Pod koniec ubiegłego roku w polskim internecie wybuchła największa od lat afera dotycząca wykorzystywania małoletnich w sieci. Czołowi polscy youtuberzy zaczęli oskarżać o wykorzystywanie małoletnich dziewczynek legendę polskiego YouTube’a, Stuarta B. Od wybuchu Pandora Gate minęło poł roku. Nasi dziennikarze udali się do Wielkiej Brytanii, aby podjąć próbę rozmowy ze Stuu.
Kim jest Stuart B., znany jako Stuu?
Stuart B., znany pod pseudonimem Stuu, w polskim internecie pojawił się kilkanaście lat temu. Zaczynał od pokazywania ludziom, jak w sieci gra w Minecrafta.
Przez lata jego ranga w sieci rosła. Z internetowego gracza stał się rozpoznawalnym youtuberem z milionowymi zasięgami. Na fali swojej popularności w internecie zaczął organizować spotkania z fanami.
Nagle, w 2019 roku, zniknął z sieci i wyjechał do Wielkiej Brytanii.
- Jego odejście z internetu zbiegło się w czasie z nagraniem jego byłej przyjaciółki, która powiedziała, że jeden z najpopularniejszych twórców w polskim internecie jest pedofilem – mówi youtuber Mikołaj Tylko.
„Chodzi o osobę, która miała bardzo mało lat. Jest mi strasznie przykro. Bo gdybym wiedziała, to nigdy bym nie pozwoliła na coś takiego. Jak mogłam żyć z taką osobą? Jak mogłam tego nie widzieć? Jak mogłam być tak zaślepiona?” – mówiła w nagraniu dziewczyna.
- Justyna Suchanek, która o tym krzyczała, płakała, mówiła bezpośrednio i wprost, została uznana za wariatkę, za mszczącą się osobę, która po prostu była zainteresowana romantycznie mężczyzną i została odrzucona. Nikt nie wziął pod uwagę, że to może być prawda – mówi Maja Staśko, aktywistka i dziennikarka.
- Wtedy temat został zakopany. Obrzydził mnie fakt, jak przez długi czas w branży mówiło się o tym. Ktoś miał jakieś szczątkowe informacje, ktoś coś słyszał. A mimo wszystko przez blisko 7-8 lat nikt z tym nic nie zrobił. Zaczęły się pojawiać jakieś wypowiedzi np. w podcastach na temat Stuarta i domniemania, dlaczego odszedł. Wtedy poprosiłem widzów o przesyłanie materiałów. I otworzyła się „puszka Pandory” – mówi Mikołaj Tylko.
Wybuch Pandora Gate
W październiku ubiegłego roku Sylwester Wardenga opublikował w sieci film pod tytułem „Pandora Gate”. Zamieścił w nim relacje kobiet, które miały mieć kontakty seksualne ze Stuu.
Dotarł również do dziewczyn, które opisywały, jak znany youtuber miał nakłaniać je do picia alkoholu.
Szerszy obraz czynów, do jakich miał dopuszczać się Stuu, ludzie zobaczyli w filmie opublikowanym przez Mikołaja Tylko, znanego w internecie jako Konopskyy.
- Stuart sam pisał o tym, że dana osoba ma 14 lat i że nikt się nie może o tym dowiedzieć – wskazuje Mikołaj Tylko. I dodaje: - To pokazuje, że miał w stu procentach świadomość tego, że jest to nielegalne, jest to obrzydliwe i niemoralne. A mimo wszystko dalej to robił.
W ponad godzinnym filmie Konopskyy przedstawił relacje pięciu dziewczyn, z którymi 10 lat temu miał kontaktować się Stuu. Dziewczynki miały wtedy 14 i 15 lat. Stuu miał wysyłać im wulgarne wiadomości i zapraszać na spotkania.
- Wiadomości obrzydliwe, które były skierowane do naprawdę młodej osoby. Były też zdjęcia z różnymi podpisami, których ludzie tak naprawdę nie widzieli bez cenzury. A ja to wszystko musiałem przerobić i widzieć na własne oczy – dodaje Tylko.
Ofiary czują się oszukane
Ofiary, które opowiedziały swoje historie internetowym twórcom, dziś nie chcą już rozmawiać z dziennikarzami. Czują się oszukane.
Maja Staśko była dla nich kluczowym wsparciem w tym trudnym momencie.
- Mam takie poczucie, że one zupełnie zniknęły. I one też mają takie poczucie. Dostaję dużo wiadomości od nich o tym, że czują, że na początku dostały takiego wiatru w skrzydła i czuły, że mogą wszystko, że teraz już się wszystko zmieni. A w tej chwili czują, że znów to nie o nie chodzi – uważa Maja Staśko.
Sprawa Stuu trafiła do prokuratury
Po tym, gdy internetowi twórcy nagłośnili sprawę wykorzystywania nieletnich dziewczynek przez Stuu, sprawą zajęła się prokuratura.
- Postępowanie, które wówczas zostało wszczęte, doprowadziło nas do wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Stuartowi B. i są to zarzuty seksualnego wykorzystania dwóch małoletnich osób. Są to dwie obecnie już dorosłe kobiety, które w latach ubiegłych, mowa tutaj o 2018 roku, nie miały jeszcze ukończonych 15 lat, które zostały wykorzystane przez Stuarta B., który z uwagi na popularność, jaką wówczas miał, doprowadził te kobiety do innej czynności seksualnej - mówi prok. Szymon Banna, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Stuart B., który obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii, ma podwójne obywatelstwo.
Polska prokuratura chce sprowadzić go do kraju, by odpowiadał przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
- Procedura ta niestety dłuży się przed brytyjskim sądem. Obecnie ciężko mi jest określić, w jakim momencie ostateczna decyzja, co do wydania bądź niewydania pana Stuarta B., zostanie podjęta – dodaje prok. Banna.
Matka Stuu: Wszystko jest poprzekręcane
Pół roku po tym, gdy polski internet skazał już Stuarta B., a polskim organom ścigania nadal nie udało się go przesłuchać, pojechaliśmy do brytyjskiego miasteczka Luton, by porozmawiać z mężczyzną.
- On nie chce nikogo widzieć – oświadczyła matka mężczyzny.
- Oni sobie życzą w Polsce, żeby to było „na hura”, a tutaj jest procedura. Tutaj nie ma tak, że wysyłają kogoś na łeb, na szyję, nie sprawdzając, co się dzieje, o co chodzi. Była rozprawa i teraz czekamy na wynik, a później będziemy się najwyżej odwoływać – opowiada kobieta.
- Finansowo jesteśmy totalnie do tyłu. Moje zdrowie się trochę popsuło, dlatego, że nie mamy finansów na leczenie prywatne. Ale mam nadzieję, że to się jakoś wszystko wyjaśni. Wszystko jest poprzekręcane – stwierdza kobieta.
W trakcie naszej rozmowy, będący w mieszkaniu Stuart B. poprosił swoją matkę, aby już skończyła.
- Mam zadzwonić na policję, że nadchodzicie mnie w moim własnym domu? Gdybym chciał rozmawiać, to bym się do kogoś odezwał, dziękuję. (…) Jakbym chciał powiedzieć [co się wydarzyło – przyp. red.], to bym już powiedział. Jak będzie czas na to, to powiem – usłyszeliśmy.
Stuart B. w 2015 i 2018 roku miał dopuścić się innych czynności seksualnych wobec dwóch dziewczynek poniżej 15. roku życia. Za te czyny może mu grozić nawet 12 lat więzienia.
„Dzieci były zostawione same sobie”
- Sprawa Pandora Gate jest w dużej mierze sprawą o popularności i o olbrzymiej władzy youtuberów, którzy dotychczas nie byli sprawdzani. To, co działo się u nich na obozach organizowanych dla bardzo młodych osób, w wiadomościach prywatnych, czy na spotkaniach bezpośrednich, było w dużej mierze pozbawione kontroli. I to jest przestrzeń, w której ktoś, kto chciał to wykorzystać w zły sposób, tak jak, dowiadujemy się, wykorzystywał to Stuu, mógł to robić zupełnie bezkarnie, latami. Ponieważ dorośli nie wiedzieli, o co chodzi. Instytucje publiczne się tym nie interesowały. Media mainstreamowe nie do końca rozumiały. Dzieci były zostawione same sobie – uważa Maja Staśko.
O tym, co może grozić dzieciom w internecie, Maja Staśko od kilku miesięcy opowiada dzieciom w szkole.
- Autorytet influencera sprawia, że dzieci, młodzież, młode osoby nie wierzą, że on może im zrobić coś złego. Co więcej, te przekroczenia mogą interpretować jako rodzaj uznania, łaski: Spojrzał na mnie. Zobaczył, że jestem, że istnieję, rozmawia ze mną. To sprawia, że środowisko w szkole wygląda podobnie jak to środowisko, które jest budowane na YouTube’ie. I dorośli nie mieli nad tym żadnej kontroli, ponieważ po prostu o tym nie wiedzieli – mówi Staśko.