Życie z nieznośnym smrodem to codzienność mieszkańców Ełku. Zapach jest odczuwalny od kilku miesięcy, a na niektórych osiedlach nawet od ponad roku. Pochodzi ze zlokalizowanego nieopodal miasta wysypiska śmieci. Ełczanie protestują i wzywają lokalne władze do działania. Czy urzędnicy znajdą pomysł na rozwiązanie tego problemu?
,,Tym się nie da oddychać’’
- Mamy piękny widok, ale dobrze mieszkało się nam do kwietnia. Teraz myślimy o przeprowadzce – mówi Michał Łebski, mieszkaniec Ełku.
- To jest taki drażniący zapach, którego nigdy wcześniej nie czułam – stwierdza Joanna Łebska, żona pana Michała.
- Tym się nie da oddychać. To jest tak, jakby się weszło do komory napełnionej gazem – dodaje pan Michał.
- Ciągle zastanawiamy się, czy wywiesić pranie, czy nie. Z powodu brzydkiego zapachu ostatnio większość czasu spędzamy poza Ełkiem – przyznaje pani Joanna.
- To zaczyna być jakąś paranoją – dodaje pan Michał.
Smród nasila się szczególnie wieczorami
Od wczesnej wiosny zapach coraz bardziej się nasila. Przy upałach jest wręcz odpychający. Najczęściej pojawia się wieczorami, po gorących dniach. Aby zobrazować jego rozprzestrzenianie, mieszkańcy stworzyli specjalną aplikację.
- Wykres pokazuje, jak śmierdziało kilka dni temu – prezentuje aplikację Rafał Basiewicz. I dodaje: – Dane pokazują regularność. O 5 rano smród jest mały, a już o 19 duży.
- Smród idzie od wysypiska i wpada do jeziora. Stamtąd rozprzestrzenia się do Ełku. Ostatni miesiąc to jest tragedia, trzeba zamknąć okna i siedzieć w domu – przyznaje.
Stabilizat głównym źródłem odoru?
Wysypisko jest zlokalizowane na terenie Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami Eko-MAZURY, które gromadzi i przetwarza śmieci. Firma działa od kilkunastu lat, ale problem zaczął się niedawno, kiedy zwiększyły się transporty. Opowiada nam o tym były pracownik.
- Głównym źródłem tego zapachu były tiry przewożące "stabilizat". Stabilizat niby wyglądał jak kompost składowany na tej kwaterze, ale miał inny zapach. Zapach porównałbym do siarkowodoru z wymiocinami – opowiada były pracownik, który chce zachować anonimowość.
- Kiedy pojawił się stabilizat, ruch się zwiększył. Potrzebny był drugi pracownik. Każdego dnia to było trzynaście do piętnastu samochodów po 24 tony, czyli ponad trzysta ton dziennie – mówi.
Stabilizat to odpad komunalny powstały po kompostowaniu i nienadający się już do recyklingu, a jedynie do składowania na wysypisku. Do tej pory takie odpady zakład Eko-MAZURY produkował samodzielnie. W tym celu został też stworzony – aby przerabiać śmieci z 12 mazurskich gmin. Założyły one związek międzygminny i są właścicielem zakładu. Pięć lat temu podjęto jednak decyzję pozwalającą zwozić śmieci z całej Polski.
Stanowisko firmy Eko-MAZURY
- Mieszkańcy zadawali pytania na piśmie w ramach dostępu do informacji publicznej, m.in. o to, skąd pochodzą te odpady i w jakich ilościach zostają zwożone. Odpowiedź była jedna: tajemnica handlowa – mówi Krzysztof Wiloch, radny Ełku.
Według przesłanych informacji z zakładu, w zeszłym roku prawie 1/3 odpadów pochodziła z zewnątrz, m.in. z powiatów warszawskiego, siedleckiego czy z Ostrołęki. Nie wiemy jednak kto dokładnie zwoził śmieci i jakiej były one jakości.
Reporter Marcin Jakóbczyk udał się z prezesem firmy Eko-MAZURY na składowisko odpadów komunalnych.
- Przyznaję, że zapach jest nie do wytrzymania – mówi reporter.
- Śmieci, jak wiemy, śmierdzą nie od dziś – odpowiada Bartosz Detkiewicz, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami Eko-MAZURY. I deklaruje: – Jest tutaj odpowiednia warstwa przysypek, piasku. Widzimy też tutaj studnię, pochodnię, która ma spalić.
Protesty mieszkańców i działania zarządu
Protesty mieszkańców wymusiły szybkie działanie na zarządzie spółki. Kilka dni przed naszą wizytą składowisko uszczelniono, zasypano piaskiem, wapnem i zainstalowano sześć specjalnych świec spalających gazy.
- Składowisko zaczęło swoje życie. Przyjmujemy odpady zgodne z pozwoleniem zintegrowanym. Zwiększyliśmy ich ilość ze względu na zbilansowanie kosztów – mówi prezes. – Teraz nastał proces, w którym trzeba podjąć działanie – deklaruje.
Kto sprawuje kontrolę nad zakładem?
Eko-MAZURY to spółka samorządowa. Należy do związku międzygminnego, składającego się z 12 gmin, których wójtowie czy burmistrzowie odpowiadają za kontrolę i prawidłowe działanie składowiska.
- Jest to organ stanowiący i kontrolny. Sama, jak oglądam zgromadzenia związku, to widzę część ziewających wójtów. W moim odczuciu, niektórzy burmistrzowie nie wiedzą, o czym jest mowa. Wydaje mi się, że najważniejszy dla gmin jest tylko odbiór tych śmieci i to wszystko – mówi Renata Szymaszko z ełckiego portalu informacyjnego miasto-gazeta.pl. I dodaje: – Myślę, że nadzór jest pozorowany.
Przewodniczącym zgromadzenia związku międzygminnego jest prezydent Ełku, miasta gdzie smród jest najbardziej odczuwalny.
- Każdego roku spółka składa sprawozdanie – mówi Tomasz Andrukiewicz, prezydent Ełku. – Kiedy w ubiegłym roku pojawiły się pierwsze smrody, otrzymaliśmy odpowiedź od prezesa, że nie są one generowane przez przedsiębiorstwo – stwierdza.
Obarczanie winą rolników
- Za wzgórzem nawoziłem przedsiębiorstwo kukurydzy. Stosowałem poferment z biogazowni, który jest zupełnie ekologiczny. Prezes to nagrał i powiedział, że od kilku miesięcy rolnicy przewożą to nocami na pola poza zakładem i ten zapach to wina rolników – stwierdza Karol Pieczyński.
Dopiero kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z tego roku jednoznacznie wykazała, że rolnicy nie są winni, a odór pochodzi ze składowiska. Okazało się również, że nawet włodarze gmin, których obowiązkiem jest kontrola nad spółką, nie wiedzieli, skąd śmieci są tam zwożone.
- Przedsiębiorstwo zaproponowało przyjmowanie strumieni zewnętrznych z Kętrzyna. Ale o tym, że odpady zwożone są z osiemnastu powiatów, przypuszczam, że nikt nie wiedział – stwierdza prezydent Ełku. I dodaje: – Od miesiąca jestem przewodniczącym zgromadzenia związku międzygminnego, wcześniej byłem jego członkiem. Ten smród bardzo mi przeszkadza, jestem prezydentem Ełku od 18 lat.