Uwaga!

odcinek 7365

Uwaga!

Pani Maja, kilka dni po urodzeniu dziecka, trafiła do więzienia za przywłaszczenie laptopa. W tym czasie sąd odebrał jej nowo narodzoną córeczkę i umieścił w pieczy zastępczej.
Pani Maja od lat mieszka w Anglii. Pod koniec zeszłego roku przyjechała do Polski, żeby urodzić córkę. Kobiecie towarzyszył partner, ojciec dziecka.

Po porodzie pani Maja zamieszkała z córką w mieszkaniu matki. Po kilku dniach, podczas awantury domowej wywołanej przez konkubenta jej matki w mieszkaniu pojawiła się policja. Funkcjonariusze sprawdzili dane pani Mai i okazało się, że kobieta powinna trafić do zakładu karnego.Pani Maja nie została jednak zatrzymana. Ze względu na to, że pod jej opieką było malutkie dziecko policjanci kazali kobiecie następnego dnia stawić się na komisariacie.

- Weszłam na komisariat z córka na rękach. Usłyszałam, że postanowienie sądu jest takie, że mam jechać do więzienia – opowiada Maja Janczak. I dodaje: - Jestem matką karmiącą piersią. Policjanci powiedzieli, że mimo to decyzja sądu jest taka, że zabierają mi dziecko, a ja trafię do zakładu.

Córka pani Mai urodziła się w okresie noworocznym, dlatego rodzice nie zdążyli zarejestrować dziecka w urzędzie stanu cywilnego, tym samym ojciec nie został formalnie wskazany.

- Córka została zabrana bezprawnie. Jestem ojcem, który mógł się nią zaopiekować – przekonuje Michał Przeździecki.

Matka noworodka trafiła do więzienia

Kilka lat temu pani Maja została skazana na prace społeczne, całej kary nie odbyła i po jej wyjeździe za granicę sąd zamienił karę na 108 dni aresztu.

- Chodziło o przywłaszczenie laptopa z firmy. Wiem, że to przestępstwo – przyznaje dziś kobieta.
- Ona nie miała akurat pieniędzy, zastawiła laptopa, nie wykupiła i zapomniała o sprawie. Potem wyjechała – dodaje pan Michał.

Po tym jak pani Maja pojawiła się z dzieckiem na komisariacie trafiła do więzienia.

- Za każdym razem, kiedy ściągałam pokarm to płakałam. Byłam bez córki i mojego partnera. Właściwie cały czas płakałam przez co byłam wyśmiewana – opowiada.

Po kilku dniach sąd zdecydował jednak, że zawiesi kobiecie karę.

- Dla dobra tego dziecka i komfortu matki sąd zdecydował wstrzymać wykonanie tej kary – precyzuje Iwona Konopka, rzeczniczka prasowa ds. karnych Sądu Okręgowego w Łodzi.
Czy sąd nie mógł od razu o tym zdecydować?

- Sąd może wstrzymać wykonanie kary na wniosek. I po wpłynięciu tego wniosku podjął niezwłoczne czynności. Z urzędu tego nie robi, mamy taką procedurę – tłumaczy Konopka.
- Po sześciu dniach wyszłam na wolność, zadzwoniłam i okazało się, że moja córeczka już jest w jakieś rodzinie zastępczej – mówi pani Maja.

W czasie, kiedy zawieszono karę Mai - sąd rodzinny postanowił umieścić jej córkę w rodzinie zastępczej.

Zdaniem sądu rodzinnego wszystko odbyło się zgodnie z procedurą

- W takich sprawach sąd ma obowiązek dbać o dobro i bezpieczeństwo dziecka. I sąd zapewnił bezpieczeństwo dziecku – twierdzi Monika Pawłowska-Radzimierska, rzeczniczka prasowa ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Łodzi.

- W pierwszej kolejności dziecko zostało umieszczone w domu dziecka, czyli domu przystosowanym do opieki nad dziećmi do lat trzech, a następnie zostało ono umieszczone w tymczasowej pieczy zastępczej. W tej chwili sąd musi zbadać, czy dobro dziecka, w takiej sytuacji jaka zaistniała w tej całej sprawie, nie jest zagrożone - dodaje Monika Pawłowska-Radzimierska.

Czy rzeczywiście sąd kierował się dobrem dziecka? Zapytaliśmy o to adwokata zajmującego się prawami osób zatrzymanych.

- Mogło mieć miejsce pewne nieporozumienie wynikające z braku komunikacji. Każdy sąd ma autonomię w zakresie orzekania i nie zaskakuje to, że każdy orzekał w ramach swoich akt – mówi mecenas Michał Zacharski. I dodaje: - Myślę, że sąd karny, który postanowił o wstrzymaniu wykonania kary postanowił słusznie. Teraz pozostaje problem powrotu dziecka z pieczy zastępczej, do której nigdy nie powinno dojść. Zabrakło zwykłej ludzkiej refleksji, by pomóc drugiemu człowiekowi, a nie obciążać go dodatkowymi problemami. Zabrakło refleksji nad dobrem dziecka.

Co dalej z dzieckiem?

Tymczasem w sądzie dowiedzieliśmy się, że jest wielce prawdopodobne, że mała Oliwka wróci do rodziców już w najbliższym czasie.

Tymczasem w domu pani Mai pojawił się kurator, który przeprowadził wywiad z nią i jej partnerem.
Kiedy kończyliśmy realizację reportażu dziewczynka wróciła do rodziców.