Uwaga!

odcinek 7526

Uwaga!

- Jest agresywny, arogancki i w ogóle nie powinien pracować z ludźmi – tak o zachowaniu kontrolera biletów mówi wielu pasażerów z Legnicy. Reporter Uwagi! sprawdził niepokojące sygnały, które dostawaliśmy od wielu miesięcy.

Dalia Abait pracuje jako opiekunka medyczna i codziennie odwiedza swoich podopiecznych w różnych częściach Legnicy. Każdego ranka kupuje całodzienny bilet. Twierdzi, że feralnego dnia też miała bilet, ale wygnieciony. Kontrola zaczęła się, kiedy kobieta była w drodze do kolejnej, schorowanej podopiecznej i według naszej bohaterki od początku miała być bardzo nieprzyjemna.

- Po poproszeniu pana o wylegitymowanie się, pan pokazywał mi odwrócony identyfikator, zakrywał zdjęcie. Miał mój dowód osobisty w rękach, ale nie chciał mi go zwrócić. Żeby go odzyskać, musiałam się z tym panem poszarpać – opowiada Dalia Abait. I dodaje: - Mówiłam, że jakby nie skończył wypisywać mandatu, to żeby wysiadł ze mną na przystanku, bo muszę wracać do pracy. Odmówił, powiedział, że on pracuje w autobusie.

- Jeszcze raz poprosiłam, żeby się wylegitymował, ale nie zrobił tego. Złapał mnie za ramię, a na nagraniach, które zrobiłam widać, jak mocno byłam ściśnięta. Wezwałam policję i poinformowałam tego pana, że mamy wysiąść na następnym przystanku, bo podjedzie radiowóz – relacjonuje kobieta.

Według pani Dalii, do szarpaniny doszło dwa razy.

- Raz w autobusie, drugi raz jak próbowałam go zatrzymać przed kolejną ucieczką. Zasłoniłam sobą wejście do autobusu i mnie poszarpał. Uciekał trzy razy przed radiowozem – zaznacza kobieta.

Mieszkańcy Legnicy skarżą się na jednego z kontrolerów biletów

Z opowieści pani Dalii wynika, że kontroler, mimo bardzo konfliktowej sytuacji, nie poczekał na przyjazd radiowozu. Kobieta zmuszona była pójść na komisariat, aby zgłosić zawiadomienie.

- Po umieszczeniu moich filmików w sieci odezwało się do mnie ponad 100 osób z Legnicy. Są to m.in. matki opisujące sytuacje swoich dzieci i są też osoby niepełnosprawne – mówi Dalia Abait.

Dotarliśmy do kilku pasażerów komunikacji miejskiej w Legnicy, którzy zgłosili się do naszej bohaterki.

16-letni Szymon opowiedział nam jak przebiegała kontrola w jego przypadku.

- Kasowałem bilet chwilę przed tym jak on wchodził. Pokazałem mu, ale powiedział, że jest nieważny. Nie wiem co mu się nie zgadzało. Zaczął wypisywać mandat. Kiedy chciałem wysiąść powiedział, że nie. I wywiózł mnie na pętlę – opowiada nastolatek.

- Czułem się zagubiony i uwięziony, bo nie miałem żadnej kontroli. Bałem się – przyznaje Szymon.

- W pierwszej sytuacji, kiedy spotkałam się z tym panem, byłam 13- lub 14-latką – mówi Karina.

- Skontrolował mnie w autobusie w drodze do szkoły. Stwierdził, że na zdjęciu w legitymacji nie jestem podobna. Chciał mnie wywieźć na pętlę, tam, gdzie zazwyczaj wszystkich wywozi. A pętla to jest praktycznie koniec miasta. Pan się bardzo kłócił ze mną i z pasażerami, którzy widzieli, że się panicznie tego człowieka bałam. Nie docierało do niego, że zmieniłam fryzurę. Miałam i bilet miesięczny, i legitymację szkolną. A on chciał wystawić mandat i wziąć ode mnie numer telefonu, mój prywatny – opowiada dziewczyna.

- Gdyby nie jakaś pani, która powiedziała, że jest moją ciocią i powiedziała, że chciała zobaczyć jak sama jeżdżę, to pewnie by mnie ostatecznie wywiózł za miasto – przypuszcza Karina.

Jak skargi na kontrolera tłumaczy MPK?

O pracę kontrolera zapytaliśmy Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Legnicy.

- Jeżeli pasażer jest niezadowolony albo w jego odczuciu kontrola przebiega nieprawidłowo, to zawsze ma prawo złożyć zawiadomienia albo skargę na działanie kontrolera, jakiegokolwiek. Wszystkie skargi są wnikliwie rozpatrywane. Zabezpieczane są zapisy monitoringu i udzielamy odpowiedzi – mówi Dorota Kałużna z legnickiego MPK.

- Na dzisiaj, z tego co mamy zabezpieczone, to na żadnym nagraniu nie ma przekroczeń uprawnień tego kontrolera i niewłaściwego jego zachowania – stwierdza Kałużna.

Przedstawicielka zarządu MPK twierdzi, że oficjalnie w ciągu ostatnich lat nie trafiły do nich żadne skargi na kontrolera. A wszelkie wątpliwości co do jego pracy są bezzwłocznie wyjaśniane poprzez analizę monitoringu z autobusów.

Okazuje się, że formalnie mężczyzna jest zatrudniony u podwykonawcy MPK – firmie Wierzyciel. Po bliższe informacje zostaliśmy odesłani do jej prezes. Okazało się, że na miejscu jest również ów kontroler.

- Ocena mojej pracy należy do moich przełożonych i do MPK. To są pomówienia pasażerów – stwierdził mężczyzna.

- Sprawa jest zgłoszona do sądu z powództwa cywilnego. Pan złożył sprawę, że doszło do pomówień – mówi Justyna Kamieniarz. I dodaje: - Ten pan jest pracownikiem, który wykonuje swoje obowiązki zgodnie z regulaminem, który obowiązuje w MPK w Legnicy.

Według prezes firmy w ciągu ostatnich dwóch lat otrzymali 6 skarg na ich pracownika, ale wszystkie zostały rozpatrzone na jego korzyść.

Pasażerowie mający uwagi do pracy kontrolera powinni zgłaszać się do siedziby legnickiego MPK.

- Kontrola nie powinna wyglądać tak jak u tego pana. Czy ktoś ma bilet czy go nie ma, to zachowanie tego kontrolera jest nieadekwatne do danej sytuacji. Skandaliczne, to mało powiedziane. Jadąc teraz legnickim MPK, jako kobieta, nie czuję się bezpieczna – mówi Dalia Abait.

Odcinek 7526 i inne reportaże Uwagi! można oglądać na player.pl