Uwaga!

odcinek 7425

Uwaga!

Sama nie miała normalnego dzieciństwa, ale chce by jej syn żył godnych warunkach. Pani Daria od lat bezskutecznie walczy z grzybem w mieszkaniu wynajmowanym od miasta. Czy urzędnicy pomogą matce samotnie wychowującej syna z niepełnosprawnością?

Pani Daria wychowywała się w familoku. Nie miała normalnego dzieciństwa. Jej ojciec stosował psychiczną i fizyczną przemoc. Oboje rodzice nadużywali też alkoholu. To ona zajmowała się czworgiem swojego młodszego rodzeństwa, zanim wszyscy zostali umieszczeni w placówkach opiekuńczych.

- Mając 12 lat zamiast do szkoły musiałam chodzić po śmietnikach. Zbierałam złom, żeby młodszemu rodzeństwu kupić jedzenie – opowiada 27-letnia dzisiaj kobieta.

- Czasami chciałabym, żeby ktoś mi powiedział, że mnie kocha. Ani od matki, ani od ojca tego nie usłyszałam. Nigdy – przyznaje.

Samotna matka żyje w dramatycznych warunkach

Pani Daria jest samotną matką. Ojciec dziecka zostawił ją i nie interesuje się losem swojego 7-letniego syna. Kobieta mieszka z dzieckiem w zagrzybionym mieszkaniu komunalnym.

- Sytuacja jest dramatyczna, wszystko jest zagrzybione. Śmierdzi i wraz z synem wdychamy to. Jest ciężko – mówi kobieta oprowadzając reporterkę Uwagi! po lokalu.

Jedynym źródłem ogrzewania w mieszkaniu jest mały piecyk. Nie jest on w stanie dobrze ogrzać mieszkania, które na dodatek sąsiaduje z pustostanem. Różnice temperatur potęgują jeszcze codzienne czynności takie jak gotowanie czy używanie ciepłej wody w łazience. Wilgoć i grzyb są coraz większe. W mieszkaniu nie ma też prawidłowej wentylacji.

- Często otwieram okno, żeby para wodna nie osiadała na ścianach, bo to wzmaga grzyb – mówi pani Daria.

- Dlatego, że mieszkamy w tak zagrzybionym miejscu, wilgotnym i śmierdzącym pleśnią, ciągle jesteśmy z synem chorzy – mówi kobieta.

Z relacji przyjaciółki pani Darii wynika, że kobieta wielokrotnie próbowała walczyć z grzybem.

- Nigdy nie ignorowała tego, jakie tam są warunki. Zawsze starałyśmy się ogarniać to, odgrzybić i remontować. Było minimum 6-8 razy większych remontów. Odgrzybień było stanowczo więcej. Ale efektów nie było. Według mnie to nie ma sensu, bo pleśń cały czas wychodzi – mówi Dominika Siwik.

W takich warunkach od 5 lat wychowuje się syn pani Darii. Dziecko jest niepełnosprawne intelektualnie, ma wadę wzroku, i zaburzenia mowy. Wymaga wspomagania rozwoju, w tym zajęć z zakresu integracji sensorycznej. Chłopiec cały czas jest też pod opieką psychiatry.

- Z upośledzeniem sprzężona jest nadpobudliwość ruchowa. Jak syn miał 3 latka to miał takie ataki szału, że nie mogłam dać sobie z tym rady. Napady nadal się zdarzają. Rzuca wtedy

różnymi przedmiotami, uderza się po głowie pięścią. Gryzie się i drapie. Wali rękami czy głową o podłogę – opowiada pani Daria.

Wniosek o zamianę mieszkania komunalnego

Kiedy u chłopca następuje regres matka musi też zakładać mu pieluchy. By poprawić synowi warunku życia, po tym jak walka z zagrzybionymi ścianami okazała się bezskuteczna, pani Daria złożyła w urzędzie miasta w Rudzie Śląskiej wniosek o zamianę mieszkania. Z nadzieją czekała na odpowiedź.

- Budynek, który mi zaproponowali prezentuje się bardzo ładnie. Ale jak zobaczyłam mieszkanie, to ręce mi opadły. Podłogi były zdezelowane, kable zerwane ze ścian. Cała kanalizacja była do wymiany. Wyrwany był też piec i jakieś przewody – opowiada kobieta.

- Jak można takie warunki zaproponować matce samotnie wychowującej syna z niepełnosprawnością? To naprawdę jest przegięcie – uważa pani Daria.

Kobieta nagrała telefonem jak wygląda proponowany jej lokal. Stan mieszkania pokazaliśmy wykonawcy remontów prosząc by oszacował jakie koszty pani Daria musiałaby ponieść, by dało się tam w ogóle zamieszkać.

- Mieszkanie jest w stanie agonalnym. Ze ścian powyrywana jest instalacja elektryczna. Na pewno trzeba byłoby zrobić hydraulikę – ocenia Łukasz Cegieła.

Lista prac jest jednak znacznie dłuższa. Trzeba między innymi wykonać tynki, zrobić podłogi, łazienkę, kuchnię i kupić niezbędne wyposażenie.

- Razem wychodzi minimum 65 tys. zł, a maksymalnie 85 tys. zł – mówi pan Łukasz.

- Jak zrezygnowałam z tego mieszkania, to otrzymałam pismo, że zostałam wyrzucona z listy oczekujących – skarży się pani Daria.

Skreślona z listy oczekujących na mieszkanie

Chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego urzędnicy skreślili panią Darię z listy? Wiedzieli przecież jaką ma sytuację materialną i życiową, dysponowali też dokumentacją medyczną jej dziecka.

- Zaproponowaliśmy to co posiadamy w zasobach. I zgodnie z obowiązującymi przepisami uchwały rady miasta, pani została wykreślona z propozycji zamiany – usłyszeliśmy w urzędzie.

- Ta pani musi uzbroić się w cierpliwość. Jeżeli będziemy mieć lepsze mieszkanie, będziemy jej to mieszkanie proponować. Tylko ja nie wiem, kiedy takie mieszkanie przyjdzie. Ono może przyjść za pół roku czy rok – dodała urzędniczka.

Pani Darii nie stać na wynajem mieszkania z rynku komercyjnego. Skończyła technikum i chciałaby pójść do pracy, ale musi opiekować się synem. Utrzymuje się ze świadczeń socjalnych i pielęgnacyjnych na syna oraz 800+. Po opłaceniu czynszu, mediów, zakupu opału, leków i ubrań dla syna zostaje jej tysiąc złotych na życie.

- Bardzo często kupuję na promocjach czy w wielopakach, bo to wychodzi taniej. Aczkolwiek są takie miesiące, że ten 1 tys. zł nie wystarcza i ciężko spiąć budżet – przyznaje kobieta.

- Najbardziej żal mi syna. Nie tak sobie wyobrażałam nasze życie - dodaje.

Pani Daria czeka na zamianę mieszkania już rok. Po decyzji o jej wykreśleniu, odwołała się i znowu trafiła na listę oczekujących. Kobieta jednak nie podoła finansowo, jeśli dostanie kolejne zrujnowane mieszkanie, dlatego podjęliśmy interwencję u prezydenta miasta.

- Samorząd nie ma dużo takich mieszkań – mówi Michał Pierończyk, prezydent Rudy Śląskiej.

- Nie oczekuje luksusów, może być najmniejszy metraż, żeby było centralne ogrzewanie – apelowała do prezydenta pani Daria.

- Zobaczę akta, bo muszę się z nimi zapoznać i postaramy się pomóc. Środki na działania remontowe w budżecie są bardzo niewielkie. Może porozmawiamy z jakimiś organizacjami, które by tą panią wsparły w remoncie – deklaruje prezydent Rudy Śląskiej.