Tiktokerka biła i wyżywała się na własnym dziecku podczas relacji na żywo. W sieci zawrzało.Internauci starali się namierzyć kobietę, by pomóc dziecku. Reporterowi Uwagi! udało się do niej dotrzeć.
- Zamkniesz piz…, sku…? Będziesz się darł? – krzyczała do dziecka podczas internetowej relacji jedna z tiktokerek.
Matka nie tylko klęła, ale też biła swoje dziecko.
- Teraz zabolało, k…? Dobrze. Ma boleć.
Okazało się, że to nie jedyny przejaw agresji, który pojawił się podczas tzw. live’ów tiktokerki.
- Postanowiłam się napić i się dzisiaj powieszę. Jego [małego synka – red.] też powieszę – słychać w innym z nagrań.
Reporterowi Uwagi! udało się dotrzeć do matki dziecka, która na co dzień mieszka w Niemczech, nieopodal francuskiej granicy.
- Tego, co jest na nagraniach, słuchałam tysiące razy. Zrobiłam źle, zdaję sobie z tego sprawę – mówi Agielika.
Kobieta ma 29 lat. Jest matką niespełna 4-letniego chłopca.
Relacje toktokerki były nagrywane
To, co robiła w sieci, mocno poruszyło internautów. Część relacji była ogólnie dostępna, część od roku nagrywała znajoma kobiety.
- Poznaliśmy się w ośrodku młodzieżowo-wychowawczym. Po jakimś czasie odszukałyśmy się na Facebooku. Na początku były fajne rozmowy, ale jak zobaczyłam, że Agielika zażywa środki odurzające i pije alkohol, jak przy niej było dziecko, to zaczęłam wszystkie rozmowy nagrywać – tłumaczy pani Olga.
- Co z nią rozmawiałam, to były tam wiecznie wyzwiska. Okropnie się w stosunku do niego zachowywała, bijąc go – opowiada kobieta. I dodaje: - Dziecko dostawało za to, że nie podniosło zabawki, czy rzuciło plecak. Za wszystko, co tylko było możliwe.
Co w tej sprawie robiła pani Olga?
- Chciałam dużo nagrać, żeby udowodnić to. Bo poszłabym gdzieś to zgłosić i nic nie dałoby rady udowodnić. Ona by się tego wszystkiego wyparła – tłumaczy kobieta.
- Nagrywałam i poszłam na policję. Szukałam ratunku wszędzie, żeby tylko zabezpieczyć dziecko, żeby przy niej nie cierpiało – zaznacza pani Olga.
Agielika pochodzi z zachodniej Polski. Jako dziecko trafiła do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego. Oprócz Eryka, ma dwoje dzieci, które porzuciła i są w rodzinach zastępczych. Około 10 lat mieszkała w Berlinie, gdzie urodził się Eryk. Kilka miesięcy temu przeprowadziła się z dzieckiem i nowym partnerem na zachód Niemiec.
Jak kobieta tłumaczy swoje zachowanie podczas internetowych relacji?
- Wstyd mi, ale jak piłam, to dziecko nie widziało, że wyciągam butelkę czy cokolwiek. Dziecko miało opiekę – stwierdza Agielika.
Jakby kobieta nazwała siebie, po tym, co można zobaczyć na nagraniach?
- Kat. Do dzisiaj czuję się z tym bardzo źle. Zdaję sobie sprawę, że źle zrobiłam. Poniosłam tego konsekwencje. Miałam przez to problemy i jestem objęta Jugendamtem – mówi 29-latka.
Kobieta zaznacza, że już się tak nie zachowuje w stosunku do dziecka.
- Nie piję alkoholu, ale spożywam, przyznam się do tego – stwierdza.
- Odkąd przyszło mi do domu pięciu policjantów, dostali informację chyba z Warszawy, to były przeprowadzane testy na alkohol i narkotyki. Narkotyków w ogóle nie biorę, a teraz przestałam już pić - dodaje.
Nieco inaczej sprawę przedstawia pani Olga. Z jej relacji wynika, że ostatnio Agielika była agresywna około dwa tygodnie temu.
- Jest uzależniona od alkoholu i środków odurzających – mówi kobieta. I dodaje: - Postanowiłam ujawnić nagranie, bo jak wyszła sytuacja z Kamilkiem z Częstochowy, to bardzo mnie to poruszyło. Boję się, że to samo stanie się z Erykiem.
Prywatne śledztwa internautów
Relacje Agieliki na TikToku śledzi sporo zaniepokojonych internautów. Wiele osób interweniowało w tej sprawie u różnych służb. Część internautów zaczęła prowadzić własne, prywatne śledztwa.
- Jeśli takie filmy wypływają, to opinia publiczna jest bardzo poruszona. Śledztwo internautów przyniosło efekty. W ciągu godziny mieliśmy na jej temat wszystko. I wszystkie informacje były na bieżąco wrzucane i do niemieckich służb, i do polskich – mówi Kinga Szostko, informatyk śledczy.
- Interwencja była natychmiastowa. Ale z racji tego, że sprawa miała miejsce na terytorium Niemiec, to polskie służby mogły tylko i wyłącznie współpracować z tamtymi służbami i informować je o naszych ustaleniach – mówi podkom. Krzysztof Wrześniowski z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości.
- Na dzisiaj mamy informacje o tym, że temu dziecku nic nie zagraża, a rodzina jest objęta stałym monitoringiem pod kątem jakiegokolwiek zagrożenia dla życia i zdrowia tego dziecka – dodaje podkom. Wrześniowski.
Podczas naszej wizyty w Niemczech w domu Agieliki pojawili się pracownicy niemieckiego Jugendamtu, czyli urzędu do spraw dzieci i młodzieży, którego celem jest opieka nad nimi oraz wspieranie rodziców będących w trudnej sytuacji.
Co w sprawie tiktokerki robi polska strona?
Czy nad bezpieczeństwem małego Eryka należycie czuwają też polskie służby? Sprawdziliśmy to u Rzecznika Praw Dziecka.
- Zadziałaliśmy w trybie interwencyjnym na te filmiki, które rzeczywiście były bardzo alarmujące - mówi Adam Chmura, zastępca Rzecznika Praw Dziecka. I dodaje: - Te filmiki raczej identyfikujemy z czasem przeszłym. Na dzisiaj mogę powiedzieć, że władze niemieckie nie stwierdziły bezpośredniego zagrożenia dla życia czy bezpieczeństwa tego chłopca. Jugendamt dostrzega otwartość matki na działania wspierające rodzinę. Jestem w tej sprawie w codziennym kontakcie. Bywa, że dwa razy dziennie dzwonię do konsul w Kolonii i uzyskuję informacje.
- Jeżeli całkiem ta sprawa nie ucichnie, to będę chciała wrócić do domu samotnej matki – deklaruje Agielika. I dodaje: - Wiadomo, że w internecie nic nie ginie. Wiem, że syn kiedyś to zobaczy i nie będzie mi w stanie tego wybaczyć. Będzie miał do mnie jakąś nienawiść.
- To, co robiłam w swoim życiu, to mam to po swoich rodzicach. To wynosi się z domu rodzinnego. Nie chcę tego przekazywać na Eryka. Nie pozwolę go skrzywdzić i ja też nie będę go krzywdzić – zaznacza 29-latka.
- Ta matka jest na tyle bezczelna, że do dzisiaj, co wieczór pod wpływem alkoholu i pod wpływem narkotyków, organizuje relacje i to dziecko ciągle słychać w tle. Nie wróżę temu dziecku dobrej przyszłości – mówi Kinga Szostko, informatyczka śledcza.
- Dla dobra Eryka wolałabym, żeby ona sama go gdzieś oddała, nawet do jakieś rodziny zastępczej. Bardzo bym chciała, żeby ona się zmieniła, ale wiem, że Agielika nie zmieni się nigdy – kwituje pani Olga.