Uwaga!

odcinek 7266

Uwaga!

Wynajęła koparkę i zniszczyła nowy dom sąsiada. „Wcześniej byli jak rodzina”

Pan Marcin twierdzi, że kupił działkę od swojej sąsiadki. Już po wybudowaniu domu kobieta uznała, że budynek należy jednak do niej. Umowa sprzedaży działki między zaprzyjaźnionymi wówczas stronami miała zostać zawarta jedynie ustnie.

„Kiedy dom już stał, powiedziała, że jednak działki nie sprzeda”

Pan Marcin zaczął budować dom o podstawie 35 metrów kwadratowych latem 2021 roku. Aby mógł to robić, otrzymał od pani Elżbiety pełnomocnictwa.

- Rodzice mojego ówczesnego dobrego kolegi mieli kilka działek na sprzedaż. Poprosiłem by z nimi porozmawiał o takiej małej działeczce - 1100 m kw. Wpłaciłem im zaliczkę 50 tys. zł. i zacząłem budowę. Chciałem iść od razu do notariusza, ale pani Elżbieta powiedziała, że jesteśmy jak rodzina i na razie nie trzeba– opowiada Marcin Zimnoch.

Pan Marcin przekonuje, że wszystkie materiały do budowy domu kupował sam. Mężczyzna podkreśla, że on i jego przyszła żona byli z rodziną pani Elżbiety wręcz zaprzyjaźnieni.

- Ufałem im bardzo. Żyliśmy jak rodzina, pomagaliśmy sobie. Wszystkie rachunki za materiały były na mnie. Ci państwo nie uczestniczyli w budowie w żaden sposób – zaznacza pan Marcin.

Z dnia na dzień relacje między panem Marcinem a panią Elżbietą i jej rodziną stawały się coraz bardziej napięte, aż wreszcie doszło do przemocy.

- Po jakimś czasie zacząłem naciskać na podpisanie umowy notarialnej, a ona cały czas, przez rok, półtora to przekładała. Kiedy sprawę postawiłem na ostrzu noża, powiedziała, że jednak tej działki nie sprzeda. Wtedy stał już dom za kilkaset tysięcy złotych – opowiada Marcin Zimnoch.

Koparka zniszczyła nowy dom

Pani Elżbieta najpierw odłączyła panu Marcinowi wodę i prąd. Jednak sąd nakazał jej przywrócenie mediów. To tylko rozsierdziło starszą panią. Pod nieobecność pana Marcina, gdy ten był na własnym ślubie, wraz z mężem weszła do domu, wynosząc meble, sprzęty AGD, a nawet ubrania.

Pan Marcin nie spodziewać się, że kobieta następnego dnia wynajmie koparkę, która zniszczy część domu.

- Koparka przyjechała, zaczepiła raz i wszystko poszło. Nowy dom i już zniszczony – opowiadają świadkowie.

- Ten pan jest kolegą jej syna, byli jak rodzina. Ona chciała 250 zł za metr kwadratowy tej działki. Jak wróciła z sanatorium powiedziała, że jednak chce 400 zł. Kto tak robi? Dwa lata dom budował. To przecież mogli nie zgodzić się wcześniej – dodają sąsiedzi.

Wszczęto postępowanie prokuratorskie.

- Te osoby są podejrzane o popełnienie szeregu czynów – potwierdza Piotr Wypych z Sądu Rejonowego w Białymstoku.

Chodzi o m.in.: groźby karalne, kradzież z włamaniem, pobicie i zniszczenie mienia.

Za wszystko impulsywnej, starszej pani i jej mężowi grozi do 10 lat więzienia. Równocześnie sąd bardzo szybko podjął działania, dzięki którym agresorzy nie mogą zakazać panu Marcinowi wstępu na działkę, mimo że prawnie, wobec braku aktu notarialnego, nie należy ona do niego.

Brak umowy notarialnej

- Niestety nadal zdarza się, że ludzie mają przeświadczenie dobrej woli drugiej strony. Zawsze należy wziąć pod uwagę, że nasze relacje, stosunki międzyludzkie, nawet w rodzinie, mogą ulec zmianie. Trzeba przyjąć zasadę ograniczonego zaufania – podkreśla prawnik Natalia Wiśniewska.

- Nigdy bym nie podejrzewał, że pani Elżbieta może podejść do drugiego człowieka. Jaka jest naprawdę? Ta, która siedzi różańcem i się modli, czy ta, która nagrywa i bije. W tej sprawie czuję się pokrzywdzony. Nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi pan Marcin.

Choć sąd nakazał przywrócenie mediów panu Marcinowi już wiele tygodni temu, pani Elżbieta dotąd tego nie zrobiła.