Uwaga!

odcinek 7330

Uwaga!

Oskar i Krystian jeszcze 7 lat temu mieszkali w domu dziecka. Po emisji reportażu niepełnosprawni bliźniacy znaleźli dom. Zobaczcie, jak spełniło się marzenie chłopców o kochającej rodzinie.

Oskara i Krystiana, kiedy mieli 3 lata, interwencyjnie zabrano z rodzinnego domu. Byli zaniedbywani i trafili do domu dziecka.

- To był ciężki moment, widząc w XXI wieku, jak rodzice mogą doprowadzić dzieci niemal do zagłodzenia – mówiła przed siedmioma laty koordynatorka ds. opiekuńczo-wychowawczych.

- Chłopcy byli zastani w domu, zamknięci w pokoju, leżeli w jednym łóżeczku z wielkim psem. Pies był ładny i odżywiony, a chłopcy nie – opowiadała Monika Ostrowska, wychowawczyni bliźniaków.

Nowa rodzina, nowe życie bliźniaków

Oskar i Krystian to chłopcy z niepełnosprawnością intelektualną. Krystian urodził się z wodogłowiem, ma problemy z chodzeniem.

Bracia mogli pozostać w domu dziecka tylko do 12. roku życia – potem zostaliby przeniesieni do domu pomocy społecznej.

Redakcja Uwagi! chciała pomóc chłopcom, dlatego 6 lat temu powstał reportaż. Obejrzeli go m.in. pani Sylwia i pan Piotr.

- Jak sobie wyobrażam, co działo się z nimi, zanim trafili do domu dziecka, to do dzisiaj mam dreszcze. Przeraża mnie to – przyznaje pani Sylwia. I dodaje: - Dlatego zrobiliśmy, to co zrobiliśmy, żeby dać im szansę na lepsze życie.

- Każde dziecko powinno mieć mamę i tatę. Gdzieś z tyłu głowy to we mnie było, taka chęć pomocy tej konkretnie grupie dzieci, które miały trudniej – dodaje pani Sylwia.

Krystian, który ma problemy z poruszaniem, niedawno przeszedł dwie poważne operacje i na nowo uczy się chodzić.

- Kiedy Krystian pojawił się w naszej rodzinie, był na wózku. Nie zapomnę, jak po 2-3 latach na wycieczce do Doliny Kościeliskiej cały czas pchałem pusty wózek. Krystian zrobił 8 kilometrów na nogach – wspomina pan Piotr.

Niepełnosprawność bliźniaków nie była przeszkodą dla pani Sylwii i pana Piotra, by zostać rodzicami zastępczymi Oskara i Krystiana. Małżeństwo wychowuje i nadal ma pod opieką dwoje biologicznych dorosłych dzieci z niepełnosprawnością intelektualną.

- Jesteśmy rodziną, po prostu. Chłopaki w tym momencie bardzo to już czują, bo na początku nie bardzo wiedzieli, co to znaczy. Nawet słowa: mama, tata – mówi pani Sylwia. I dodaje, że dobrze pamięta, kiedy po raz pierwszy usłyszała słowo – mama.

- Któregoś dnia Krystian zachorował. Siedziałam przy jego łóżku, podawałam mu antybiotyk. Oskar cały czas to obserwował, patrzył i powiedział: „Ty jesteś mama”. Zawsze się wzruszam, jak sobie to przypominam – przyznaje pani Sylwia.

- Na początku było widać u nich wstyd, tak po cichu mówili: mamo, tato; bez pewności siebie. Ale myśmy wtedy ich wzmacniali, mówiliśmy: „Słuchaj, chcesz to mów do mnie: tato. Mi się to podoba”. Teraz nie mają z tym problemów – dodaje pan Piotr.

- Chłopcy bardzo długo czekali, żeby znaleźć prawdziwą rodzinę. I znaleźli fantastycznych ludzi, fantastyczną rodzinę. Cieszę się, że im się udało, że znaleźli miłość i akceptację. I mogą się rozwijać – mówi dzisiaj Monika Ostrowska, wychowawczyni w Domu im. Janusza Korczaka w Gdańsku.

Bliźniacy na początku bali się wychodzić z domu

- Na początku, przez wiele miesięcy każde wyjście z domu było obarczone wielkim krzykiem i wrzaskiem, bo chłopcy myśleli, że znowu wrócą do domu dziecka – opowiada pan Piotr.
Na szczęście lęk przed wychodzeniem z domu to już przeszłość.

Na co dzień Oskar i Krystian chodzą do ósmej klasy.

- Chłopcy złapali pana Boga za nogi, że trafili do tej rodziny. Myślę, że ona wynagradza im wszystko. Są bardzo związani z rodzicami. Mają to co najważniejsze, czyli rodzicielską miłość – mówi pani Elżbieta, dyrektorka Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnymi i Specjalnymi.

- Nie czuję się jakimś bohaterem, czy kimś, kto robi wielką rzecz, co nieraz ktoś pisze na Facebooku – mówi pan Piotr i dodaje: - Każdy robi w życiu to, co najlepiej potrafi robić.

- W tym wypadku motorem napędowym była Sylwia, która nakręciła mnie do granic możliwości i stałem się uczestnikiem tego przedsięwzięcia. Tak naprawdę to wszystko to jej zasługa - podkreśla.

„Warto być rodzicem zastępczym”

Pani Sylwia i pan Piotr przeszli wieloletnie kursy przygotowawcze do rodzicielstwa zastępczego. Organizują wakacyjne wyjazdy dla innych niepełnosprawnych dzieci z okolicy. Za działanie na rzecz rodziny, małżeństwo otrzymało brązowy medal Polonia Minor.

- Nie warto bać się zostać rodzicem zastępczym czy adopcyjnym starszego dziecka, dziecka chorego czy z niepełnosprawnością. Jeżeli czuje się, że ma się takie zasoby. Warto dać z siebie wiele, żeby zobaczyć miłość w oczach dzieci – podsumowuje pani Sylwia.