Uwaga!

odcinek 7532

Uwaga!

Choć na plaży byli ratownicy, to pierwsi na pomoc kolonistom ruszyli przypadkowi ludzie. Jedna z topiących się dziewczynek, 12-letnia Wiktoria, do dziś jest w śpiączce. Tymczasem sąd skazał ratowników na karę... grzywny.

Dla Wiktorii to były pierwsze, wymarzone wakacje nad morzem. Ale jedna chwila zmieniła życie 12-latki.

- Ratownicy nic nie robili, nawet nie weszli do wody. Ja zdążyłem dobiec i wskoczyć do wody, a ratownicy na pewno nie byli w wodzie – opowiadał reporterce Uwagi! pan Rafał.

- Spływałem skuterem do portu i zobaczyłem, że jest akcja i zatrzymałem się, żeby pomóc. Prowadziliśmy resuscytację 45 minut i udało się przywrócić funkcje życiowe – mówił pan Marek.

Czworo kolonistów topiło się we Władysławowie

Rok temu we Władysławowie pod okiem opiekunów i ratowników topiło się czworo kolonistów. Trojgu dzieci prawie nic się nie stało, ale 12-letnia Wiktoria od roku jest w śpiączce.

- Mówimy do Wiktorii, wiemy, że reaguje na bodźce bólowe, że reaguje na naszą obecność, ponieważ jest spokojna. Widać po jej mimice, że jest jej tutaj dobrze – mówi Janina Adamczyk z Hospicjum dla dzieci „Hupkowa”.

Przed wypadkiem Wiktoria mieszkała w domu dziecka.

- Mamy świadomość, że jak respirator jest protezą oddechu, to nasz ośrodek jest protezą domu – mówi Jarosław Maćkiewicz z Hospicjum dla dzieci „Hupkowa”.

- Wiktoria jest dzieckiem, które tych dramatów przyjęło w życiu za dużo – dodaje pan Jarosław.

Możliwe, że Wiktoria swojej historii już nigdy jednak nie opowie.

- Dzieci po tonięciu, pomimo tego, że teoretycznie są bez kontaktu, reagują na kąpiel. Na pierwszą kąpiel Wiktoria podobnie zareagowała, wzrostem czynności serca do prawie 180 na minutę i spadkiem saturacji. Tak jakby przypominało się złe doświadczenie – mówi Janina Adamczyk.

Wyroki dla ratowników z Władysławowa

W ubiegłym roku o tonących dzieciach rozmawialiśmy nie tylko ze świadkami, ale też z ratownikami, którzy mieli pilnować dzieci w wodzie.

- Zareagowaliśmy maksymalnie szybko. Jak się zorientowaliśmy, że brakuje dziecka, poszedłem szukać – stwierdził jeden z ratowników.

Dziś ani opiekunowie, ani przedstawiciele fundacji, która strzegła plażowiczów, nie chcą o tym mówić. Sprawa znalazła finał w sądzie.

- Do sądu został skierowany akt oskarżenia. Aktem oskarżenia objęte są trzy osoby. To są ratownicy, którzy pełnili wówczas obowiązki na tym kąpielisku – mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

- Sąd Rejonowy w Wejherowie wydał wyrok nakazowy, w którym uznał oskarżonych za winnych popełniania zarzucanego im czynu i wymierzył każdemu z nich karę 200 dziennych stawek grzywny, po 10 zł każda, czyli 2 tys. zł oraz zobowiązał do zapłaty nawiązki na rzecz każdego z pokrzywdzonych w kwocie 1 tys. zł – mówi Mariusz Kaźmierczak z Sądu Okręgowego w Gdańsku.

- Dlaczego kara jest tak niska? – dopytywała reporterka Uwagi!

- Niestety wyrok nakazowy nie zawierał uzasadnienia, więc nie jesteśmy w stanie poznać motywów, jakimi kierował się sąd – dodaje sędzia Mariusz Kaźmierczak.

Prokurator nie zgodził się z wyrokiem. Złożył sprzeciw, uzasadniając go między innymi tym, że za mandaty drogowe w Polsce są wyższe kary. Sprawa rusza od początku.

Kto pilnuje bezpieczeństwa nad wodą?

Rok temu w Uwadze! pokazaliśmy długa listę nieprawidłowości w działaniu fundacji DT Sport. Negatywną ocenę wystawiło jej też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Mimo że do dziś napływają niepokojące sygnały dotyczące tej fundacji, działa ona nadal na terenie całej Polski na plażach i basenach.

- Niestety zetknąłem się z tą firmą. DT Sport wystartowało w dwóch przetargach na terenie, gdzie działamy od wielu lat. Wygrała przetargi ceną, a później się okazało, że większość tych osób nie miało w ogóle uprawnień do pracy – mówi Piotr Synowiec, wiceprezes WOPR. I dodaje: - Pierwsze na, co zwróciłem uwagę, to właśnie sfałszowane dokumenty. To jest jakiś dramat. Zajmuję się ratownictwem wodnym ponad 30 lat i nie spotkałem się z czymś takim, że można w ten sposób prowadzić działania nad wodą związane z bezpieczeństwem nas wszystkich.

- Głęboko wierzę w to, że Wiktoria swoją historią chce nam coś powiedzieć. To jest taka historia, która ma zmienić coś w naszych życiach i nawet jeżeli coś jest historią trudną, to nigdy nie jest historią pozbawioną sensu – mówi Jarosław Maćkiewicz.