Uwaga!

odcinek 7202

Uwaga!

Część mieszkańców terenów, na których ma powstać Centralny Port Komunikacyjny, opuściło już swoje domy, ale wielu wciąż wierzy, że uda im się uratować dorobek życia.

Domy wokół położonego około 40 km od Warszawy Baranowa będą musiały ustąpić miejsca największej rządowej inwestycji - Centralnemu Portowi Komunikacyjnemu.
Budowa CPK. Mieszkańcy stracą dorobek życia


Plany tej rządowej inwestycji budzą w ludziach silne emocje, bo dla wielu jej realizacja będzie oznaczała utratę dorobku życia.


- Dla mnie to jest dramat, mam już tyle lat, że następnego domu nie będę już budowała – mówi jedna z naszych rozmówczyń.


- Nie wiem, co się stanie. Albo poleje się krew… ludzie się będą wieszać. Tu będzie tragedia – uważa inny mieszkaniec okolic Baranowa.


Mieszkańcy terenów, na których ma powstać CPK, boją się, że stracą na sprzedaży swojej własności. Twierdzą, że w ramach tak zwanego Programu Dobrowolnych Nabyć CPK oferuje zbyt niską cenę za nieruchomości i nie daje możliwości jej negocjacji.


- Pomysł jako taki jest dobry, tylko oferta jest zła. Proponowane warunki nabycia nieruchomości nie są takimi, za jakie druga strona byłaby gotowa sprzedawać – podkreśla prawnik Mirosław Ochojski.


- Proponowana cena jest po prostu śmieszna. 880 tys. za 5,77 hektara gruntu i dom ponad 120 metrów? – padaje Lidia Jarzyna. I podkreśla: - Nie śpimy po nocach, myślimy, co z nami będzie.
Niezadowolenia z programu dobrowolnych nabyć nie kryją także rolnicy, którym grozi utrata źródła dochodu. W takiej sytuacji znalazł się Kamil Szymańczak, który na kilkudziesięciu hektarach prowadzi rodzinne gospodarstwo rolne.


- Nazwijmy sprawę po imieniu, to program tak zwanych dobrowolnych nabyć, bo z dobrowolnością to nie ma nic wspólnego. Jeżeli ja przychodzę do kogoś i mówię, że mogę kupić jego nieruchomość za 5 czy 20 proc. wartości, a ktoś się nie zgadza, to za rok dostaje decyzję wywłaszczeniową i zostanie wywłaszczony. Czy to jest dobrowolność? – pyta Kamil Szymańczak. I dodaje: - Przychodzi ktoś do mnie, przystawia pistolet do głowy i mówi: Sprzedasz czy nie? Tak się czują traktowani ludzie mieszkający na terenie, gdzie ma powstać port. I to się przekłada, jak tu teraz funkcjonują rodziny od prawie 5 lat. A funkcjonują w strachu i niepewności.


Powstać ma kolejowa sieć dużych prędkości


Nie tylko budowa samego lotniska oznacza wyburzenia. Przez działkę pani Elżbiety i jej męża ma przechodzić węzeł kolejowy, idący do CPK.


- Zniknie nasza stajnia, garaże. Nie wiem, czy się zatrzymają za domem czy przed domem. Te plany ciągle się zmieniają – denerwuje się Elżbieta Zyskowska, mieszkanka wsi Stare Budy.
- Mieszkamy tutaj ponad 20 lat, to miała być nasza emerytura. Wszystko, co jest na posesji, zrobiliśmy sami i nagle dowiedzieliśmy się, że nastąpi koniec. Jak myślę o dniu, kiedy będę musiała zamknąć furtkę, to jest mi ciężko – przyznaje pani Elżbieta.


Sieć kolei dużych prędkości ma połączyć CPK z odległymi zakątkami Polski. Trudno powiedzieć, czy i kiedy ta inwestycja powstanie, ale tam gdzie jest planowana – między innymi w okolicach Kamiennej Góry – już dziś zrujnowała życie wielu ludzi.


- Nie mam za co kupić drugiej działki – ubolewa Robert Osojca, mieszkaniec Czadrowa koło Kamiennej Góry.


- Na tej działce mieszkam ja, obok mieszka mój syn, którego dom idzie do wyburzenia, moja najbliższa sąsiadka też będzie miała wyburzony dom i mój też będzie wyburzony. I gdzie my mamy iść? – pyta Halina Grygiel.


Decyzja środowiskowa otwiera drzwi do budowy CPK


Część naszych rozmów zarejestrowaliśmy w ubiegłym roku. Dziś sytuacja wielu z tych osób, które wtedy żyły w niepewności, zmieniła się o tyle, że na początku lipca regionalna dyrekcja ochrony środowiska wydała tak zwaną decyzję środowiskową, która otwiera drzwi budowniczym Centralnego Portu Komunikacyjnego.


- Dotychczas wpłynęło do nas kilkanaście odwołań i te odwołania są systematycznie przekazywane do generalnego dyrektora ochrony środowiska, który jest właściwy, by te odwołania rozpatrzyć – mówi Agata Antonowicz z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie.
Czy odwołania wstrzymują rozpoczęcie inwestycji?


- Na wniosek inwestora został nałożony rygor natychmiastowej wykonalności, co oznacza, że na jej podstawie mogą być prowadzone prace, jeżeli zostaną wydane następcze decyzje – tłumaczy Antoniewicz.


Rok temu rozmawialiśmy m.in. z Markiem Staniaszkiem, sołtysem wsi Stare Budy.


- W tej chwili mamy już decyzję środowiskową, to oznacza dla mnie pomału konieczność pakowania się. To, co w tej chwili się dzieje, to chyba niczym nie jesteśmy w stanie powstrzymać – ubolewa pan Marek.


- Nikt po sobie tego nie pokazuje, ale ludzie na pewno płaczą – mówi Witold Konarski, sołtys wsi Byszyce. I dodaje: - W moim przypadku nie ma takiej ceny, za którą sprzedałbym swój dom. A jak nie będzie wyjścia, to będą musieli mnie stąd wyrzucić.


„Skreśleni przez CPK”


Mimo rozpędzającej się machiny inwestycyjnej - ludzi, którzy nie zamierzają się jej poddać, jest bardzo dużo. O swoich obawach i o działaniach spółki piszą w mediach społecznościowych - Prowadzimy m.in. profil na Facebooku „Skreśleni przez CPK”. CPK chce być praktycznie w całym kraju, a my to co robimy, to robimy dla innych. Chcemy uświadomić ludzi, że może ich też spotkać taki los jak tamtych mieszkańców – tłumaczy Jarosław Dębski.


Mieszkańcy zagrożonych terenów wychodzą też na ulice, by głośno wyrażać swój sprzeciw wobec tej inwestycji.


Niemal zawsze wśród protestujących jest Tadeusz Szymańczak – rolnik spod Baranowa.


- Czuję się człowiekiem zahartowanym w boju jak w roku ’80 czy ’81 i stoję po stronie ludzi, którzy są pokrzywdzeni. Dobra Polski nie buduje się na krzywdzie ludzkiej. My jesteśmy za rozwojem Polski, ale nie za rozbojem – przekonuje Szymańczak.


Wiele osób wciąż wierzy, że uda im się powstrzymać budowę CPK, że nie będą musieli opuszczać swoich domów tak, jak ci, którzy sprzedali je już w ramach programu dobrowolnych nabyć.