Uwaga!

odcinek 7259

Uwaga!

Ma 11 lat, a musiał zapłacić długi, które zaciągnęła jego biologiczna matka. Wracamy do poruszającej sprawy Przemka. Jest nadzieja, że rodzice zastępczy chłopca doczekają się sprawiedliwości, bo Prokuratura Generalna złożyła skargę nadzwyczajną.

Sprawą 11-letniego Przemka zajmujemy się od samego początku. Do tej pory wszystkie instytucje postępowały wobec dziecka wyjątkowo bezdusznie. Po wielu miesiącach nastąpił przełom.


- Prokurator Generalny zdecydował o skierowaniu skargi nadzwyczajnej do Sądu Najwyższego. Wszystkie okoliczności ujawnione w ramach analizy tej sprawy wskazywały, że doszło do naruszenia szeregu zasad konstytucyjnych, które godziły w dobro tego dziecka i które zobowiązywały go do poniesienia opłat, których ponosić on nie powinien – mówi Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.


- Skala nieprawidłowości proceduralnych jest ogromna, więc skierowana do sądu skarga nadzwyczajna ma na celu wyeliminowanie tych nieprawidłowości i doprowadzenie do wydania orzeczenia, które będzie zgodne z obowiązującym stanem prawnym – dodaje Łapczyński.


11-latek musiał spłacić długi matki


Wcześniej sprawa 11-letniego Przemka wydawała się przegrana. Sąd uznał, że musi spłacić on wszystkie długi mieszkaniowe, jakie zaciągnęła jego biologiczna matka, a nakaz się uprawomocnił. Jedynym ratunkiem była skarga nadzwyczajna, dzięki której teraz Sąd Najwyższy oceni, czy nakaz zapłaty został wydany prawidłowo i czy dług rzeczywiście może obciążać tak małe dziecko.


- Skarga dała nam bardzo dużą nadzieję, że wreszcie sprawiedliwości stanie się zadość. Dziecko nie powinno być skazywane, nie powinno być z wyrokiem. Przemek nie jest sprawcą tylko ofiarą całej tej sytuacji – podkreśla Monika Brajer, matka zastępcza chłopca.


Przypomnijmy; Przemek, który jest obecnie w rodzinie zastępczej, otrzymał mieszkanie w darowiźnie od swojej babci. Jego biologiczna matka zaniedbywała go, dlatego odebrano jej prawa rodzicielskie. W dodatku zajmowała lokal nielegalnie, nieustannie go zadłużając. Mimo że kobietę udało się w końcu eksmitować, dług urósł do prawie 40 tysięcy złotych i obciążył Przemka, bo to właśnie dziecko jest właścicielem nieruchomości.


O wniesionej skardze nadzwyczajnej reporterka Uwagi! chciała porozmawiać z prezeską sądu, w którym zapadł wyrok. Prezes odesłała nas jednak do pani rzecznik, a ta nie znalazła dla nas czasu, mówiąc o służbowych obowiązkach.


Wspólnota mieszkaniowa pozwała 10-latka


Kłopoty Przemka zaczęły się, kiedy wspólnota mieszkaniowa postanowiła odzyskać zaległości. Pozwała niczego nieświadome dziecko do sądu. Przemek miał wówczas zaledwie 10 lat.


- Żal mi go jak najbardziej. Ale my mamy spłacać to wszystko? – stwierdził jeden z członków zarządu i wskazał, że dług powinien spłacić opiekun dziecka.


Niedawno w sieci ukazał się artykuł, z którego wynika, że na niekorzyść Przemka działali sami opiekunowie.


- Trzy czwarte tego artykuły to zwykłe kłamstwa – zapewnia Monika Brajer.


Z tekstu wynika, że zdaniem wspólnoty mieszkaniowej znaczna większość długu związanego z lokalem powstała, gdy zarządzaniem majątkiem dziecka zajmowali się jego obecni opiekunowie prawni. Że, jeśli ktoś jest pokrzywdzony powstałą sytuacją, to jest to głównie wspólnota mieszkaniowa. W artykule napisano też, że z posiadaniem majątku łączą się obowiązki. I dotyczy to też dzieci.


- Ludzie, którzy jeszcze rok temu, potajemnie próbowali pozbawić dziecko mieszkania, dzisiaj mówią, że to my jesteśmy winni – oburza się matka zastępcza Przemka. I dodaje: - Przez prawie rok przedstawiciele wspólnoty i Zarząd Gospodarki Mieszkaniowej mieli wiedzę, że jesteśmy nowymi opiekunami prawnymi chłopca, a pomimo tego nikt nawet się nie zająknął, że wystąpili przeciwko dziecku do sądu, a potem poszli do komornika, żeby licytować mieszkanie.


Co więcej, wspólnota mieszkaniowa złożyła zawiadomienie do prokuratury, zarzucając rodzicom zastępczym, że to oni mieli działać na szkodę dziecka. Śledczy odmówili jednak wszczęcia postępowania.


Autorzy artykułu zarzucili naszej redakcji, że informując wcześniej o sprawie, nie poprosiliśmy o komentarz ani Wspólnoty, ani zarządcy nieruchomości. Nie jest to prawda, byliśmy u prezesa ZGM już rok temu w październiku, następnie w listopadzie, a także w czerwcu. Mimo że za każdym razem spotykaliśmy się z odmową, także i tym razem próbowaliśmy umówić się z zarządcą.


- Pan prezes jedzie za chwilę do sądu i nie będzie z nikim w tej chwili rozmawiał – usłyszeliśmy.
Szybko okazało się, że artykuł zamieszczony w lokalnym portalu internetowym jest tekstem sponsorowanym. Chcąc przedstawić swoje stanowisko, wspólnota zapłaciła serwisowi. Jak takie zamówienie wygląda w praktyce? Zadzwoniliśmy do redakcji portalu, podając się za klienta.


- Przy komercyjnych artykułach, sprzedawaliśmy je za 800 zł – usłyszeliśmy.


Co dalej w sprawie 11-letniego Przemka?


Zapytaliśmy matkę zastępczą 11-letniego Przemka, co w tej chwili dzieje się z odziedziczonym mieszkaniem?


- Mieszkanie zostało sprzedane. Zyskaliśmy zgodę sądu rodzinnego na jego sprzedaż. Pieniądze ze sprzedaży zostały umieszczone na osobnym rachunku imiennym dziecka, łącznie z pieniędzmi, które pozostały ze zbiórki internetowej. Pieniądze te są pod ścisłą kontrolą sądu rodzinnego – zapewnia Monika Brejer.


A co z długami?


- Spłaciliśmy je w całości, ale z zastrzeżeniem zwrotu. Oznacza to, że jeżeli wyroki będą dla nas korzystne, to będziemy ubiegać się o zwrot tych pieniędzy – tłumaczy matka zastępcza Przemka
Z kolei matka biologiczna Przemka, która nie opłacała czynszu, do tej pory nie oddała ani złotówki. Odszukaliśmy ją, by sprawdzić, czy w końcu zamierza uregulować swoje zaległości.


- On [syn – red.] dla mnie już nie istnieje. Teraz nie mam czasu rozmawiać, do widzenia – oświadczyła kobieta i zamknęła drzwi.


- Pomimo tego, co spotkało Przemka, jest on bardzo pogodnym dzieckiem. Będąc u nas wreszcie ma swoich przyjaciół, potrafi nawiązywać więzi. Potrafi kochać i wyrażać uczucia, to ważne, bo nie wszystkie skrzywdzone dzieci to potrafią – kończy matka zastępcza 11-latka.