Upał i przykuta do łóżka 87-latka, wołająca o pomoc w małym, dusznym pokoju. W sprawie pani Teresy zaalarmowała nas sąsiadka, która od miesięcy słyszała od ośrodka pomocy społecznej obietnice, że starsza pani zostanie umieszczona przynajmniej w szpitalu.
- Pani Teresa mieszka zupełnie sama, co najmniej 7 lat. Mąż zmarł, dzieci zmarły. Są wnuki, ale chyba jest tam jakiś konflikt. Nie przychodzą do niej – opowiada pani Katarzyna.
Blisko 90-letnia pani Teresa leży w łóżku od 10 miesięcy. Jest skrajnie wychudzona, wyniszczona. Bywa odwodniona. Opiekunki odwiedzają ją trzy razy dziennie, ale to nie wystarcza. Od godz. 18 do godziny 9 rano kobieta pozostawiona jest sama sobie. W nocy sąsiedzi słyszą jej krzyki i wołanie o pomoc
Od miesięcy jej stan się pogarsza. Nagrania, które dostaliśmy od sąsiadów są wstrząsające.
- Jestem taka głodna, że nawet nie chce się mówić – słyszymy w jednym z nich.
- Wcześniej, jak słyszałam, że krzyczy, to picie czy kanapkę zawsze jej podałam. Ale mnie w tej chwili nie ma – mówi pani Katarzyna.
Kobieta przez długi czas opiekowała się panią Teresą. Kiedy wyprowadzała się z kamienicy, opiekę przejął Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Będzinie. Opieka, którą zapewnił pani Teresie, była jednak od początku niewystarczająca.
- Zaczepiałam panie, które tutaj przyszły. Powiedziałam im, jak to wszystko wygląda i co jest w tym kierunku robione. Panie odpowiedziały, że nie powinno mnie to interesować, bo jestem tylko sąsiadką – przywołuje pani Katarzyna.
- W jej wypisach ze szpitala było napisane, że wymaga całodobowej opieki – zaznacza była sąsiadka pani Teresy.
87-latka była w ciągu ostatniego roku kilkukrotnie w szpitalu – na przykład wówczas, gdy pani Katarzyna znalazła ją, gdy ta wymiotowała. Innym razem było to podejrzenie udaru. Wypisy ze szpitala mówią jasno: pacjentka wymaga całodobowej opieki.
- Prosiłam o interwencję, kiedy pani Teresa krzyczała: „Ratunku, pomocy, pić, jeść!”. Był dzielnicowy. Opiekunka była świadkiem, jak do niego wyrażała zgodę na DPS. Wiem, że sporządził taką notatkę i panie z MOPS-u taką notatkę otrzymały. To było 12 lutego – przywołuje pani Katarzyna.
Stan pani Teresy wymagał umieszczenia w placówce już jesienią zeszłego roku – odkąd przestała chodzić i nie była w stanie sama zadbać o higienę. Tymczasem starszej pani zostały przydzielone opiekunki. Przychodzą trzy razy dziennie, robią, co w ich mocy. Jednak to nie jest wystarczające.
Przy tak niskiej wadze i niechęci do jedzenia Pani Teresa bez wątpienia powinna być umieszczona w całodobowej placówce. Dlaczego dotąd tak się nie stało?
- Zdajemy sobie z tego sprawę, ale bardzo proszę z rzecznikiem – usłyszeliśmy przez telefon. I po chwili: – Na miejsce podjadą zaraz pracownicy.
MOPS twierdzi, że pani Teresa wyraziła zgodę na umieszczenie jej w DPS-ie, lecz później ją odwołała. Pracownicy socjalni wystąpili do sądu o umieszczenie starszej pani w placówce bez jej zgody, ale zrobili to dopiero w marcu, pół roku po tym, jak pani Teresa przestała wstawać z łóżka.
Bywa, że w ostatnich tygodniach upał sięga temperatura w Będzinie sięga 30 stopni. W oknach pani Teresy nie ma zasłon ani żaluzji, które mogłyby dać choć trochę cienia.
Z kolei w odpowiedzi na nasz telefon pracownicy socjalni przywieźli ze sobą mały wentylator.
- 4 marca wystosowaliśmy wniosek do Sądu Rejonowego w Będzinie z prośbą o umieszczenie tej pani w placówce opiekuńczej świadczącej całodobowe usługi. Termin został wyznaczony na 21 sierpnia – stwierdza Łukasz Dytko, rzecznik Urzędu Miejskiego w Będzinie.
- Podpowiem, co można zrobić, możecie państwo wystąpić do lekarza prowadzącego tą panią, który wypisze oświadczenie o konieczności natychmiastowego umieszczenia pani Teresy w ZOL-u albo DPS-ie, a sprawa w sądzie może toczyć się swoją drogą – powiedziała rzecznikowi reporterka Uwagi! Joanna Bukowska.
- Tylko czemu MOPS dotąd tego nie zrobił? – dopytywała dziennikarka.
- Bazuję na informacjach uzyskanych z miejskiego ośrodka pomocy społecznej. I MOPS zapewnia takie warunki opiekuńcze jak może. 7 dni w tygodniu po 4 godziny… - mówi Łukasz Dytko.
- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy – dodaje rzecznik.
Wiemy, że MOPS kilkukrotnie wnosił do sądu o przyspieszenie rozpraw. Jednak bezskutecznie. Warunki, w których przebywa pani Teresa - oraz jej stan zdrowia - wymagają natychmiastowej reakcji. Tuż po naszej interwencji MOPS zwiększył liczbę godzin opieki do siedmiu dziennie. To wciąż zbyt mało.
- Nadal krzyczy w nocy. Mówi, że jest głodna i chce pić – mówi jedna z sąsiadek kobiety.
W sądzie, który ma zdecydować o tym, czy panią Teresę umieścić w DPS-ie bez jej zgody, odmówiono nam spotkania przed kamerą. Dostaliśmy za to pismo, którego wynika, że pierwszą rozprawę wyznaczono co prawda na połowę kwietnia, ale wówczas pani Teresa była w szpitalu. Kolejna rozprawa ma się odbyć dopiero pod koniec wakacji. Pani Teresa może jej jednak nie dożyć.
Choć sprawa wydaje się beznadziejna, dzień później okazuje się, że nasze zaangażowanie przyniosło pożądany skutek. W kolejnym mailu z sądu w Będzinie poinformowano nas, że wydano postanowienie tymczasowe o umieszczeniu starszej pani w domu pomocy społecznej na czas trwania postępowania. Można to było zrobić już kilka miesięcy temu.
- Mam informacje od opiekunki, że pani Teresa jest zadowolona, w pełni świadoma. Wiem, że jest szczęśliwa. Mam nadzieję, że dni, które ma zapisane, przeżyje tam godnie. Żałuje tylko, że wcześniej nie zdołałam jej pomóc – mówi pani Katarzyna.