków.

- Zbadaliśmy to i chodzi o kopalnie, które leżą nad dopływami Odry i Wisły – mówi Mikołaj Gumulski.

Na mapie opracowanej przez Greenpeace zaznaczone są m.in. kopalnie Bielszowice i Halemba.

- To są kopalnie, których ścieki zbadaliśmy i jak spojrzymy na badania to, to co trafia do Odry, to stężona solanka. Proszę sobie wyobrazić, że dopływy są bardziej słone niż Bałtyk – mówi Gumulski.

Kto bada ścieki, które wpadają do rzek?

Z kolejnym naszym rozmówcą spotkaliśmy się przy Kanale Gliwickim. To były pracownik Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.

- Tu już całe życie wyginęło, a kiedyś byśmy nie zaparkowali samochodu, siedział tu wędkarz na wędkarzu. Były karpie, amury, szczupaki, sandacze – wymienia mężczyzna.

Kłodnicą, Kanałem Gliwickim czy jeziorem Dierżno zarządzają właśnie Wody Polskie. Jak instytucja dba o jakość wód w tym rejonie?

- Nie wiem, czy oni w ogóle dbają. Pomiary nie są prowadzone. Nie wszystkie wyloty są oznaczone i nie wiadomo do kogo należą. Wyloty, czyli miejsca, gdzie wylatują nieczystości do rzeki – mówi nasz rozmówca.

- Jeżeli kopalnia zadeklaruje, co będzie zrzucać, to Wody Polskie biorą to za pewnik. Nie kontrolują jakości ścieków. Po prostu wydają pozwolenie – dodaje mężczyzna.

Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie na terenie województwa śląskiego wydało aż 75 pozwoleń na odprowadzanie ścieków pokopalnianych do rzek. Łącznie może chodzić o 180 milionów metrów sześciennych rocznie, ale ile jest tego naprawdę i jaki jest skład chemiczny ścieków - nikt tego nie wie.

- Pracownicy Wód Polskich ani Wody Polskie nie posiadają laboratorium, w którym prowadzi się takie badania. Natomiast, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi jest obowiązek i tego obowiązku Wody Polskie dotrzymują, że co najmniej raz na cztery lata dokonywany jest przegląd pozwoleń wodnoprawnych – mówi Łukasz Juchner z Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.

Przepłynął kajakiem Odrę: Jest bardzo źle

Kolejny nasz rozmówca - Jan Dąbrowski przepłynął kajakiem całą Odrę - od jej dopływu, czyli rzeki Kłodnicy aż do ujścia do Bałtyku. Podróżnik badał, co jakiś czas zasolenie wody. Wyniki naniósł na mapę. Najgorzej jest, gdy nurt rzeki mija śląskie kopalnie węgla kamiennego oraz kopalnie na Dolnym Śląsku.

- Nie wiedziałem, że jest aż tak źle. Ujście do Kanału Gliwickiego jest jednym z najgorszych miejsc. Tam jest piana i jeszcze raz piana, i wiele śniętych ryb. Ta woda tam cały czas jest taka sama, niezależnie, kiedy się popłynie – mówi Jan Dąbrowski.

- Sama katastrofa jest też kosztem dla społeczeństwa, bo śnięte ryby trzeba potem pozbierać. Przewieźć i tę wodę oczyścić. Wszyscy za to płacimy – dodaje mężczyzna.

- Powinny zmienić się pozwolenia na zrzucanie takich ilości ścieków. Tak naprawdę są pozwolenia, ale nikt nie kontroluje jakości tych zrzucanych ścieków ani przede wszystkim ilości – podkreśla Dariusz Lesznar.

- Jakby przepisy dawały takie możliwości i były odpowiednie zasoby kadrowe to takie rzeczy byłyby robione – odpowiada Łukasz Juchner z Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.

Jakie działania podejmują kopalnie?

Polska Grupa Górnicza, jeden z największych producentów węgla kamiennego w Polsce twierdzi, że ograniczyła zrzuty słonej wody o 60 proc. Nie zapobiegło to jednak kolejnej katastrofie ekologicznej.

- W trybie pilnym zostało zlecone opracowanie studium wykonalności instalacji odsalania wód dołowych w KWK Ruda w kopalni Halemba. Oprócz tego trwa modernizacja zbiorników retencyjnych na kopalni Sośnica po to, by w przyszłym roku retencjonować wodę – mówi Ewa Grudniok, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej S.A.

- Woda musi być odprowadzana z kopalń, w innym przypadku kopalnie po prostu byłyby zalane – dodaje rzeczniczka.

Na odsalaniu wód pokopalnianych można nawet zarabiać. Jedyna w Polsce działająca instalacja odsalania produkuje rocznie ponad 60 tys. ton czystej, spożywczej soli, którą sprzedaje na rynku. Zakład jednak oczyszcza wodę z zaledwie jednej kopalni.

Tymczasem Odra to nie jedyny problem.

- W przypadku tego, co wpada do dopływu Wisły jest jeszcze gorzej, dlatego tak bardzo zwracamy uwagę na zagrożenie, które dotyczy Wisły, gdzie też znaleźliśmy złote algi. To jest tykająca bomba – mówi Mikołaj Gumulski z Greenpeace Polska. I podkreśla: - To, co się stało na Odrze może powtórzyć się także na Wiśle. Nie wiemy, czy to się zdarzy za rok, za dwa lata czy 10 lat, ale jest takie zagrożenie. To zagrożenie państwo powinno potraktować poważnie.