Uwaga!

odcinek 7231

Uwaga!

Po ponad 20 latach od afery „łowców skór” firmy pogrzebowe nadal prowadzą w szpitalach cichą, nielegalną akwizycję wśród rodzin zmarłych pacjentów. - Nie uśmierca się ludzi, ale dalej handluje się ciałami – mówi prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego, który uważa, że należy zmienić przepisy.


Prosektorium w pułtuskim szpitalu powiatowym prowadzi od kilku lat jeden z zakładów pogrzebowych. Firma dzierżawi od szpitala chłodnię, ale nie wolno jej tam prowadzić żadnej reklamy i akwizycji usług pogrzebowych. Sygnały, że w praktyce jest inaczej, trafiały od dawna do jednego z konkurencyjnych zakładów.


- Tamten zakład był nowy na naszym rynku i tak naprawdę, w wybiciu się na rynku, pomogło mu świadczenie dla szpitala. To jest łamanie przepisów prawa – ocenia Daniel Grzegorczyk, właściciel zakładu pogrzebowego „Kraszewski” w Pułtusku.


W szpitalu nie można prowadzić zakładu pogrzebowego


Świadczenia usług pogrzebowych i ich reklamy na terenie wszystkich placówek służby zdrowia zakazuje ustawa o działalności leczniczej. Przepis wprowadzono po to, by uniemożliwić współpracę medyków z pogrzebowym biznesem i zapobiec odrodzeniu się korupcji po wybuchu tzw. afery „łowców skór”.


Zdaniem Daniela Grzegorczyka ich konkurencja prowadzi zakazaną prawnie akwizycję.
- Mam na to dowody, na przykład mam oświadczenia, które są własnoręcznie podpisane - pokazuje.


„W prosektorium zostałem strasznie namawiany i przekonywany do skorzystania z usług zakładu pogrzebowego …”, napisano.


- Mamy takich oświadczeń bardzo dużo, tylko nic z tym nie można zrobić – ubolewa Grzegorczyk.
Zdesperowany właściciel zakładu wynajął biuro detektywistyczne, by zbadało sprawę nakłaniania bliskich osób zmarłych do korzystania z usług firmy dzierżawiącej szpitalne prosektorium. Detektywom udało się nagrać wiele takich przypadków.


To zapis jednej z rozmów:


- Powiedźcie państwo, który zakład będzie odbierał? – pada pytanie w nagraniu.


- U nas w Serocku – słychać w odpowiedzi.


- Dobrze.


- A jakie w Serocku są koszty pogrzebu?


- Nie mam pojęcia.


- Bo u nas jakbyście chcieli państwo z naszych usług skorzystać, to możemy wyrobić się w zasiłku pogrzebowym. W tych 4 tys. zł


- To może stąd weźmiemy.


Czy Grzegorczyk zgłaszał te sytuacje dyrektorowi szpitala?


- Zgłaszałem, wielokrotnie. Dostałem odpowiedź: „Kategorycznie zaprzeczam”. Stwierdzili, że wszystkie te oświadczenia to pomówienia - przywołuje.


Pojechaliśmy do zakładu pogrzebowego, który dzierżawi szpitalną chłodnię, by porozmawiać o tej sytuacji. Nie dostaliśmy jednak zgody na filmowanie.


- Mężczyzna w rozmowie ze mną wielokrotnie zaprzeczał jakoby zakład prowadził w szpitalu zabronioną prawem akwizycję, ale jak na ironię on sam, na kilku zarejestrowanych detektywów nagraniach, nakłaniał w prosektorium rodziny zmarłych do skorzystania z usług firmy – mówi reporter Uwagi! Tomasz Patora.


Przed kamerą nie chciał wystąpić nikt z dyrekcji szpitala, a rzecznik placówki ograniczyła się do oświadczenia, że dwukrotnie przeprowadzone kontrole nie wykazały nieprawidłowości.


Na rozmowę z nami zgodził się za to prezes spółki, która w imieniu pułtuskiego starostwa nadzoruje szpital.


- Stwierdziłem, że wszystko jest tam OK, nic złego się nie dzieje – mówi Bogdan Mosakowski, prezes spółki prowadzącej Szpital Powiatowy w Pułtusku.


A co z nagraniami, które wskazują na prowadzenie akwizycji?


- Nie wiedziałem o takich rzeczach – zapewnia Mosakowski. I dodaje: – Poproszę [by pan Grzegorczyk – red.] spotkał się ze mną i będę działał.


Zakłady pogrzebowe dzierżawią prosektoria


Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego od dawna tropi przypadki dzierżawy prosektoriów zakładom pogrzebowym i walczy z patologiczną praktyką dyrekcji szpitali.


- Parę razy dzwonił, pytałem, co zakład pogrzebowy robi na terenie szpitala (…) Na czym oni tam zarabiają? Przecież jeżeli jest firma pogrzebowa, to ona musi na tym interesie zarabiać – mówi Krzysztof Wolicki, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.


Gdy kilka miesięcy temu dotarły do nas informacje o świadczeniu usług pogrzebowych na terenie szpitala koło Wałbrzycha, udało nam się udowodnić, że dzierżawa prosektorium to jedynie pretekst do namawiania bliskich zmarłych na organizację pogrzebu. W jednym z pomieszczeń szpitalnych firma prezentowała m.in. szeroką gamę trumien i urn.


- Natura ludzka jest ułomna, jak ktoś może zarobić, to dlaczego, by nie? To są rzeczy nagminne – ubolewa Wolicki.


Jak wygląda sytuacja w Żaganiu?


Kolejny sygnał dotyczący dzierżawy prosektorium i prowadzeniu dzięki niej akwizycji usług pogrzebowych dotarł do nas z Żagania. Mechanizm działania tamtejszego zakładu pani Barbara poznała po stracie babci.


- W pewnym momencie otrzymałam telefon od mojej cioci, która mieszkała w jednym budynku wraz z moją babcią, że przyjechał pan z zakładu pogrzebowego. Wtedy ten pan powiedział, że ciało jest poszpitalne i nie ma możliwości, aby inny zakład w Żaganiu chował to ciało, tylko on – mówi Barbara Wieczorek.


Kobieta nie dała za wygraną.


- Ale zakład pogrzebowy odbierając ciało od tego człowieka musiał zapłacić 170 zł, z mojej kieszeni i nikt mi tego nie oddał – dodaje pani Barbara.


W Żaganiu szpitalne prosektorium mieści się tuż obok placówki szpitalnej. W związku z tym, formalnie, nikt nie łamie prawa.


Na przestrzeni lat do szpitala wpływało wiele skarg bliskich zmarłych pacjentów na zachowanie firmy pogrzebowej. Dyrekcja placówki wielokrotnie ich przepraszała. Choć zapewniała też, że pobierane przez firmę opłaty są bezprawne, sama umywała ręce. Próbowaliśmy umówić się na spotkanie by dowiedzieć się, dlaczego szpital nie zerwał umowy z zakładem pogrzebowym, a kiedy nasze starania okazały się bezskuteczne, pojechaliśmy na miejsce.


- Nie będę rozmawiać – usłyszeliśmy od rzecznik placówki.


Wysłaliśmy pytania dyrekcji placówki. Mimo upływu dwóch miesięcy nie dostaliśmy odpowiedzi. Natomiast zakład pogrzebowy dzierżawiący prosektorium nie ma sobie nic do zarzucenia.


- W żadnym przypadku nie nakłaniamy nikogo do takich rzeczy – usłyszeliśmy od pełnomocniczki zakładu.


Czy zakład bezprawnie pobierał opłaty za wydawanie ciał?


- Bezprawnie, absolutnie nie.


- Nie wiem, co można z tym zrobić. My jesteśmy na etapie zgłaszania tego do NIK i NFZ, bo nasze lokalne władze nic z tym nie robią. Myślę, że każdy coś z tego ma – mówi Daniel Grzegorczyk.


- Władny jest minister zdrowia. Powinien być zapis, że prosektoria prowadzone są przez szpitale, że nie wolno dzierżawić tych pomieszczeń firmom zewnętrznym. Ale nikomu, jak widać, na tym nie zależy. Nie uśmierca się ludzi, ale dalej handluje się ciałami – podsumowuje prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.