Odpadające tynki, spróchniały sufit i brak sprawnych instalacji, takie mieszkanie od urzędników otrzymała wychowanka domu dziecka. By móc z niego skorzystać młoda kobieta musi jeszcze zapłacić 120 tysięcy złotych.
- Jak weszłam do mieszkania to byłam strasznie załamana. To nie do pomyślenia, że ktoś może dostać coś takiego. Do zrobienia tam jest wszystko, a nie mam na to pieniędzy – mówi Katarzyna Kotlarz.
Wejście w dorosłość po domu dziecka
20-latka, po opuszczeniu domu dziecka, starała się o lokal, w którym mogłaby zamieszkać. Gdy w końcu go otrzymała, okazało się, że musi przeprowadzić remont. Urzędnicy wycenili prace na ponad 100 tysięcy złotych. Kasia na uzbieranie całej kwoty ma zaledwie rok.
- Jak się nie wyrobię z remontem, to wtedy zabiorą mi mieszkanie - mówi 20-latka i dodaje: - Ale nie mam nikogo, do kogo mogłabym pójść mieszkać.
Kasia wchodzi w dorosłość z bardzo dużym bagażem. Jej sytuacja w dzieciństwie była dość trudna.
- Mama była chora. Piła alkohol, a jak piła, to było dużo agresji. Wiele razy widziałam ją nieprzytomną. W końcu jej organizm przestał funkcjonować. Widziałyśmy się dwa razy w szpitalu i zmarła – opowiada 20-latka.
- Wszystko jej wybaczyłam. Powiedziałam jej w szpitalu, że wszystko wybaczam i nic nie pamiętam – dodaje.
Nie mogąc dłużej znieść przemocy i nałogu mamy, Kasia w wieku 14 lat uciekła z własnego domu. Kiedy trafiła do rodzinnego domu dziecka, w końcu odnalazła spokój i bezpieczeństwo.
Dziś jako osoba pełnoletnia wynajmuje pokój w tzw. mieszkaniu chronionym. Może w nim jednak mieszkać tylko, dopóki trwa jej nauka. Dlatego zgłosiła się do pracowników PCPR-u, którzy pomogli jej wypełnić wniosek o przydział lokalu od miasta.
Lokal od miasta
- Dali mi papiery. Wszystko było gotowe. Pomogli mi je wypełnić. To od razu były papiery na mieszkanie do wyremontowania – mówi Katarzyna.
Według 20-latki urzędnicy zaproponowali jej tylko mieszkanie do remontu.
Zgodnie z uchwałą miasta Oleśnica pierwszeństwo otrzymania lokalu mają m. in. wychowankowie domów dziecka. Mogą oni wnioskować o trzy rodzaje mieszkań:
- Socjalne, które jest już wyremontowane - tu kolejki oczekiwania są długie.
- Komunalne, także po remoncie - miasto może przekazać takie jedno albo dwa lokale w roku.
- Komunalne do remontu - takich mieszkań jest znacznie więcej i można je dostać szybciej.
Jak to możliwe, że 20-letniej Kasi zaproponowano tylko ostatni wariant? Reporterka Uwagi! spotkała się z dyrektorką powiatowego centrum pomocy rodzinie, które powinno pomagać i opiekować się dziećmi po opuszczeniu placówek opiekuńczych.
- Moim zdaniem Kasia otrzymała informacje. To była jej decyzja i nikt jej żadnego wniosku nie podsuwał. Wszystko, co robimy, robimy na rzecz dzieci w pieczy zastępczej – stwierdza Beata Krzesińska, dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Oleśnicy.
Kasia jest innego zdania.
- Oczywiście, że bym się zgodziła na mieszkanie wyremontowane, na które trzeba poczekać. Nie mam takich pieniędzy, żeby zrobić sobie remont. Jakby ktoś mi tak zaproponował, to zgodziłabym się w pięć sekund - przekonuje.
Kasia uczy się i pracuje
Kasia robi wszystko, by móc się utrzymać. W ciągu tygodnia pracuje w kiosku na terenie jednego z hipermarketów. Dorabia sobie też, opiekując się dziećmi znajomych. Pracę łączy ze szkołą, do której chodzi w weekendy.
Niestety, lista prac, które trzeba wykonać w mieszkaniu, które dostała, jest bardzo długa.
- Trzeba zmienić system ogrzewania z piecowego na gazowe, zbudować przewody powietrzno-spalinowe. Wymienić lub rozbudować wewnętrzną instalację gazową, wymienić wewnętrzną instalację wod.-kan., wymienić drzwi wejściowe, wewnętrzne i stolarkę okienną. Wszystko, co trzeba zrobić ma kosztować 120 tys. zł – mówi 20-latka.
- Miesięcznie zarabiam 3 tysiące złotych. Z tego muszę płacić za mieszkanie chronione 700 zł, za szkołę 230 zł. Zostaje mi około 1000 zł na życie, czyli musiałabym odkładać około 10 lat - podlicza.
- Dorosła osoba, usamodzielniana, podjęła taką decyzję. Wybrała mieszkanie do remontu, tak jak chciała. Co nasz pracownik miał zrobić, kiedy dorosła osoba mówiła, że to ona wybiera? – mówi dyrektor PCPR w Oleśnicy.
Tata Kasi jest ciężko chory
Kasia wciąż ma ojca. Ten na co dzień mieszka w Niemczech, ale jak tylko może, odwiedza córkę. Mężczyzna jest ciężko chory, obecnie czeka na przeszczep nerki.
- Poznałam tatę, jak miałam 14 lat. Wcześniej nie wiedziałam, że go mam. Byłam przyzwyczajona do partnera mamy, myślałam, że to on jest tym tatą. Jakoś tak, w tym wieku, sobie tłumaczyłam - wspomina.
Pogodzenie się z bolesną przeszłością zajęło Kasi dużo czasu. Uporać się z traumą pomogła jej mama zastępcza, z którą do dzisiaj ma bardzo dobry kontakt.
- Po takich przejściach, jak Kasia ma za sobą - traumy, ucieczki z domu - zasługuje na to, żeby mieć swój kąt, swoje łóżko, mieć się, gdzie wypłakać, jak coś idzie nie tak. Zasługuje na lepszy los – przekonuje Barbara Floras.
O problemach Kasi z mieszkaniem dowiedziało się stowarzyszenie, które pomaga dzieciom w potrzebie. Post, jaki umieszczono w internecie, wywołał fale reakcji. Zgłosili się wolontariusze, którzy dostarczyli materiały budowlane, a dzięki naszej interwencji u urzędników do mieszkania weszła ekipa sprzątająca. Lokal został opróżniony ze starych przedmiotów i uprzątnięto gruz.
- Tata będzie pomagał przy remoncie. Ale jeśli chodzi o większość prac, to nie wiem, może ktoś się znajdzie – liczy Kasia.
Chęć wsparcia Kasi w remoncie mieszkania można zgłaszać do Stowarzyszenia "Podaruj Dzieciom Szczęście", dzwoniąc na nr 533 759 088 lub mailowo, pisząc na adres podarujdzieciomszczescie@gmail.com.