Uwaga!

odcinek 7434

Uwaga!

Od lipca ma przestać obowiązywać rządowa tarcza chroniąca nas przed gwałtownym wzrostem cen energii. Rząd zapowiada jednak inne rozwiązania. Czy mimo to czekają nas podwyżki? Sprawdź, co zrobić, by zaoszczędzić.

Za 1 kWh średnio płacimy niewiele ponad złotówkę. W tej cenie koszt samego prądu to 41 groszy, reszta to podatki oraz różne opłaty operatorów dostarczających nam prąd.

O rachunkach i podwyżkach rozmawiamy z audytorem energetycznym.

- Mniej więcej jedna trzecia sprawdzanego przez nas rachunku stanową opłaty dodatkowe – wylicza Piotr Dejnarowicz.

Czy mamy na to wpływ?

- Mamy na to wpływ pośrednio. Jeżeli zmniejszymy zużycie energii, to zmniejszymy też dodatkowe opłaty od każdej kilowatogodziny energii, którą zużyliśmy – mówi ekspert. I dodaje: - Najlepszą inwestycją na zmniejszenie rachunków za energię elektryczną jest inwestycja bezkosztowa, to chociażby wyłączanie świateł w pomieszczeniach, w których nas nie ma, czy racjonalne korzystanie z urządzeń.

W naszych domach jest coraz więcej sprzętów

Telefony, komputery, oczyszczacze powietrza czy klimatyzatory – w naszych domach jest coraz więcej urządzeń elektrycznych. Niewiele osób jednak sprawdza, ile zużywają poszczególne sprzęty.

Ile kosztuje jedno pranie czy zagotowanie wody w czajniku?

- Zagotowanie litra wody kosztuje około 14 groszy. Jeżeli potrzebujemy zagotować kubek wody na kawę, to potrzebujemy jedną czwartą litra. Kosztuje nas to 3 grosze. 10 takich zagotowań w tygodniu i robi nam się 1,40 zł – wylicza Piotr Dejnarowicz.

Od lipca ma przestać obowiązywać rządowa tarcza chroniąca nas przed gwałtownym wzrostem cen energii. Dzięki tarczy cena 1 kWh netto dla gospodarstw domowych wynosi 41 groszy (przy zużyciu do 3 tys. kWh rocznie), od lipca mogą to być już 74 grosze. To wzrost niemal o 80 proc. Jednak pozostałe opłaty nie wzrosną, tak jak sam prąd, więc realna podwyżka to 42 proc.

- Szacuje się, że rachunki dla gospodarstw domowych wzrosną na poziomie 30-50 zł miesięcznie. Dlatego warto zastanowić się nad tym, jak racjonalizować zużycie energii – sugeruje Dejnarowicz.

„Kupowanie bułek wychodzi taniej niż pieczenie”

Pani Wanda jest emerytowaną nauczycielką. Jej emerytura wynosząca niespełna 2,5 tysiąca złotych, z trudem wystarcza na zapłacenie czynszu, kupienie leków oraz jedzenia. Seniorka

zużywa jedynie 600 kWh rocznie. Jak wielu emerytów, z wielką uwagą korzysta ze wszystkich sprzętów elektrycznych. Żeby oszczędzać przestała korzystać z pralki i piekarnika elektrycznego.

- Nie piekę ciast, kupuję sobie bułeczki, wychodzi taniej – mówi emerytka. I dodaje: - Wcześniej miałam dużą lodówkę, ale wtedy było nas troje – syn, mąż i ja. Teraz jak jestem sama, kupiłam sobie mniejszą, która ma mały zamrażalnik.

Z kolei rezygnując z pralki pani Wanda nie tylko chce oszczędzać prąd, ale również wodę.

- Bardzo obawiam się podwyżek za energię, bo chyba znowu nie będę mogła pozwolić sobie na kupowanie tego, co potrzebuję do mojej diety. Może nie kupię leków albo nie zapłacę czynszu. Z czynszem czasami zalegam, bo nie mam za co zapłacić.

Pralka, lodówka, piekarnik? Na czym można zaoszczędzić?

Zapowiedź uwolnienia cen prądu wzmożyła aktywność firm, których przedstawiciele namawiają nas do różnych rozwiązań. Z których propozycji warto skorzystać, by płacić za prąd nie tylko mniej, ale jeszcze na tym zaoszczędzić?

- Najlepiej wymienić lodówkę, wtedy najłatwiej zauważyć różnicę. Jeżeli pralka jest często eksploatowana, jest duża rodzina albo mamy dużo prania, to na pralkę też warto zwrócić uwagę – radzi Zuzanna Siwińska, sprzedawca Outlet AGD.

W przypadku pralek różnica w zużyciu energii elektrycznej między klasą A i E jest nieznaczna, to zaledwie 20 groszy przy jednym praniu. Zakładając, że robimy 3 prania w tygodniu i wybierzemy urządzenie w klasie A nasza oszczędność w ciągu roku wyniesie 50 złotych. Jednak różnica w cenie pomiędzy pralką klasy A w porównaniu do klasy E to 800 złotych, więc na zwrot tej kwoty przyjdzie nam poczekać aż 15 lat.

Z kolei porównując lodówki klasy energetycznej A i klasy E, ta najbardziej energooszczędna zużywa ponad dwa razy mniej prądu niż urządzenie klasy E. Zmiana lodówki na klasę A da nam oszczędność w rachunkach za prąd ponad 150 złotych rocznie. Ale za klasę A zapłacimy 900 złotych więcej i różnica w cenie zwróci się po blisko 6 latach.

Panele fotowoltaiczne na balkonach

W ostatnim czasie na balkonach coraz częściej pojawiają się panele fotowoltaiczne.

Pan Janusz, emeryt z Warszawy, od niespełna miesiąca korzysta z mini instalacji fotowoltaicznej. Dwa panele i urządzenie przetwarzające energię słoneczną w prąd wytwarzają wiosną około 3 kWh dziennie. Inwestycja kosztowała około 5 tysięcy złotych.

- A jak to będzie latem, kiedy dłużej będzie słońce? Instalacja może wyprodukować wtedy do 5 kWh na dzień. W ten sposób nie będę płacił za prąd – uważa mężczyzna.

Optymizm pana Janusza studzi jednak ekspert audytów energetycznych. Można się spodziewać oszczędności, ale nie można uniknąć opłat za energię elektryczną z sieci po zmroku, gdy instalacja fotowoltaiczna nie działa.

- To, czy ten pan nie będzie płacił za prąd jest zależne od tego, ile zużywa energii. Musiałby doprowadzić do sytuacji, że zużywa prąd tylko wtedy, kiedy byłby produkowany. A zimą niestety wcześnie włączamy światło, a wtedy fotowoltaika jej nie produkuje, więc pobieramy prąd z sieci – zwraca uwagę Piotr Dejnarowicz.

Warto wyjmować ładowarkę z kontaktu

Ile możemy zaoszczędzić wyjmując ładowarkę telefonu i kontaktu po naładowaniu urządzenia?

- Jeśli przyjmiemy, że takie urządzenie używa tylko jeden wat w ciągu godziny, to w skali roku to jest 8 kWh, przyjmując, w zaokrągleniu, że mnożymy to razy 1,5 zł, to daje nam to 12 zł oszczędności w skali roku. Jeżeli uzbieramy takich urządzeń 10, to mamy 120 zł – wylicza Dejnarowicz.

Eksperci podkreślają, że nie warto zmieniać urządzeń AGD, jeśli wciąż są sprawne. Z wymianą należy poczekać, gdy naprawa starego sprzętu będzie nieopłacalna i wtedy wybrać urządzenie energooszczędne.